Krzysztof Piasecki o chorobie Janusza Rewińskiego. Wiadomo, z czym się zmagał
Janusz Rewiński zmarł 1 czerwca 2024 roku. Aktor, polityk i satyryk miał 74 lata. Jaka była przyczyna śmierci artysty? O chorobie Janusza Rewińskiego opowiedział Krzysztof Piasecki.
Janusz Rewiński nie żyje
Informację o śmierci Janusza Rewińskiego przekazał jego syn, Jonasz. Na platformie X napisał: „Pożegnanie, którego miało nie być. 1 czerwca Tata stoczył walkę ze swoim stanem zdrowia. Niestety tym razem nie dał rady. […]”. W mediach szybko pojawiły się doniesienia, że Janusz Rewiński mógł zmagać się z poważną chorobą.
O współpracę z Januszem Rewińskim oraz stan zdrowia aktora został zapytany Krzysztof Piasecki, znany satyryk i prezenter. Panowie w latach 1998-2004 prowadzili program „Ale plama”, a w 2007 roku format „Szkoda gadać”. Okazuje się, że Rewiński przez problemy ze zdrowiem już raz trafił do szpitala.
Krzysztof Piasecki zdradza, z czym zmagał się Janusz Rewiński
Krzysztof Piasecki w rozmowie z Faktem wspomina, że jego kolega z branży od lat borykał się z problemami zdrowotnymi. Po jednym z nagrań do programu „Ale plama” Janusz Rewiński trafił do szpitala. Hospitalizacja była związana z cukrzycą.
– Janusz miał pierwsze załamanie stanu zdrowia po całym cyklu „Plam”. Wylądował wtedy w szpitalu. Potem się dowiedziałem, że to chodziło o rodzaj cukrzycy. Pytałem go, czy sobie bada cukier, to powiedział, że nie. Wie pani, mężczyźni tak mają podobno, że się nie leczą – mówił Faktowi Krzysztof Piasecki.
– Uważam, że czas, w którym robiliśmy „Ale plama”, to najlepszy okres mojej twórczości w ogóle. Potem byliśmy stale w kontakcie, to znaczy wysyłaliśmy sobie życzenia, wierszyki. Powiedziałbym, że to były miłe kontakty. Byłem chyba jedynym człowiekiem, z którym Janusz się nie skłócił, bo on miał tę taką umiejętność. Po tym wszystkim zaszył na wsi, byłem u niego parę razy, no i jakiś wywiad czytałem, w którym mówił, że jest sam i że mu to dobrze – wspominał satyryk.
Janusz Rewiński rzeczywiście szukał spokoju. Najpierw kupił stary młyn niedaleko stolicy, potem sprzedał swój nabytek i niedaleko kupił inne gospodarstwo. Rzucił karierę i spełniał się w rolnictwie. Pod Mińskiem Mazowieckim na 12 hektarach ziemi hodował konie, owce, kozy, kury i kaczki. Był szczęśliwy, mając na wyciągnięcie ręki łąki, lasy i stawy rybne. – Gdybym od rana do nocy nie zajmował się rolnictwem, na które sam siebie skazałem, to chyba bym zwariował albo coś złego by się ze mną stało – powiedział w rozmowie z Plejadą.
Źródło: Radio ZET/Fakt/Plejada