Obserwuj w Google News

Eksperci krytykują „Pytanie na śniadanie”. „Dobór par przypomina łapankę”

2 min. czytania
31.01.2024 11:08

Zmiana prowadzących w „Pytaniu na śniadanie” od tygodni budzi wiele emocji. Najpierw okazało się, że wszyscy dotychczasowi prezenterzy muszą pożegnać się z pracą, potem w programie zaczęły pojawiać się zupełnie nowe pary. Widzowie na te zmiany nie zareagowali zbyt entuzjastycznie. Jak się okazuje, dobór prezenterów nie przypadł do gustu także ekspertom.

Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz
fot. Screen, "Pytanie na śniadanie", TVP

Rewolucja w „Pytaniu na śniadanie” wzbudziła wielkie emocje nie tylko wśród widzów, ale także medioznawców. Zmiany okazały się bowiem kolosalne. Z programem musiały się pożegnać wszystkie pary prowadzących, a nowa szefowa formatu – Kinga Dobrzyńska postawiła sobie za cel stworzenie zespołu od podstaw. Już kilka tygodni temu na ekranie można było zobaczyć pierwsze efekty realizowanego przez nią planu. W śniadaniówce pojawili się Klaudia Carlos i Robert El Gendy, tuż po nich widzów przywitali Joanna Górska i Robert Stockinger, a w ubiegły weekend do grona prowadzących dołączyli Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz. To jednak nie koniec zmian. Już wkrótce grono prezenterów zasilić ma nowa para – Beata Tadla i Tomasz Tylicki.

Ekspertka krytykuje dobór par w „Pytaniu na śniadanie”

Tak ogromna metamorfoza programu nie spodobała się widzom. Wielu z nich nie kryło rozczarowania, że „PnŚ” nie poprowadzą już Tomasz Kammel i Izabella Krzan, czy równie lubiani Małgorzata Tomaszewska i Aleksander Sikora. Wątpliwości co do wprowadzanych zmian mają także eksperci od PR i komunikacji marketingowej. Specjaliści nie są przekonani co do doboru par.

Opinię na ten temat wyraziła m.in. Dorota Anna Wróblewska, mentorka marki osobistej i specjalistka PR. Ekspertka w rozmowie z Plotkiem przyznała, że zestawienie prezenterów na zasadzie doświadczony i nie doświadczony jest pewnego rodzaju eksperymentem medialnym i niesie za sobą wiele zagrożeń.

- Wybór par prowadzących "PnŚ" przypomina trochę łapankę czy "eksperyment medialny". Doświadczeni prezenterzy z jednej strony (Katarzyna Dowbor, Beata Tadla, Joanna Górska) z drugiej "świeżaki" - osoby znane z mediów, ale nie mające doświadczenia w prowadzeniu programów o podobnym charakterze do "PnŚ". Tym samym poziom doświadczenia przed kamerą w programie na żywo, rozmowy z gośćmi, bycie "gospodarzem" takiego formatu - u każdej z nowo zrekrutowanych osób jest całkowicie różny – przyznała.

Redakcja poleca

Wróblewska wskazała na konkretne niebezpieczeństwa i zaznaczyła, że druga osoba w parze nie powinna być tylko tłem dla tej pierwszej, bardziej doświadczonej. - Konstrukcja typu: jedna osoba bardziej doświadczona lub bardziej rozpoznawalna, druga nieco mniej, w takim programie to duże ryzyko nierównego poziomu prowadzących, braku "chemii" oraz, co chyba najważniejsze, ryzyko dominowania w parze osoby o większej charyzmie i wyrobieniu medialnym – czytamy. - Czy drugi prowadzący ma stanowić dla takiej osoby tylko tło? No przecież nie, powinni świetnie się uzupełniać i być podobnie medialni jak wcześniej np. para Tomasz Kammel i Marzena Rogalska. – dodała.

Źródło: Radio ZET/Plotek.pl

Nie przegap