0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Krzysztof Gonciarz odpowiada na zarzuty o przemoc. „Ja też nie mam na to zgody”

3 min. czytania
18.10.2023 20:18

Krzysztof Gonciarz po kilku tygodniach milczenia odniósł się do zarzutów o przemoc, jakie przedstawiła mu była partnerka i inne kobiety, z którymi romansował. Youtuber twierdzi, że dowody, które zostały przedstawione, były zmanipulowane.

Krzysztof Gonciarz odpowiada na zarzuty o przemoc. „Ja też nie mam na to zgody”
fot. Krzysztof Gonciarz/YouTube

28 września 2023 roku Daria Dąbrowska zamieściła na swoim Instagramie relację byłej partnerki Krzysztofa Gonciarza, jego kochanki i swoją, które świadczyły o tym, ze youtuber stosował wobec nich przemoc psychiczną. Co więcej – dużą rolę w życiu podającego się za abstynenta i feministę Gonciarza odgrywały narkotyki i seksistowskie żarty. Jego była wieloletnia partnerka życiowa i biznesowa przyznała, że miała wiedzę o tym, że młode modelki przyjeżdżające z Polski na kontrakty do Japonii, były przed Gonciarzem ostrzegane.

Zobacz też: Krzysztof Gonciarz w ogniu oskarżeń. Kobiety ujawniają kulisy mrocznych relacji

Krzysztof Gonciarz odpowiada na zarzuty o przemoc. Dowody były zmanipulowane?

Daria w swoim materiale przedstawiła wycinki z prywatnych rozmów Gonciarza i kobiet, z którymi się spotykał. Zobaczyliśmy więc, że jednej z nich (która walczyła z uzależnieniem od narkotyków) proponował używki w zamian za seks oralny, a innej „danie wpie***lu” czy „spuszczenie się na ryj”. - Wiedziałam, że ma lewicowe i feministyczne poglądy, co okazało się przykrywką dla bycia seksistą. Raz, kiedy wracałam z Japonii, czekał na mnie z kartką z napisem „pojemnik na spermę”, bo tak właśnie mnie nazywał, poniżał pod przykrywką żartów – podsumowała Gonciarza jego była partnerka.

Youtuber niemal chwilę po wybuchu afery odpowiedział instagramowym oświadczeniem. Podkreślił w nim, że jest w terapii i dodał, że jest mu przykro, że „jego sposób życia i bycia generował szkodę w życiu innych osób”. Po kilku tygodniach zastanowienia, postanowił nieco szerzej odnieść się do postawionych mu zarzutów. Youtuber twierdzi, że screeny, które pokazała Dąbrowska były zmanipulowane.

Redakcja poleca

Krzysztof Gonciarz odpowiada na zarzuty byłych partnerek. Poszło o prywatność

Gonciarz również ma „ale” do osób, które miał skrzywdzić. Uważa, że niepotrzebnie przedstawiono wycinki z prywatnych rozmów czy nagrania głosowe. Nie spodobało mu się również, że na światło dzienne wyszła jego mroczna tajemnica związana z uzależnieniem od narkotyków.

- Chcę zaznaczyć, że będąc w takiej sytuacji, jakiej jestem, bardzo niechętnie pokazuję screeny moich prywatnych rozmów z kimkolwiek. [...] Pierwszą rzeczą, do której chcę się odnieść, jest oświadczenie oraz screen Hani K. [...] Hania K. skłamała co do natury naszej relacji. [...] Prawie wszystkie wycinki screenów dotyczą jednej rozmowy, w której ona uczestniczyła i oczywiście wycięła swoje odpowiedzi na to, co pisałem. [...] Nigdy nie pisałbym takich rzeczy do osoby, której nie znam. Duża część tego screena to jest jedna rozmowa, do której zostałem sprowokowany, żeby pisać w tym tonie – powiedział pokazując swoją wersję dowodów Gonciarz.

Dalej youtuber wspomniał o nagraniach głosowych, które udostępniła jego była partnerka. Miało ono powstać w dniu rozstania pary. Gonciarz rzucił wówczas, że chce odebrać sobie życie.

- Natychmiast po powiedzeniu tego zdania odpowiedziałem, że "przepraszam, że to powiedziałem, odwołuję to". Ta osoba o tym wie. [...] Osoba, którą w tamtym momencie bardzo kochałem, nagrała mnie z ukrycia, nie powiadając mnie o tym, a półtorej roku później przycięła to nagranie do jednej minuty, do jednego zdania, które jest dla mnie niekorzystne i opublikowała to w internecie – mówił dalej Gonciarz.

Krzysztof Gonciarz tłumaczy, że to tylko żart

Następnie youtuber odniósł się do zdjęcia z lotniska, na którym widać, że stoi z kartą z napisem „pojemnik na spermę”, co miało być przezwiskiem dla jego partnerki. - Wiele osób komentując zdjęcie na lotnisku wychwyciło, że jest to zbyt absurdalne, by było na serio i jest to ewidentny żart wynikający z jakiegoś naszego wspólnego języka, o którym ona wiedziała, sama mnie do niego namawiała. Oczywiście nie stałem z tą kartką na lotnisku. [...] Ta sytuacja na lotnisku odbyła się w stuprocentowym zaufaniu moim do tej osoby – wyjaśniał.

Na koniec Gonciarz dodał, że boli go, że jest wrzucany do jednego worka z bohaterami „Pandora Gate”. - Timing tej sytuacji również był taki, że mimochodem wiele osób wrzuciło mnie do jednego wora z aferą pedofilską – zaznaczył.

Oglądaj

Nie przegap
Największe konflikty gwiazd. Aż lecą iskry, gdy się spotykają [GALERIA]
15 Zobacz galerię
fot. Karol Makurat/REPORTER, Tomasz Zukowski/East News, TRICOLORS/East News, Mateusz Jagielski/East News