Marcelina Zawadzka niedługo usłyszy wyrok. Byłej gwieździe TVP grozi osiem lat więzienia
Marcelina Zawadzka już niedługo ma usłyszeć wyrok. Jak podaje „Fakt”, sąd w Kaliszu ma go ogłosić 11 maja. Rzeczniczka tamtejszego sądu okręgowego powiedziała: „Trzeba liczyć się z tym, że jego odczytywanie i uzasadnianie potrwa wiele godzin. Jest wielu oskarżonych”. Chodzi o tzw. karuzelę vatowską i dotyczy 18 osób o narodowości polskiej, białoruskiej, ukraińskiej i litewskiej. Wszyscy poza prezenterką telewizyjną usłyszeli zarzut oszukania Skarbu Państwa i działalność w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. Sprawa wyszła na jaw w 2016 roku, a proces ruszył cztery lata później.
Marcelina Zawadzka usłyszała jedynie trzy zarzuty. Była gwiazda TVP, według śledczych, nie działa w zorganizowanej grupie przestępczej. Oskarżono ją o uszczuplenie podatku, przyjęcia i rozliczenia faktur oraz o pranie brudnych pieniędzy. Nie przyznała się do tego ostatniego.
Zobacz także: Marcelina Zawadzka w ogniu krytyki za reklamowanie używek. "Za to grozi 200 tys. złotych kary"
Marcelina Zawadzka usłyszy wyrok?
Już dwa lata temu media informowały o postawieniu zarzutów Marcelinie Zawadzkiej. Może grozić jej nawet osiem lat więzienia, a okolicznością łagodzącą może być fakt przyznania się do winy. O co tak naprawdę chodzi w całym zamieszaniu?
W rozmowie z „Na Temat” sprzed dwóch lat Marcelina Zawadzka przyznała, że poczuła się „podwójnie oszukana”. Najpierw miała zostać okłamana przez kontrahenta. Potem księgowy uwzględnił w rachunkach transakcję, która nie doszła do skutku.
- Najpierw straciłam pieniądze na transakcji z nieuczciwym kontrahentem, który miał sprzedać mi produkty modowe, a nigdy tego nie zrobił, chociaż pieniądze otrzymał. Potem dowiedziałam się, że obsługujące mnie biurko księgowe, dokumenty tejże feralnej transakcji, w sposób jak się okazało nieuprawniony, uwzględniło w księgach rachunkowych i deklaracjach podatkowych, czego ponoć robić nie wolno. Ja osobiście tymi rozliczeniami się nie zajmowałam, bo się po prostu na tym nie znam. Dlatego zatrudniłam firmę księgową – mówiła wówczas Marcelina Zawadzka.
- Jej członkowie [grupy – przyp. red.] wytwarzali i przesyłali droga elektroniczną fikcyjne faktury VAT oraz tworzyli historię komunikacji elektronicznej pomiędzy podmiotami gospodarczymi zaangażowanymi w nielegalny proceder. Działanie to miało za zadanie stworzyć pozory autentycznej współpracy handlowej. Dokonanie przelewu płatności za towar lub usługę miało uwiarygodnić zdarzenia gospodarcze, które nie miały miejsca w rzeczywistości i dać pozory legalności w przypadku kontroli uprawnionych organów – tłumaczył w rozmowie z „Na Temat” Krzysztof Bukowiecki, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Celebrytka podkreślała, że liczy się z tym, iż zapewne będzie musiała zapłacić karę za niedopilnowanie księgowego. Ma jednak nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy.
- Chcę Was zapewnić, że nie dokonałam świadomie jakiejkolwiek czynności, która byłaby sprzeczna z prawem. Od wielu lat funkcjonuję w podobny sposób i zawsze robię to uczciwie, co jest bardzo ważne dla mnie, dla Was i osób, z którymi współpracuję. Nie uczestniczyłam w tzw. praniu pieniędzy, tworzeniu karuzeli VAT, nie ukradłam ani złotówki, a tym bardziej 58 mln złotych. Takie zarzuty są absurdalne i wiązanie mnie z nimi godzi najgłębiej w moje dobre imię i wszystko, co reprezentuję. Zaskakujące jest to, ilu osobom dało to pożywkę i uśmiech na twarzy, widząc taki lincz medialny, ale liczę na Wasze wsparcie w tym trudnym dla mnie czasie. I dziękuję za dotychczasowe słowa wsparcia – napisała w oświadczeniu z 2020 roku.
RadioZET.pl/Fakt.pl/Natemat.pl