Obserwuj w Google News

Adrianna Biedrzyńska musiała ratować Jacka Rozenka. „Zdechłby w szpitalu”

2 min. czytania
01.09.2022 15:50

Adrianna Biedrzyńska w rozmowie z tabloidem wspominała, jak ratowała Jacka Rozenka. Aktorka nie zostawiła przyjaciela w biedzie – zależało jej, aby doszedł do pełni zdrowia. Wcześniej lekarze mówili o bardzo złych rokowaniach.

Adrianna Biedrzyńska Jacek Rozenek
fot. Adam STASKIEWICZ/East News, Artur Zawadzki/REPORTER/East News

Adrianna Biedrzyńska nie mogła czekać i patrzeć na to, w jakich warunkach przebywa Jacek Rozenek. Aktor w 2019 roku doznał udaru. Pomoc nadeszła dość późno, a lekarze nie mieli dobrych wieści. Doszło nawet do tego, że proszono synów artysty, aby pożegnali się z tatą.

Jacek Rozenek w momencie udaru był sam na parkingu. Przez 4,5 godziny nie udzielono mu pomocy. Jak relacjonował, w szpitalu „nie podejmowano szczególnych działań medycznych”. Dzięki własnej determinacji i pomocy bliskich oraz przyjaciół, w tym Adrianny Biedrzyńskiej, udało mu się wrócić do normalnego funkcjonowania.

Zobacz także:  Jacek Rozenek przez chorobę tonie w długach. "Mam wszystkie konta pozamykane"

Adrianna Biedrzyńska pomogła Jackowi Rozenkowi

Adrianna Biedrzyńska zaangażowała się w pomoc dla kolegi po fachu. Gdy zobaczyła, jakie warunki panują w szpitalu, zadecydowała o przewiezieniu Jacka Rozenka do Centrum Opieki i Rehabilitacji Leśna Polana w Gryficach.

-Nie jestem bohaterką, ale myślę, że Jacek by zdechł w szpitalu. Gdy zobaczyłam, w jakim jest stanie, bo warunki tam takie złe nie były, stwierdziłam, że go trzeba jak najszybciej stamtąd zabrać do Gryfic – mówiła Adrianna Biedrzyńska w rozmowie z „Faktem”.

Aktorka doskonale wiedziała, co robi, ponieważ sama wcześniej przebywała w wyżej wymienionej placówce przez problemy zdrowotne. W zrealizowaniu celu Adriannie Biedrzyńskiej pomogli producenci „Barw szczęścia”.

Redakcja poleca

Dzięki nim udało się pożyczyć busa oraz kierowcę – trasa liczyła kilkaset kilometrów. Aktorka całą drogę opiekowała się Jackiem Rozenkiem. Dbała o nawodnienie i dodawała mu otuchy.

- Przejechaliśmy 700 kilometrów. I przez całą drogę musiałam go poić, żeby był nawilżony. Wiedziałam, że wiozę go w odpowiednie ręce. Pomogłabym każdemu w takiej sytuacji. Tylko żeby tak było, trzeba chcieć, a Jacek chciał. Miałam też odwagę od razu się do niego odezwać po moich przejściach z guzem mózgu. Pamiętam, czego potrzebowałam, gdy byłam w ciężkim stanie, kiedy dano mi trzy tygodnie do trzech miesięcy życia. Wiedziałam, że muszę mu pomóc, że to mój obowiązek. Pomyślałam: dlaczego ja dostałam szansę. Może właśnie po to, żeby komuś uratować życie  - zastanawiała się Adrianna Biedrzyńska.

RadioZET.pl/Fakt.pl

Polskie gwiazdy
10 Zobacz galerię
fot. East NEWS