Spłonął dom Cary Delevingne. Posiadłość supermodelki była warta miliony
Cara Delevingne, jedna z najpopularniejszych modelek na świecie, przeżyła prawdziwy koszmar. Nad ranem spłonęła jej warta 7 milionów rezydencja w Los Angeles. Na miejsce zdarzenia przyjechało 13 wozów strażackich; w akcji udział wzięło aż 64 strażaków.
Według doniesień Daily Mail, pożar w willi gwiazdy wybuchł w piątek nad ranem. O godzinie 03:57 na miejsce przybyło 94 strażaków, którzy przez dwie godziny walczyli z żywiołem. Posiadłość warta 7 milionów dolarów niemal doszczętnie spłonęła. Póki co nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Ze wstępnych ustaleń wynika, że płomienie najpierw objęły tył posiadłości, a następnie przeniosły się na poddasze.
Modelka nie ucierpiała podczas pożaru
Podczas gaszenia pożaru ucierpiał jeden ze strażaków. Mężczyzna spadł z drabiny i został ranny; wciąż jednak brak dokładnych informacji o jego stanie zdrowia. Media donoszą także, że strażak to nie jedyna osoba, która potrzebowała pomocy. Podobno w domu przebywał ktoś, kto zatruł się dymem. Na pewno nie była to jednak Cara Delevingne. Modelka kilka dni temu wyjechała do Anglii, gdzie występuje w Playhouse Theatre.
„Moje serce pękło. Nie mogę w to uwierzyć. Życie może zmienić się w ułamku sekundy. Troszczcie się o to, co macie. Chciałabym z całego serca podziękować strażakom i wszystkim ludziom, którzy zaangażowali się w pomoc” - pisała na Instagramie, odnosząc się do sprawy. Do swojej relacji dołączyła zdjęcie kotów, którym na szczęście nic się nie stało.
Źródło: Radio ZET/Daily Mail