Obserwuj w Google News

Dominik Raczkowski z "Warsaw Shore" zmiażdżony w sieci. "Wymyślił swoją śmierć dla fame'u"

Judyta Wanicka
2 min. czytania
23.03.2022 11:21

Przed paroma dniami sieć obiegła informacja, że Dominik Raczkowski z "Warsaw Shore" nie żyje. Okazuje się, że żadnego wypadku i śmierci nie było. Raczkowski przyznał się, że wypuścił fake newsa. "Daliście się w ch*ja zrobić" - skomentował. Internauci są wściekli. 

Dominik Raczkowski
fot. materiały prasowe MTV

W ubiegły weekend w mediach pojawiła się informacja o śmierci Dominika Raczkowskiego. 24-letni uczestnik "Warsaw Shore" miał umrzeć w szpitalu po potrąceniu przez samochód. Wiadomość o śmierci Raczkowskiego pojawiła się także na oficjalnym profilu "Warsaw Shore" na Instagramie.

Tymczasem okazuje się, że Dominik Raczkowski żyje. Celebryta opublikował nagranie, w którym przyznał się, że wygenerował fake newsa o swoim zgonie

Zrobiłem was w ch*ja, bo daliście się w ch*ja zrobić - obwieścił w nagraniu zamieszczonym na YouTube. W przeciągu 12 godzin, po opublikowaniu przeze mnie trzech niczym niezweryfikowanych storek z wymyśloną historią, praktycznie cała Polska mnie uśmierciła. (...) Jaki miałem cel w tym wszystkim? Wzięliście udział w eksperymencie społecznym - tłumaczył. 

Wystarczy smutna storka, zagranie na emocjach, wzbudzenie współczucia i łykacie wszystko jak pelikan. Gdybyście nie łykali tego wszystkiego, to influencerzy by tego nie wykorzystywali. (...) I co w związku z tym? Nic, po prostu wyszliście na debili. Zostaliście pozbawieni krytycznego myślenia, zostaliście pozbawieni rozumu - powiedział gwiazdor "Warsaw Shore". 

Raczkowski zaznaczył, że jego rodzina od początku wiedziała, że instagramowe wpisy o jego śmierci są nieprawdziwe.

Każdy trzymał buzię na kłódkę. Wiedzieli, że tworzę taki eksperyment, byli na niego przygotowani - stwierdził. 

Redakcja poleca

Dominik Raczkowski z "Warsaw Shore" jednak żyje. Internauci wściekli 

W sieci ukazała się klepsydra informująca o szczegółach pogrzebu byłego uczestnika "Warsaw Shore". Uroczystość pożegnalna miała się odbyć 23 marca o godzinie 12:30 w Kościele Św. Józefa w Katowicach. Okazało się jednak, że tamtejszy proboszcz nic nie wie o żadnym pogrzebie... Internauci zaczęli podawać w wątpliwość prawdziwość przekazanych informacji. Po tym, jak Raczkowski przyznał się w sieci, że był to tylko "eksperyment społeczny", w komentarzach zagotowało się od głosów oburzenia. 

"Cała Polska mnie uśmierciła". Co za odklejony człowiek. Typ się sam uśmiercił, a teraz próbuje ludziom wmówić, że to ich wina, bo są naiwni.

Przykre, że człowiek dopuszcza się takich rzeczy, dla odrobiny rozgłosu i fejmu.

Gościu ma pretensje, że ludzie nie zweryfikowali informacji u rodziny, tylko głupio uwierzyli w bzdury. Jednocześnie ma pretensje, że ludzie wypisywali i nachodzili jego rodzinę, aby się dowiedzieć, czy to prawda. Nie no k*rwa hit.

Dla mnie słabo, bardzo słabo - tylko dla podpicia sobie zasięgów, żeby było głośno, zrobiłeś najgorszą rzecz, jaką mogłeś. Na samą myśl, co czuje Twoja rodzina, jest mi przykro, bo wątpię, że się na to zgodzili. Jesteś już przegrany i mam nadzieje, że poniesiesz tego konsekwencje!

Chłopie, chciałeś zgarnąć fame i wypromować swój lokalik, a teraz jak Ci się d*pa zaczęła pocić, zasłaniasz się eksperymentem społecznym.

Gościa należy zbanować i nie zapraszać go do żadnych programów. Nie ma pobłażania dla takich typów. Mam nadzieję, że MTV wyciągnie wnioski.

Udając, że nie żyjesz, chciałeś nam pokazać, jak ludzie nami manipulują. Teraz my wszyscy Ci pokażemy jak szybko zniknąć z tego internetu.