Obserwuj w Google News

Joanna Racewicz oskarża rząd o zaniechania i gani Morawieckiego. Mocny wpis dziennikarki

Anna Skalik
3 min. czytania
08.03.2022 15:29

Joanna Racewicz zamieściła w sieci mocny wpis, w którym opisuje, co dzieje się na granicy Polski i Ukrainy. Oskarża rząd o zaniechania i twierdzi, że władze zrzuciły z siebie odpowiedzialność, którą ponoszą małe przygraniczne miasta.

Joanna Racewicz
fot. Instagram/Joanna Racewicz/screen

Joanna Racewicz za pośrednictwem mediów społecznościowych podzieliła się bardzo mocnym wpisem, w którym ukazuje sytuację na polsko-ukraińskiej granicy, z jaką mamy do czynienia od chwili napaści Rosji na Ukrainę. Dziennikarka jest przerażona tym, co się dzieje i w swoich słowach opisuje drastyczne sceny, jakich była świadkiem. Jednocześnie Racewicz mocne słowa kieruje pod adresem polskich władz, które cały ciężar odpowiedzialności przerzuciły na małe przygraniczne miejscowości. Dziennikarka mówi wprost: przy granicy nie ma państwa.

Zobacz także: Głos z Google Maps przemówił do Putina. Wskazał mu kierunek. Filmik jest hitem sieci [WIDEO]

Joanna Racewicz oskarża polski rząd. "Panie premierze, to nie sztuka założyć kurtkę i mówić"

W długim wpisie Joanna Racewicz zaznacza, że wszystko, co się dzieje na granicy polsko-ukraińskiej jest dowodem kolejnej zbrodni. Zauważa, że gdyby nie małe miasta przy granicy oraz ludzie, którzy na ochotnika i w pocie czoła pracują, by uchodźcom zapewnić potrzebne schronienie, to cała pomoc zawaliłaby się z hukiem. Raczewicz w ostrych słowach krytykuje rząd za bierność, a polityków obozu rządzącego na czele z premierem Morawieckim za "zakładanie kurtek" i pozowanie do zdjęć, by pokazać, że też są pomocni.

Dziennikarka zwraca się bezpośrednio do Mateusza Morawieckiego: Wie Pan, Panie Premierze, Panie Ministrze Zdrowia i wszyscy inni - to nie sztuka założyć kurtkę i z przejęciem w głosie mówić, jak kraj zdaje egzamin - pisze, odwołując się do doniesień o tym, że politycy PiS udali się do strefy przygranicznej, by wykonać kilka "pr-owych fotek".

Redakcja poleca

Trudno zebrać myśli. Bo wszystko, co dzieje się teraz na polsko- ukraińskiej granicy to gotowy akt oskarżenia. Jeszcze jeden dowód zbrodni wojennej bez miary i słów. Widziałam dzieci, które płakały z zimna i wycieńczenia. Kobiety, które po kilku dniach w podróży, w ciasnych, cuchnących wagonach, bez postoju, jedzenia, wody, czy choćby szansy na otworzenie okna - upadały na peron. Ludzi, sponiewieranych, upokorzonych, zrozpaczonych. Ludzi, którzy musieli zmieścić dobytek życia w jedną walizkę, bo nie było czasu ani siły na pakowanie więcej - pisze Racewicz i zaznacza, że to nie jest tylko wojna Ukrainy.

To jest także NASZA wojna. Piekło dzieje się tuż obok. Mieszkańcy przygranicznych miejscowości mówią: „kiedy sowieci (tak, sowieci) - bombardowali Włodzimierz Wołyński - tu drżały szyby w oknach. To ledwie 18 kilometrów stąd”. Dziwicie się, że dzieci boją się wychodzić z domów? Przy granicy nie ma już szkół, domów kultury, świetlic, sal sportowych, ani remiz strażackich. Wszędzie - punkty recepcyjne, magazyny, gigantyczne przytuliska dla uchodźców. Urzędnicy, nauczycie, prawnicy, lekarze, pracownicy banków i samorządowcy - oni wszyscy są tu wolontariuszami. I wiece co? - gdyby nie oni - ten cały „system” zawaliłby się z hukiem - mówi z przerażeniem dziennikarka i w kolejnych słowach atakuje rządzących, przekazując jednocześnie podziękowania "zwykłym" ludziom:

PRZY GRANICY NIE MA PAŃSTWA. Nie ma pań w garsonkach ani panów w garniturach. Cały ciężar został zrzucony na zwykłych ludzi. Na małe, przygraniczne miejscowości. Zosin, Moniatycze, Dołhobyczów, Hrebenne, Hrubieszów. Całe szczęście, że mieszkają tam wspaniali, dzielni ludzie. Nie kłaniają się byle komu i nie gadają po próżnicy, nie skarżą się ani nie proszą o pomoc. Wiem, co mówię, jestem stamtąd. To moja mała ojczyzna.

Wie Pan, Panie Premierze, Panie Ministrze Zdrowia i wszyscy inni - to nie sztuka założyć kurtkę i z przejęciem w głosie mówić, jak kraj zdaje egzamin. Poprawię Pana - nie „kraj”, tylko LUDZIE. Odważni, silni, cholernie prawdziwi. Ilona, Ewelina, Basia, Marta, Kasia, Przemek, Marek - i setki innych - dziękuję, że jesteście. Ci stąd i ci z daleka, co przyjechali w odruchu serca. Dziękuję, Was znam. Że przez chwilę mogłam być z Wami. Kocham. Dziękuje. Poproszę. Damy radę - kończy dziennikarka.

Gwiazdy, które pomagają Ukrainie
10 Zobacz galerię
fot. screen: Instagram / martamanowska / filip_chajzer/ margaret_official