Obserwuj w Google News

Zamieszanie wokół pochówku Henryka Machalicy. Nie wiadomo, gdzie są jego prochy

3 min. czytania
12.07.2024 21:19

Henryk Machalica zmarł 1 listopada 2003. Gwiazdor „Złotopolskich” został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Syn aktora nie wie jednak, czy prochy jego ojca spoczęły w grobie. – Tego nikt z nas nie wie – mówił przed laty Krzysztof Machalica.

Henryk Machalica
fot. Tomasz Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

W tym roku mija 21 lat od śmierci Henryka Machalicy

Henryk Machalica był jednym z najsławniejszych polskich aktorów. Artysta zmarł 1 listopada 2003 roku wskutek obrażeń, jakich doznał po wypadku. Gwiazdor „Złotopolskich” spadł z konia, skręcił kark i połamał sobie kręgosłup. Niefortunny upadek sprawił, że Machalica został sparaliżowany. Przez ponad pół roku walczył o życie w szpitalu. Niestety lekarzom nie udało się go uratować

Pogrzeb Henryka Machalicy odbył się 12 listopada w Warszawie. Gwiazdor „Złotopolskich” został skremowany, a urnę pochowano na Cmentarzu Powązkowskim. Po latach na jaw wyszła jednak zaskakująca informacja na temat pochówku aktora. Tę wyjawił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” syn artysty, Krzysztof. Mężczyzna – w przeciwieństwie do braci – nie zdecydował się pójść w aktorskie ślady swojego ojca. Brat bliźniak Aleksandra Machalicy zamiast świata sztuki wybrał sport. Był koszykarzem, a w 1969 wywalczył Polsce brązowy medal na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy.

Redakcja poleca

Gdy Krzysztof Machalica zakończył swoją karierę sportową, próbował swoich sił jako samorządowiec. Syn serialowego Dionizego od lat związany jest z Zieloną Górą. W 2006 roku uzyskał mandat radnego rady miejskiej, który utrzymywał przez kilka lat. W międzyczasie Machalica objął urząd zastępcy kierownika cmentarzy komunalnych w Zielonej Górze. O swojej nietypowej pracy opowiedział w 2013 roku w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Machalica został zapytany wówczas, czy w pracy zdarza mu się myśleć o ojcu.

– Nawet często. W kwietniu dziesięć lat mija, gdy Heniek spadł z konia, choć zawsze powtarzał, że chce umrzeć na scenie. A miał tych koni bodajże sześć, trzymał w stajni, cieszył się, doglądał. Od Piotrka wiem, że trzy dni przed wypadkiem zadzwonił do Adama Hanuszkiewicza, że muszą koniecznie pogadać. No i nie pogadali. Ojciec leżał w stajni, początkowo podejrzewano zawał, bo chorował na serce, a on, spadając z konia, skręcił sobie kark, połamał kręgosłup, był cały sparaliżowany. Najpierw przewieźli go do szpitala MSW, a stamtąd do Konstancina i w tym Konstancinie leżał siedem miesięcy. Jakiś miesiąc przed śmiercią zadzwonił do mnie z wyrzutem, że jest już bardzo zmęczony – mówił.

Redakcja poleca

Krzysztof Machalica opowiedział również o pewnym incydencie, jaki spotkał go w pracy dzień po pogrzebie ojca. Gdy syn aktora czytał gazetę, na jego telefon zadzwonił numer należący do zmarłego aktora. – To było dzień po jego pogrzebie. Siedzę w robocie, gazetę czytam, ktoś dzwoni. Wyciągam z kieszeni komórkę, wyświetla się numer Henryka Machalicy. Zamarłem z wrażenia. Odebrałem. Mówię: „Halo, halo”. Nic, cisza. Nikogo po drugiej stronie. Szybko się rozłączyłem – relacjonował dziennikarce.

Urna Henryka Machalicy została pochowana na Powązkach. Nie wiadomo, co stało się z prochami

Syn Henryka Machalicy przyznał, że w przeszłości zdarzyło mu się porozmawiać z ojcem o śmierci. Wówczas dowiedział się, że gwiazdor „Złotopolskich” wymyślił sobie dokładny plan pogrzebu. Aktor życzył sobie, aby jego prochy zostały rozsypane po jego ukochanej wsi. Krzysztof Machalica zdradził jednak, iż sam nie wie, czy ta wola została spełniona. Nie wie, co stało się z prochami ojca.

– Siedzieliśmy w Pęcicach u Piotrka i Heniek nagle wypalił: „Pamiętajcie, mój pogrzeb to ma być tak: mam być spalony i rozsypany u mnie na wiosce”. Czy tak się stało? Nie byłem przy kremacji i nie wiem, czy w urnie były jego prochy. Czy może Danusia rozsypała je w Kornelówce tam, gdzie razem mieszkali. Tego nikt z nas nie wie, tylko ona, a my nie pytamy. W każdym razie urnę pochowaliśmy na Powązkach – powiedział w rozmowie z „Wyborczą”.

Źródło: Radio ZET/Gazeta Wyborcza

Nie przegap