Obserwuj w Google News

Sara Boruc zarażona koronawirusem? "Mam wszystkie objawy, ale nie kwalifikuję się do testu"

Patrycja Chudolińska
2 min. czytania
12.03.2020 19:27

Sara Boruc podejrzewa u siebie zarażenie koronawirusem. Blogerka przekazała swoim obserwatorom, że od 6 dni czuje się chora. Mimo poważnych objawów nie została przebadana na obecność koronawirusa ani w Polsce, ani w Anglii.

Sara Boruc
fot. Instagram/@mannei_is_her_name

Sara Boruc podejrzewa zarażenie koronawirusem

Sara Boruc stara się dbać o regularny kontakt ze swoimi fanami. Tym razem poinformowała ich o bardzo niepokojących objawach, które zaobserwowała. Blogerka podejrzewa, że mogła zostać zarażona koronawirusem.

- Hej kochani. Powiedzcie mi jak tam u was ze zdrówkiem? Ja jestem dzisiaj szósty dzień chora. Odzyskałam głos, wreszcie minęła mi gorączka, a oprócz tego miałam wszystkie objawy, o których piszą, więc mega się zestresowałam. Miałam duszności, miałam kaszel, miałam katar, wszystko jak opisują. Natomiast jak poszłam się zbadać w Polsce, to pytali się, czy podróżowałam do krajów wysokiego ryzyka, czy miałam kontakt z takimi osobami, a ja nie podróżowałam w te kraje, ani nie miałam kontaktu z takimi ludźmi, więc nie kwalifikuję się do testu. Podobnie jest w Anglii. Wróciłam do Anglii i zadzwoniłam na numer, na który się dzwoni, okazało się, że to automatyczny twór totalnie, odpowiadasz na pytania, wciskasz guziki, jeśli nie byłeś w tych krajach i nie miałeś styczności z ludźmi, którzy byli, to nie kwalifikujesz się do testu powiedziała w relacji InstaStories Sara Boruc.

Sara Boruc dodaje, że po niej zaraził się również jej mąż, Artur Boruc. Gwiazda zaznacza, że jej dzieci są całkiem zdrowe, nie wykazują żadnych objawów, co znów skłania ją do myślenia, że jest to koronawirus. Podkreśla jednak, że nie ma na to żadnego potwierdzenia.

Sara Boruc o reakcji lekarzy

Sara Boruc dokładnie zrelacjonowała objawy, które zaobserwowała.

- Zaatakowało mnie to w jedną noc. W jedną noc dostałam ogromnego bólu gardła, kataru, mega gorączki i po prostu nie miałam siły wstać z łóżka, więc dlatego się wystraszyłam. Nie wiem jak wy, ja zazwyczaj jak choruję, to mam każdy z tych objawów po kolei, albo mnie najpierw boli gardło, albo mam najpierw katar, a tu wszystko pojawiło się w jedną noc. Najpierw dostałam kaszel i gorączka mi się utrzymywała przez chyba cztery dni taka 38,5. Generalnie nic mi nie pomagało, cały czas czułam się fatalnie - wymieniała w relacji.

Blogerka wybrała się prywatnie do lekarza, aby ten zdiagnozował ją i przepisał antybiotyk. Doktor stwierdził jednak, że nie jest to typowe zakażenie bakteryjne.

- Nie mówię, że jestem pewna, że mam koronawirusa i tak dalej, na pewno krążą jakieś choróbska i to był wirus, bo byłam u lekarza się zbadać (...). To znaczy najpierw byłam w szpitalu, skierowali mnie do zakaźnego, natomiast tam była kolejka typu 15 osób chyba i powiedzieli, że mogę poczekać na dworze. Więc stwierdziłam, że nie będę się pakować w to skupisko bakterii i wirusów, dlatego pojechałam prywatnie zbadać się do lekarza z nadzieją, że mi przepisze jakiś antybiotyk, że to jest jakieś typowe zakażenie bakteryjne. Natomiast powiedział, że nie i dał mi jakieś wskazówki, jak o siebie dbać i na co uważać.

Co o tym myślicie?

RadioZET.pl/PCh