Obserwuj w Google News

Anna Mucha zapłaci karę 50 tysięcy złotych?

Redakcja
2 min. czytania
03.10.2018 16:18

Kilka dni temu pojawiły się doniesienia o tym, że Anna Mucha została pobita w centrum Warszawy. Okazało się jednak, że nie została pobita. Swoją wersję wydarzeń przedstawił mężczyzna, którego aktorka oskarżyła o pobicie. Zarzucił jej, że to ona złamała prawo i teraz grozi sądem.

Anna Mucha
fot. instagram

Mariusz Keller poinformował, że na drodze sądowej będzie dochodził swoich praw. Oskarżył aktorkę o to, że próbowała zniszczyć mu samochód, a do tego manipulowała też całą historią. „Manipulowanie historią i robienie z tego takiej szopki medialnej, jaką Pani odstawiła z moim udziałem, to naruszenie wielu paragrafów” - napisał.

Anna Mucha pobita w centrum Warszawy

Odnalazł się mężczyzna, którego Anna Mucha oskarżyła o pobicie

Anna Mucha stanie przed sądem?

Potem, kiedy w rozmowie z Agnieszką Jastrzębską Mucha przyznała, że uderzyła w maskę samochodu mężczyzny, ten postanowił dodatkowo skierować pozew o zniesławienie. "Po analizie zbieranych i zabezpieczonych przeze mnie materiałów dowodowych oskarżam Anne Muchę dodatkowo o przestępstwo zniesławienia. Zgodnie z art. 212 KK" - poinformował. Wcześniej na Facebooku wyjaśnił, że będzie domagał się, by Anna Mucha dostała karę 50 tysięcy złotych. "#taannamucha zapamiętaj ten numer konta bo na niego wpłacisz 50 000 PLN po przegranej sprawie" - stwierdza.

1
fot.

Aktorka zrobiła szopkę medialną

Przypomnijmy, że do sytuacji doszło 29 września. Jak poinformował "Fakt", w okolicach Alei Jana Pawła II w Warszawie Mucha oraz jej partner Marcel Sora byli świadkami potrącenia pieszego. Para wyszła z samochodu aby udzielić poszkodowanemu pomocy. Niestety, korek, jaki utworzył się przy okazji całej sytuacji, miał wyprowadzić z równowagi jednego z kierowców. Mężczyzna wysiadł z samochodu i miał być wobec Anny i Marcela bardzo agresywny. Nie obyło się bez rękoczynów. Podobno też para miała zostać potraktowana gazem łzawiącym. Gwiazda od razu o sprawie napisała w sieci, poszukując agresywnego kierowcy.

Ten sam się odnalazł i przedstawił całkiem odmienną wersję zdarzeń. Zdaniem "napastnika" to aktorka popełniła przestępstwo. Mężczyzna zapowiedział, że będzie dochodził swoich praw przed sądem.

Czekamy na rozwój sytuacji.

RadioZET.pl/SA