Obserwuj w Google News

Tomasz Lis o byłych żonach. Tak wspomina małżeństwa z Kingą Rusin i Hanną Lis

3 min. czytania
02.04.2023 22:34

Tomasz Lis udzielił wywiadu, w którym opowiedział o jego byłych żonach. Dziennikarz zdradził, jak wyglądały jego związki z Kingą Rusin i Hanną Lis. Dlaczego małżeństwa się rozpadły i co po latach sądzi on o swoich byłych partnerkach?

tomasz-lis-o-byłych-żonach-tak-wspomina-małżeństwa-z-kingą-rusin-i-hanną-lis
fot. Artur Zawadzki/East News, Pawel Wodzynski/East News, Wojciech Strozyk/East News

Tomasz Lis lata temu rozpętał prawdziwą medialną burzę, kończąc związek z Kingą Rusin i wiążąc się z Hanną Smoktunowicz. Media do tej pory wypominają dziennikarce, że odbiła męża przyjaciółce. Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że Hanna była świadkową Kingi na jej ślubie z Tomaszem. Wkrótce okazało się, że sama też świetnie dogaduje się z małżonkiem koleżanki.

Podczas gdy Hanna i Tomasz stanęli na ślubnym kobiercu, Kinga „odnalazła utraconą kobiecość” na parkiecie „ Tańca z Gwiazdami” i na oczach całej Polski rozkwitła po rozstaniu. W 2018 roku Hanna i Tomasz Lis się rozstali, a 3 lata później byli już po rozwodzie. Kinga Rusin pozostaje zaś w szczęśliwym związku z Markiem Kujawą.

Redakcja poleca

Tomasz Lis zdradził, jak wyglądało jego małżeństwo z Kingą Rusin. „Obiady jadłem zawsze w stołówce”

Tomasz Lis gościł niedawno w podcaście Żurnalisty. Opowiedział o swoich zawodowych planach oraz nowej książce, w której miał umieścić rozdział o kobietach. Zdecydował się go jednak usunąć, ponieważ „mogło być z niego więcej bigosu niż pożytku”. Prowadzący postanowił zapytać dziennikarza o jego życie osobiste, przypominając mu, że kiedyś stwierdził, że zawsze wybierał na partnerki silne kobiety.

- Nie chciałem mieć nigdy żony od obiadów i nakładania kapci, dla której treścią życia byłoby oczekiwanie, aż mąż wróci z pracy. W związku z tym żonami moimi były kobiety silniejszej indywidualności. Uważam, że osoby wybitne - skomentował Lis, opisując silną kobietę jako niezależną, posiadającą własne pasje i poglądy.

Żurnalista przywołał słowa Kingi Rusin, która lata temu promując swoją książkę „Co z tym życiem”, powiedziała, że w małżeństwie z Tomaszem Lisem czuła się „niewystarczająco dobrą matką, żoną, kochanką”. Podkreśliła, że w związkach nie lubi dominacji jednej strony nad drugą oraz tradycyjnych ról kobiecych i męskich, gdzie żona gotuje obiad, a mąż zarabia. Dziennikarz nie zamierzał polemizować z byłą prowadzącą „ Dzień Dobry TVN”, ale pozwolił sobie na ciekawy komentarz.

- Byłoby błędem taktycznym i strategicznym, gdybym publicznie wchodził z Kingą w polemiki, ale nie mogę nie zauważyć, że jednak przez siedem lat życia obiady jadłem zawsze w stołówce, poza weekendami. A w weekendy jedliśmy razem w restauracjach - skwitował.

Lis wyznał, że nie bił się w pierś po rozpadzie małżeństwa z Rusin. Przyznał jednak, że miał pewne przemyślenia dotyczące ich relacji.

- Oczywiście miałem refleksję pod tytułem „tak, to porażka”. Jak jest porażka, to zawsze są dwie strony. Choć, jak mówi mądrość ludowa, zawsze są odpowiedzialne za koniec małżeństwa obie strony, czyli żona i teściowa - zażartował.

Tomasz Lis o małżeństwie z Hanną Lis. „Prawie nigdy nie wracałem przed 21 do domu”

Żurnalista pozwolił sobie także na pytania o związek dziennikarza z Hanną Lis. W 2007 roku wzięli oni ślub w konsulacie w Rzymie. Para sama poinformowała media o ślubnej uroczystości, co zdaniem Tomasza Lisa było koniecznością. Wcześniej do tabloidów napływały nieoficjalne doniesienia informatorów z samego konsulatu.

- Nie mieliśmy życia, telefon dzwonił co pół minuty. (...) To nie był komunikat dla świata, tylko dla świętego spokoju, na odczepnego. Potwierdzenie tego, co i tak już wiedzieli - wyjaśnił.

Pytany, czy uczył się na własnych błędach i nie powtarzał ich w drugim małżeństwie, Lis wydawał się niepewny. „Nie wiem, może wiele popełniłem” - zadumał się, po czym dopytał o pierwszą byłą żonę.

- À propos tego cytatu z Kingi, czy to był cytat ze słynnego dzieła „Co z tym życiem”? - zapytał, a gdy spotkał się z twierdzącą odpowiedzią, dodał: „a widzi pan, skąd ten tytuł, powiedziałbym”.

Lis jako jeden z błędów wskazał nadmierne poświęcanie się ukochanemu sportowi, czyli bieganiu. Zaprzeczył jednak, gdy Żurnalista zasugerował, że to dyscyplina sportowa była przyczyną końca jego drugiego małżeństwa. Przyznał natomiast, że spędzał dużo czasu na siłowni i „prawnie nigdy nie wracał przed 21 do domu”. Uwielbiał też śledzić mecze piłki nożnej i żużel.

Dziennikarz musiał się także zmierzyć z pytaniem o jego aktywność zawodową. Czy praca była dla niego ważniejsza niż życie prywatne?

- Nie wydaje mi się, żeby to była alternatywa wykluczająca. Praca była zawsze super ważna, ale myślę, że można było to pogodzić. Jeśli były jakieś błędy czy problemy, to nie dlatego, że pracowałem. Praca była rozwiązaniem problemów, gwarantowała komfortowe życie, którego oczekiwały obie strony - podsumował.