Obserwuj w Google News

Biedrzyńska z córkami utknęła w USA. Internauci drwią z dramatu: "Gwiazdorzą jak Kardashianki"

Anna Skalik
3 min. czytania
20.06.2023 13:57

Adrianna Biedrzyńska wraz z córkami przebywała na urlopie w Miami. Niestety, kobiety utknęły w USA, bo z powodu burzy ich lot został odwołany. To jednak był tylko początek kłopotów, bo paniom po długim wyczekiwaniu zapewniono nocleg w hotelu, w którym warunki są zatrważające. Aktorka opowiedziała o tym w sieci i grozi polskim liniom lotniczym. „Ja nie popuszczę” – grzmi na Instagramie.

Adrianna Biedrzyńska utknęła w USA
fot. Instagram/@adrianna_biedrzyńska/screen

Adrianna Biedrzyńska chwaliła się w sieci swoim wypoczynkiem w Miami. Niestety, urlop dobiegł końca, a aktorka wraz z córkami szykowała się do powrotu do Polski. Jednak z powodu burzy samolot został odwołany, a turystkom zapewniono dramatyczne wręcz warunki. Nie dość, że panie zostały wywiezione na „zadupie” — jak określiła Biedrzyńska — to jeszcze hotel, w którym je umiejscowiono, wręcz straszył warunkami, jakie w nim panowały. Ściany miały być zagrzybione, a w powietrzu panował zaduch. Do tego kobietom nie zagwarantowano transportu powrotnego na lotnisko, choć jest to dodatkowy koszt rzędu kilkuset dolarów. Biedrzyńska i jej córki muszą też przygotować się na koczowanie na lotnisku, bo mają się wymeldować z hotelu o godzinie 11.00, a odlot jest dopiero o 20.00. Na wszystko Adrianna Biedrzyńska pożaliła się w sieci, zapowiadając przewoźnikowi, że tej sprawy tak nie pozostawi.

Adrianna Biedrzyńska utknęła w USA. Kazali jej spać w dramatycznych warunkach

Córka Biedrzyńskiej, Michalina Robakiewicz, zauważyła, że organizacja po odwołanym locie jest tragiczna, a w grupie oczekujących są także starsi i osoby z małymi dziećmi, którym nikt nie zapewnił wsparcia.

- Organizacja jest tragiczna, wszyscy są potwornie zmęczeni po siedmiu godzinach czekania. Ja sobie poradzę, ale są też ludzie starsi i ludzie z malutkimi dziećmi, a teraz zaczęła się zabawa z listą pokoi, na której nie wszyscy są i zamieszanie jest spore. Transport jutro na lotnisko mamy zapewnić sobie sami – napisała.

Adrianna Biedrzyńska grozi LOT-owi. „Nie popuszczę”

Potem na Instagramie Adrianny Biedrzyńskiej pojawił się materiał już z hotelu, w którym panie narzekają na katastrofalne warunki.

- Dostaliśmy grzyba w pokojach. Śmierdzące pokoje, ohydne, nieotwierające się okna. Jesteśmy na jakimś zadupiu w Miami Beach, w życiu bym tutaj nie weszła do tego hotelu. Jest grzyb na wykładzinach – tu pokazały podłogę, na której rzeczywiście widoczne były białe plamy. - Jutro okazuje się, że nie mamy transportu na lotnisko do Miami, a to jest kilkadziesiąt kilometrów i kilkaset dolarów. O 11:00 mamy opuścić pokoje, a lot o 20:00. Więc LOT, panie LOT, ja tego nie popuszczę – skwitowała Biedrzyńska, kiwając palcem.

Redakcja poleca

Pod wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy od internautów. Niektórzy z nich zaczęli opowiadać swoje podobne historie. Inni jednak krytycznie ocenili żale kobiet, zauważając, że po prostu takie sytuacje niekiedy się zdarzają, a one zachowują się jak Kardashianki.

- Takie nieoczekiwane sytuacje się zdarzają wszędzie, a Panie gwiazdorzą jakby były co najmniej Kardashiankami. I to straszenie panią prawniczką. Strasznie słabe. Dla mnie żenada. Równie dobrze mogły Panie koczować na lotnisku. No cóż, a nóż da się coś ugrać, robiąc aferę – pisze internautka.

- Witamy w realnym świecie — takie rzeczy się zdarzają — dodaje ktoś inny.

- Miami Beach do lotniska MIA jest 30 minut Uberem za 35-45 $. Proszę nie robić sensacji, gdzie jej nie ma – wylicza komentujący.

Ciekawe, jak zakończy się ta sprawa. Zdaje się, że Adrianna Biedrzyńska i jej córki nie zostawią tej sprawy bez konsekwencji.

Redakcja poleca