Obserwuj w Google News

Blogerka wzięła pod lupę suplementy od Sandry Kubickiej. „Naciąga Polaków”

3 min. czytania
08.08.2022 15:37

Instagramerka i blogerka zajmująca się analizowaniem marek i produktów, sprzedawanych na Instagramie przez celebrytów, zainteresowała się suplementami promowanymi przez Sandrę Kubicką. Nie ma dobrych wniosków.

Sandra Kubicka
fot. Instagram/@sandrakubicka/screen

Sandra Kubicka od niedawna jest jedną z najbardziej znanych polskich celebrytek, która szerszą popularność w naszym kraju zyskała m.in. ze względu na udział w „Tańcu z Gwiazdami”. Wcześniej pojawiała się na okładkach polskich czasopism. Jest bardzo znana w USA. Modelka i influencerka jest obecnie także narzeczoną Aleksandra Barona z Afromental.

Kubicka poza obecnością w show-biznesie stara się zaistnieć także w innych dziedzinach. Od pewnego czasu jest współwłaścicielką firmy, zajmującej się dystrybucją suplementów diety. To właśnie tę firmę wzięła na tapetę instagramerka zajmująca się badaniem rodzimych marek oraz produktów promowanych w sieci przez polskie celebrytki.

Katarzyna Daniłko, właścicielka bloga i profilu instagramowego o tej tematyce stała za majowym zamieszaniem związanym z marką odzieży Mrs Drama, promowaną przez Małgorzatę Rozenek-Majdan. Instagramerka ujawniła, że to nie celebrytka jest właścicielką marki, choć tak przedstawia to w mediach społecznościowych. Teraz przyjrzała się produktom marki Sandra’s fit.

Zobacz także: Gonzalez Perea zmasakrowana przez Stanowskiego. „Jesteś obrzydliwa. Jesteś najgorszą wyłudzaczką pieniędzy”

Instagramerka wzięła pod lupę suplementy od Sandry Kubickiej. „Naciąga Polaków”

Daniłko na przykładzie firmy promowanej przez Sandrę Kubicką postanowiła pokazać internautom, jak wygląda „instagramowy rynek suplementów”. Okazuje się, że firma należy do czterech osób, a narzeczona Barona ma 25 procent udziałów, choć to ona jest twarzą i machiną promocyjną dla marki.

Blogerka wspólnie z kilkoma farmaceutami przeanalizowała jeden z preparatów, dostępnych w Sandra’s fit, przeznaczony „szczególnie dla kobiet w wieku rozrodczym”, dostępny w cenie 149 złotych.

Jak głosi komentarz farmaceuty, tego typu suplementy „można dostać w każdej aptece – lepiej, taniej i bezpieczniej”. W dalszej części zwrócono uwagę, że preparat nie zawiera nic szczególnego – zwykły kwas foliowy i probiotyk, przy czym nie ma w składzie żadnego probiotyku stricte ginekologicznego.

Nazywanie tego produktem kobiecym jest nieporozumieniem. W składzie nie ma probiotyku stricte ginekologicznego. To suplement, nie lek! Nie przeszedł badań klinicznych. Nie wiemy, co jest w środku. Na rynku znajdziemy dużo lepsze produkty o statusie leku – czytamy.

Redakcja poleca

W swoim wpisie Katarzyno Daniłko zaznacza, że wszystkiemu winne są polskie regulacje prawne, które tworzą korzystne środowisko dla tego typu produktów.

Polski rynek suplementów jest jedną wielką luką w prawie. Nie ma przepisów, które wpływałyby na bezpieczeństwo konsumentów. Suplementy rejestruje się jedynie w sanepidzie. Po prostu zgłasza się, że będą w obrocie. Nikt nie sprawdza, czy jest w nich to, co deklaruje producent – informuje Daniłko i przytacza określenie znane z filmu Vegi: To może być nawet cukier puder!

Na koniec pojawia się ostrzeżenie:

Pamiętaj, Instagram nie jest apteką, a celebryci to nie farmaceuci! Staraj się kupować w aptekach produkty o statusie leku, a wcześniej diagnozuj problem u lekarza lub specjalisty – zachęca blogerka.

Pod postem pojawiło się wiele komentarzy od oburzonych internautów. Wielu nie kryje, że tego typu praktyki są w ich opinii naciąganiem klientów.

Rynek suplementów to dramat. Każdy może je wypuszczać na rynek, nieważne czy produkuje je w garażu, czy w odpowiednim miejscu. A ludzie kupują, bo wyprodukował je ich idol albo polecił ulubiony influencer.

Uważam, że jest to straszne naciąganie naiwniaków. To powinno być zakazane! A już na pewno uregulowane prawnie – piszą komentujący.

Niektóre odpowiedzi dotyczyły samej Kubickiej, której zarzucono, że reklamuje wszystko.

No dziewczyna mocno ciśnie biznesy. Trochę zainwestowała w udziały i jazda na tych soszjalach. Sam fakt, że wróciła do Polski a taka gwiazda w Miami. Naciąga Polaków.

Tak myślałam... lubię tę dziewczynę, wydaje się dość naturalna, ale czasem staje się kioskiem i sprzedaje wszystko i to mi się już nie podoba – piszą.

Czy doczekamy się odpowiedzi ze strony Sandry Kubickiej?