Obserwuj w Google News

Młynarska pokazuje zdjęcia dzieci sprzed lat i krytykuje Kaczyńskiego

2 min. czytania
07.11.2022 15:42

Agata Młynarska dołączyła do grona gwiazd, które skomentowały kontrowersyjne słowa Jarosława Kaczyńskiego. Dziennikarka w nostalgicznym wpisie opowiedziała o macierzyństwie. Wspomniała też słowa jej zmarłego ojca, Wojciecha Młynarskiego.

młynarska-krytykuje-kaczyńskiego
fot. Adam Burakowski/East News, Artur Szczepanski/East News

Agata Młynarska, podobnie jak inne znane ze świata mediów kobiety, zareagowała na obraźliwe słowa Jarosława Kaczyńskiego. Wydaje się jednak, że dziennikarka, w przeciwieństwie do Kingi Rusin i Pauliny Smaszcz, powstrzymała wzburzenie i zdecydowała się na spokojniejszy ton wypowiedzi. Nie brakowało w niej jednak stanowczości i odrobiny złośliwości wymierzonej w obecnie rządzących. Młynarska zaprosiła też do lektury tekstu jej nieżyjącego ojca.

Redakcja poleca

Agata Młynarska komentuje słowa Jarosława Kaczyńskiego: „Doradzam wstrzemięźliwość”

Dziennikarka opublikowała w sieci zdjęcia jej dzieci sprzed lat. Podkreśliła, że każda kobieta, która myśli o zostaniu mamą, musi podjąć „poważną, osobistą, intymną” decyzję na całe życie. Zasugerowała też, by Jarosław Kaczyński przestał zabierać głos w sprawach, które go nie dotyczą.

Każdemu wypowiadającemu się na ten temat doradzam ostrożność i wstrzemięźliwość (tak przecież zalecaną w kręgach zbliżonych do ołtarza, stołu i łoża). (…) Oj tak, ten pan nam się nie udał! I niech Pan lepiej się nie wypowiada na temat, o którym nie ma Pan pojęcia!

- zaapelowała Młynarska i odesłała internautów do tekstu napisanego przez jej ojca.

Redakcja poleca

Nieżyjący już artysta spróbował opisać trud życia kobiety - żony, matki i opiekunki domowego ogniska.

Tym, którzy nie mieli okazji przeżyć 12 godzin z życia kobiety, dedykuję tekst Wojciecha Młynarskiego.

- napisała dziennikarka i zaprosiła do lektury.

Wstałam o siódmej rano i jest już siódma wieczorem,
książkę niedoczytaną z trudem do ręki biorę.
Stron mi zostało niewiele, lecz chyba czytać nie będę,
przede mną - jak na apelu - stanęło długim rzędem...

Dwanaście zgonionych, zdyszanych godzin z życia kobiety,
podobnych do siebie, siostrzanych, straszliwie siostrzanych, niestety.

Ta pierwsza, półsenna, co zaspać się boi,
ta druga, kuchenna, co chleb rano kroi,
ta trzecia, spóźniona, co mlekiem się parzy,
ta czwarta, zmęczona, o snu chwilce marzy,
piąta, co wzdycha: „Pół czarnej zaparzcie”,
stanęło przede mną dwanaście, dwanaście...

Ta szósta, ta szósta, tak długa, tak nudna,
ze zmarszczką przy ustach ta siódma, ta siódma,
i jeszcze ta ósma, dziewiąta, dziesiąta,
co goni po sklepach, po domu się krząta,
i jeszcze dwie tylko, a każda z nich mruga,
jak gdyby mówiła: „Ten pan nam się udał”...