Wojciechowska ma patent na wychowanie dziecka: „Niech sobie robi, co chce”
Martyna Wojciechowska zdradziła, jakimi wartościami kieruje się jako matka. Dziennikarka udostępniła fragment wywiadu, w którym podzieliła się swoimi sposobami na wychowanie dzieci.

Martyna Wojciechowska to jedna z ulubionych gwiazd stacji TVN. Program „Kobieta na krańcu świata” od lat bije rekordy popularności i niedługo powróci na ekrany. Wojciechowska, co prawda, nie ma szczęścia w miłości, ale z dumą wychowuje córkę Marysię. Dziennikarka opublikowała w sieci post, w którym podzieliła się z fanami sprawdzonymi metodami wychowawczymi. Jakie rady dała innym rodzicom?
Martyna Wojciechowska o macierzyństwie: „Bycie rodzicem to bardziej słuchanie niż mówienie”
Gwiazda udostępniła fragment wywiadu, którego udzieliła magazynowi Wysokie Obcasy Extra i opowiedziała o relacji z córką.
- Zanim Marysia się urodziła, wyobrażałam sobie, że ja - podróżniczka będę miała córkę - małą podróżniczkę. A ona nie dała się zaplątać w chustę i ponieść na kraniec świata. Była bardzo wrażliwa na bodźce i szybko musiałam zweryfikować mój pomysł - wyznała Martyna, która zdecydowała się na krótsze wyjazdy i zwiedziła z córką całą Polskę. Marysia najlepiej miała czuć się blisko natury, co zachęciło Wojciechowską do spędzenia czasu w skromnej górskiej chacie. Gwiazda wzruszona wspominała, jak podgrzewała mleko dla córki na kuchni węglowej.
Zobacz także: Martyna Wojciechowska nie zna daty urodzin córki. Jak to możliwe?
Martyna, zapytana o patent na wychowanie dziecka, udzielając odpowiedzi, zaskoczyła bezpośredniością.
Jak wychowuję córkę żeby osiągała wyznaczone cele? A niech ona sobie robi, co chce. Może ona nie chce osiągać żadnych celów?! Dla mnie bycie rodzicem jest bardziej słuchaniem niż mówieniem. To podążanie za dzieckiem
- powiedziała i dodała, że chciałaby, aby jej córka potrafiła słuchać samej siebie. „My, dorośli, często w tym dzieciom przeszkadzamy” - oceniła dziennikarka.
Wojciechowska podkreśliła, że rodzice często nieświadomie utrudniają dzieciom wykształcenie umiejętności identyfikacji uczuć. Nie pozwalają im też przeżywać negatywnych emocji.
- Małe dziecko się przewraca i mówi: „Boli”, rodzic podchodzi i przekonuje: „Nic się nie stało, nie płacz, już nie boli”. Chce uspokoić i pocieszyć. Ale co taki komunikat mówi dziecku? Że wcale nie czuje bólu, że to jakiś wydumany problem, którego tak naprawdę nie ma. Przez takie słowa, nawet jeśli są mówione w dobrej wierze, odbieramy dzieciom zdolność odróżniania emocji. A ja bym bardzo chciała, żeby moja Marysia takie umiejętności w sobie wykształciła. I miała odwagę mówić głośno, co czuje i czego potrzebuje - podsumowała gwiazda.