Maria Reimann nie żyje. Tak mówiła o swojej niepełnosprawności
Maria Reimann utonęła podczas wakacji na Sardynii 20 lipca 2023 roku. Znana antropolożka, autorka książek i aktorka była osobą niedowidzącą. Na temat swojej niepełnosprawności otworzyła się kilka lat temu w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Nie żyje Maria Reimann, znana antropolożka kultury, tłumaczka i autorka książek, a także aktorka, którą można było podziwiać m.in. w filmach "Wytrwałość" i "Anatomia". 41-latka utonęła u wybrzeży Sardynii, gdzie przebywała na wakacjach. Osierociła 14-letniego syna.
Maria Reimann nie żyje. Była osobą niedowidzącą
Maria Reimann pracowała w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego. W swojej pracy badawczej zajmowała się głównie kwestiami społecznymi dotyczącymi rodziny i relacji z dziećmi. Podejmowała także tematy związane z życiem osób z ograniczeniami fizycznymi. Poświęciła temu książkę zatytułowaną "Nie przywitam się z państwem na ulicy. Szkic o doświadczaniu niepełnosprawności".
Maria Reimann sama była osobą niedowidzącą. O swoich doświadczeniach opowiedziała kilka lat temu na łamach "Wysokich Obcasów". W wywiadzie zwierzała się m.in. z codzienności osoby borykającej się z dużym stopniem niedowidzenia i o tym, jak radzi sobie w różnych sytuacjach.
- Można powiedzieć, że udaję kontakt wzrokowy - wspominała w "Wysokich Obcasach" Reimann i podkreśliła, że ma duże problemy z rozpoznawaniem znajomych na ulicy.
Niedowidzącej antropolożce trudno było nawet rozpoznać własnego terapeutę, z którym regularnie spotykała się na terapii. - Nasze fotele stały jakieś półtora metra od siebie, więc nie wiem, jak wygląda, choć spotykaliśmy się przez pięć lat - opowiadała w wywiadzie Reimann.
Szczególnie trudny do zaakceptowania był dla niej fakt, że z powodu swojej przypadłości nie może w pełni uczestniczyć w życiu dorastającego syna. Dziecku było przykro, że mama nie podziwia jego wyczynów na placu zabaw, ale Maria Reimann nie dawała za wygraną i robiła wszystko, aby Franek czuł jej wsparcie w najważniejszych momentach. Zrezygnowała, dopiero gdy syn sam ją o to poprosił.
- Były mecze ligi, w której gra mój syn. Było mi potwornie smutno, że nie mogę ich widzieć. Próbowałam śledzić go na boisku przez lornetkę, ale to nie miało sensu, bo widzisz dziecko, a nie mecz. [...] Były różne próby, mój tata kupił mi tablet, żebym mogła sobie powiększać grę, aż w końcu Franek powiedział: "Wiem, że nic nie widzisz na tych meczach, nie musisz przychodzić". Chodzi z dziadkiem i tatą - wyznała smutno w wywiadzie "Wysokich Obcasów" Maria Reimann.