Obserwuj w Google News

Chora Sara Boruc oburzona sytuacją w Anglii. "Tu wszystko funkcjonuje jak gdyby nigdy nic"

Judyta Wanicka
2 min. czytania
16.03.2020 14:44

Sara Mannei-Boruc krytycznie odniosła się do sytuacji w Wielkiej Brytanii, która wciąż nie podjęła działań prewencyjnych w sprawie koronawirusa. Żona Artura Boruca choruje od tygodnia, lecz nie zakwalifikowała się do testu na SARS-CoV-2. 

Sara Boruc
fot. Instagram:@mannei_is_her_nam

Sara Mannei-Boruc w zeszłym tygodniu poinformowała, że źle się czuje i ma wszystkie objawy świadczące o zakażeniu koronawirusem. Żona Artura Boruca miała nadzieję, że po zgłoszeniu do lekarza zostanie przebadana testem na SARS CoV-2. Niestety odmówiono jej badania, argumentując, że celebrytka nie miała kontaktu z podróżnymi z Chin i Włoch. Sara zaraziła już  Artura Boruca.

Sara Boruc oburzona sytuacją w Wielkiej Brytanii 

Do tej pory w Wielkiej Brytanii koronawirusem zakaziło się ponad 1300 osób, z czego 35 zmarło. Mimo szerzącej się epidemii władze nie zdecydowały się podjąć restrykcyjnych działań mających na celu ograniczenie zarażeń. Wciąż funkcjonują szkoły, przedszkola i centra handlowe, a zaplanowane imprezy masowe nie zostały odwołane. Premier Boris Johnson przekonuje, że jest to celowe działanie, nakierowane na zbudowanie zbiorowej odporności na nowego wirusa. 

Ze stanowiskiem władz nie zgadza się wielu Polaków mieszkających na Wyspach. Żona Artura Boruca jest zdania, że Wyspiarze powinni wziąć przykład z Polski i innych krajów, gdzie od razu wdrożono prewencję. W najnowszym poście na Instagramie poinformowała, że odbywa kwarantannę w domu. Ubolewa jednak, że należy do nielicznych, którzy zagrożenie potraktowali poważnie. 

Bardzo dziękujemy za wsparcie i troskę. Siedzimy sobie w domku i z dnia na dzień czujemy się troszkę lepiej. Odpoczynek w gronie najbliższych to najlepsze lekarstwo, szczerze polecam. #zostajewdomu #stayathome #day7 - napisała na Instagramie żona Boruca. 

Sara Boruc woli ufać własnemu rozsądkowi, dlatego nie posyła dzieci do szkoły. 

To jest straszne! Tutaj tez wszystko funkcjonuje jakby nigdy nic. Wędruje to w bardzo niebezpiecznym kierunku - oceniła sytuację w Anglii i zgodziła się, że za moment Wyspy podzielą los Włoch.

Absolutnie się zgadzam, dlatego my postanowiliśmy izolować się kompletnie, niezależnie od okoliczności. Ręce opadają, to jest po prostu smutne - dodała. 

Obserwatorki Sary Boruc donoszą, że mimo rozprzestrzeniającego się wirusa, w Anglii nadal chodzi się do pracy i bawi w najlepsze. 

Widziałam wczoraj relację znajomych z ogromnych dyskotek, gdzie było mnóstwo ludzi i wszyscy się świetnie bawili. Totalne lekceważenie.

Szkoła syna powiedziała, że muszą się stosować do zaleceń rządu i nie mogą nawet dawać dzieciom mydeł antybakteryjnych, bo uczulają.

W Cheltenham w ubiegłym tygodni odbyły się wyścigi konne. Nikt nie raczył tego odwołać. Wszyscy śmieją się, ze mnie, że mam zamiar zostać w domu i dmuchać na zimne, bo przecież jestem młoda i na pewno przejdę to łagodnie.

Nie robią testów. Zalecają w domu zostać, jak się dzwoni na 111. 

UK to kompletni ignoranci. Jestem zdumiona, że tu taki luz blues. Mój mąż jest chory, a mimo to każą mu chodzić do pracy. Do testu też się nie zakwalifikował, więc nawet nie wiem, czy nam coś nie zagraża...Masakra! Gdybym wiedziała, że Brytole będą tacy niepoważni, to bym wróciła w porę do PL. 

 

RadioZET.pl/jw