0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Chiny traktują muzułmanów jak chorych umysłowo. Zamykają ich w obozach

Redakcja
3 min. czytania
30.08.2018 15:59

W chińskich „obozach reedukacyjnych” znajduje się już około miliona muzułmanów. Trafiają tam bez wyroku i są zmuszani do wyrzeczenia się swojej wiary – pobyt ma ogromny wpływ na ich psychikę, a także ich rodzin. Chiński rząd zaprzecza zbrodniczym praktykom.

Chiny traktują muzułmanów jak chorych umysłowo. Zamykają ich w obozach
fot. Shutterstock

Chińskie „obozy reedukacyjne”

Oficjalnie Chiny twierdzą, że obozów w ogóle u nich nie ma – to ich odpowiedź na raport komisji ONZ, który opisuje nieludzkie praktyki zachodzące w tych miejscach. Tymczasem szacuje się, że w „obozach reedukacyjnych” znajduje się już około miliona muzułmanów. To głównie Ujgurzy wywodzący się z Turcji. Niektórzy są przetrzymywani w obozach nawet przez kilka miesięcy, podczas których zmusza się ich do oczerniania i wyrzeczenia się własnej wiary oraz wielogodzinnych recytacji pieśni pochwalnych na cześć Komunistycznej Partii Chin. 

 

W chińskich obozach przetrzymuje się już milion muzułmanów

Są też mroczniejsze doniesienia – o torturach, uśmiercaniu przetrzymywanych nielegalnie osób, a także zmuszaniu muzułmanów do picia alkoholu i jedzenia wieprzowiny, czego zabrania im ich religia. Podczas gdy chiński rząd upiera się, że to kłamstwa, a jedyne co robią, to otwierają „placówki edukacyjne dla kryminalistów”, dowodów na zbrodniczą działalność jest coraz więcej. Skala niepokojącego zjawiska nasiliła się w trakcie ostatniego roku. O ile na początku chińscy funkcjonariusze poszukiwali głównie ujgurskich ekstremistów, o tyle obecnie, aby trafić do ośrodka, wystarczy...długa broda. 

 

Chiński rząd traktuje islam jak chorobę umysłową

Jeszcze inaczej chiński rząd tłumaczy się przed swoimi obywatelami, którym przedstawia obozy jako... szpitale o dosyć wiadomym charakterze. „Ci, którzy trafiają do naszych ośrodków, to ekstremiści, których umysły zostały zainfekowane groźną ideologią. W związku z tym muszą zostać poddani hospitalizacji na specjalnym, zamkniętym oddziale. Jeśli pozwolimy na dalsze rozprzestrzenianie się religijnej propagandy opartej na fałszywych wierzeniach i agresji, narazimy kraj na ogromne niebezpieczeństwo” – takie tłumaczenia to standard w przekazach publicznych. „Przedstawiają islam jak chorobę umysłową, w dodatku taką, która nie daje żadnej gwarancji wyleczenia, jak depresja czy uzależnienie. Przedstawienie muzułmanów jako osoby dotknięte patologicznymi wierzeniami osłabia ich wiarygodność w oczach zwykłych obywateli, dodając jej działaniom rządu” – podkreśla chiński ekspert na Rose Hulman Institute of Technology, Rose Hulman Institute of Technology.

 

Pobyt w obozie ma negatywny wpływ na psychikę

Jak na ironię, rekomendowana przez rząd „terapia” przynosi skutki właśnie w postaci... prawdziwych chorób psychicznych, z zaburzeniami lękowymi i depresją na czele. Większość przetrzymywanych miewa też okresowe napady paniki, myśli paranoidalne, a także cierpi na bezsenność. Jeden z byłych więźniów obozu zwierzył się dziennikarzowi „The Independent” z uporczywych samobójczych myśli, jakie towarzyszyły mu w „ośrodku reedukacyjnym” praktycznie codziennie. Sposób, w jaki opisywane są obozy, do złudzenia przypomina język wykorzystywanych w propagandzie nazistowskiej. W dodatku nie jest to pierwszy raz, kiedy Chiny udowadniają, że w ich kraju pojęcie „praw człowieka” nie ma racji bytu.

„Uwolnijcie moich rodziców”

Dolegliwości psychiczne nie pojawiają się zresztą jedynie u tych, którzy doświadczyli horroru pobytu w obozie. Cierpią także ich bliscy, szczególnie dzieci, które nie potrafią pomóc swoim rodzicom. Jednym z przykładów jest Murat Harri Uyghur, 33-letni lekarz, który przeprowadził się na stałe do Finlandii jeszcze w 2010 roku. Jego rodzice znajdują się obecnie w chińskim obozie. Choć sporadycznie otrzymuje od nich jakieś wiadomości, o ich los mężczyzna obawia się codziennie. Rozpoczął już specjalną kampanię „ Free My Parents, w ramach której udało mu się zebrać wystarczającą kwotę na zaangażowanie dobrego adwokata, który pomógłby uwolnić uwięzionych bliskich z placówki.

chiny
fot.

Jak jednak dodaje, odkąd wie, gdzie się znajdują, cierpi na nawracające ataki paniki. „Próbuję zachowywać się normalnie, ale ewidentnie mam już problemy z psychiką. Łatwo się złoszczę, często czuję się bezsilny i wyczerpany” – zwierza się mężczyzna. To z kolei słowa jednej z sióstr osadzonej w „szkole”. „Nie mogę spać, ciągle o niej myślę. Mam problemy z koncentracją, mój umysł się po prostu wyłącza. Bardzo schudłam, prawie wcale nie mam apetytu” – takie wstrząsające wyznania powtarzają się często. Wielu Ujgurów cierpi również z powodu wyrzutów sumienia. Ci, którzy wyjechali z kraju, narazili swoich bliskich na ryzyko. Chiński rząd traktuje jako podejrzaną każdą osobę wyjeżdżającą z Chin – ale nie tylko ją. Specjalnym nadzorem natychmiast zostaje objęta także pozostała na miejscu rodzina. „Teraz już wiem, że nigdy nie mogę wrócić do domu. Inaczej trafię do obozu i już nigdy go nie opuszczę, jak mój ojciec” – opowiada 24-latek. „Nie mogę się z nim skontaktować od dokładnie 197 dni” – tłumaczy ze smutkiem.

RadioZET.pl/źródło:TheAtlantic;TheIndependent/AH