Rodzinny dramat Kasi Moś. Dziadek piosenkarki zmarł pod szpitalem
Kasia Moś podzieliła się dramatyczną wiadomością o śmierci ukochanego dziadka. Mężczyzna przez trzy godziny czekał w karetce pod szpitalem. Placówka nie chciała go przyjąć z uwagi na trudną sytuację związaną z epidemią koronawirusa.
Kasia Moś to piosenkarka i finalistka trzeciej edycji "Must Be The Music", która w 2017 roku reprezentowała Polskę w konkursie Eurowizji. Wokalistkę można podziwiać na co dzień w śpiewanych reklamach jednego z towarzystw ubezpieczeniowych. W czwartek, 2 kwietnia, Kasia Moś podzieliła się z fanami druzgocącą wiadomością o śmierci dziadka. Mężczyzna nie otrzymał w porę pomocy i zmarł pod szpitalem.
Kasia Moś straciła dziadka
Piosenkarka napisała na Facebooku, że jej dziadek przez trzy godziny czekał na pomoc w karetce. W szpitalu nie chcieli go przyjąć ze względu na trudną sytuację związaną z epidemią koronawirusa.
Gdy umiera dobry człowiek, to los zsyła mu anioły... Pragnę z całego serca podziękować pani ratownik medycznej (...). Dziękuję za walkę o zdrowie mojego dziadka, jakby to był członek pani rodziny, jakby to był pani dziadek. Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten, w związku z panującą sytuacją nie chciał go przyjąć. Dzwoniła do nas, abyśmy się nie martwili, mówiąc dziadkowi, że go kochamy i że jesteśmy zdrowi. Serce pani Barbary, jej przemiły głos pozostanie z nami już na zawsze. Dla dziadka musiał to być głos ukojenia, głos, który podtrzymywał go na duchu - napisala Kasia Moś i podziękowała pracownikom hospicjum.
W dobie gdy ludzie są dla siebie raczej, delikatnie rzecz ujmując, nieprzychylni, my zetknęliśmy się z takim dobrem i to nie jeden raz. Ostatnie parę dni było dla nas koszmarem, ale dzięki Wam przeżyliśmy to jakoś - czytamy we wpisie Kasi Moś.
RadioZET.pl/jw