Oceń
Agata Młynarska może pochwalić się imponującym dziennikarskim doświadczeniem. Miała okazję współpracować z największymi krajowymi stacjami telewizyjnymi. Karierę rozpoczynała w 1990 roku w Telewizji Polskiej, po szesnastu latach przeniosła się do Polsatu. Dziennikarka nie ukrywa, że był to jeden z najlepszych okresów jej kariery, za co jest bardzo wdzięczna Zygmuntowi Solorzowi. Niestety, Agata nie otrzymała zaproszenia na uroczystą galę 30-lecia stacji, czego nie omieszkała skomentować za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Agata Młynarska nie została zaproszona na 30-lecie Polsatu. Ma żal do stacji?
Na profilu Agaty Młynarskiej na Instagramie pojawiło się zdjęcie z gali 20-lecia telewizji Polsat. Dziennikarka była wtedy jedną z gwiazd telewizji założonej przez Zygmunta Solorza. Niestety, po dziesięciu latach nie została zaproszona na jubileuszową imprezę, o czym wspomniała w opisie fotografii.
- 10 lat temu, podczas jubileuszowej gali 20-lecia Polsatu, stojąc na scenie Teatru Wielkiego, wypatrywałam Pana Przemysława. Odnalazł mnie podczas krojenia urodzinowego tortu u boku prezesa Zbigniewa Solorza [...] Szkoda, że nie możemy dzielić z Panem osobiście radości z tego jubileuszu. Może dostaniemy zaproszenie na 40-lecie! Przecież my w telewizji stajemy się coraz młodsi, a Krzysztof Ibisz niezmiennie w tej dziedzinie wyznacza trend - napisała.
Na szczęście Młynarska nie ma żalu, że nie została zaproszona na imprezę. Co więcej, choć obecnie pracuje dla TVN, opublikowała wiele ciepłych słów pod adresem Polsatu.
- W stronę Polsatu patrzę z sentymentem i wdzięcznością. Wszak to właśnie dzięki Polsatowi mogłam rozwijać swoje zawodowe ambicje, współtworzyć największe koncerty, festiwale, programy. Uczyć się fachu na nowym, nieznanym komercyjnym gruncie. No i poznałam mojego przyszłego męża. [...] I choć pracuję w konkurencji, nie zapominam o tym, gdzie dostawałam w życiu szansę i kto we mnie uwierzył. Tego się nie zapomina! Dziękuję - czytamy.
Miło czytać podobny wpis, pozbawiony zawiści i złośliwości pod adresem byłego pracodawcy. Podobnego zdania byli fani Młynarskiej.
Oceń artykuł