slot: premiumboard
slot: topscroll
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Dziennikarka miała atak śmiechu na wizji. Rada Etyki Mediów odpowiada na skargi

2 min. czytania
15.05.2024 13:01

Kilka tygodni temu widzowie TVN24 byli świadkami nagłego ataku śmiechu, którego doświadczyła dziennikarka Anna Seremak. Problem w tym, że rozbawiła ją relacja dotycząca przemocy. W tej sprawie do Rady Etyki Mediów wpłynęły skargi. Teraz organ zabrał głos. Prezenterka może spodziewać się konsekwencji?

TVN24 kadr z programu z Anną Seremak
fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER/EAST NEWS
slot: billboard
slot: billboard

Anna Seremak miała atak śmiechu na wizji TVN24. Rada Etyki Mediów zabrała głos

Na początku kwietnia w mediach było bardzo głośno o wpadce, która przydarzyła się na wizji dziennikarce TVN24 Annie Seremak. Prowadząc program na żywo, niespodziewanie wybuchła śmiechem, kiedy usłyszała relację z Bartoszyc. Mieszkające tam małżeństwo pokłóciło się o wynik wyborów, a kobieta uderzyła męża kością z zupy. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie konieczne było zszycie rany.

Redakcja poleca

Anna Seremak skomentowała całą sytuację w mediach społecznościowych, obracając ją w żart. "Tak było, przyznaję" - napisała w serwisie X i dodała też pochwałę dla pomocnych kolegów: "Mariusz, mistrz opowieści. Piotr — świetny reporter, który pomocną dłoń potrzebującemu (tu — pani ze studia) poda!" — napisała dziennikarka. Jednak nie wszystkim było tak do śmiechu, bo już wkrótce do Rady Etyki Mediów wpłynęły skargi — m.in. Jakuba Chabika, przewodniczącego Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn. Na jaw wyszło, że 44-letnia napastniczka ma na koncie wyrok za stosowanie przemocy wobec mężczyzny. Teraz pojawiła się odpowiedź REM.

Anna Seremak poniesie konsekwencje ataku śmiechu?

Na łamach portalu WirtualneMedia pojawił się komentarz Ryszarda Bańkowicza z Rady Etyki Mediów, który podkreślił, że nie było tam świadomego "wykpiwania aktów przemocy rodzinnej". Przewodniczący Rady zauważa, że "dziennikarz świadomie wykpiwający w swoich publikacjach akty przemocy rodzinnej — niezależnie od tego, czy jej sprawcą jest mężczyzna, czy kobieta, a ofiarą mężczyzna, kobieta, czy dziecko — narusza dwie zapisane w Karcie Etycznej Mediów zasady: obiektywizmu, oraz szacunku i tolerancji". Tym razem nie mieliśmy jednak do czynienia z takim przypadkiem" — cytuje portal.

Bańkowicz zgadza się, że dziennikarka zareagowała na relacjonowane szczegóły jak na kieski dowcip, jednak nie wiedziała — bo takiej wiedzy wtedy nie było — że kobieta, o której była mowa w reportażu, ma wyrok za stosowanie przemocy. Przewodniczący podkreślił, że dziennikarze nie potrzebują zestawu wytycznych w informowaniu o kobietach czy mężczyznach, bo to mogłoby być zalążkiem cenzury.

— Dziennikarzom nie potrzeba "wytycznych" nakazujących, jak mają pisać i mówić o chłopcach i mężczyznach, tak jak nie potrzeba mediom instrukcji o przedstawianiu dziewcząt i kobiet, lekarzy i prawników, wojskowych i cywili, rolników i rybaków, nauczycieli i uczniów. A gdyby stowarzyszeniom reprezentującym te wszystkie środowiska udało się skutecznie przymusić media do przestrzegania zestawu takich "standardów", to zanim byśmy się wszyscy obejrzeli, stałyby się one szkieletem nowego systemu cenzury — zauważył Bańkowicz. Wygląda na to, że cała sprawa rozejdzie się po... kościach.

Źródło: Radio ZET/WirtualneMedia

Nie przegap
slot: leaderboard_pod_art