slot: premiumboard
slot: topscroll
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Katarzyna Dowbor popłakała się w „Pytaniu na śniadanie”. „Walczyłam trzy tygodnie”

3 min. czytania
14.06.2024 12:46

Piątkowe wydanie programu „Pytanie na śniadanie” poprowadzili Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz. W pewnym momencie gospodyni formatu TVP zalała się łzami. Kolega z planu próbował ją uspokoić.

Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz
fot. screen TVP Pytanie na śniadanie
slot: billboard
slot: billboard

Katarzyna Dowbor nie kryła łez w „Pytaniu na śniadanie”

W piątkowym „Pytaniu na śniadanie” jednym z tematów były zwierzaki. Debatowano, ile można wydać na leczenie pupila, a kiedy być może trzeba się poddać. Czasami ceny żywienia, leków i terapii potrafią znacznie zrujnować budżet. Do studia TVP zaproszono Paulinę Tyburską, wolontariuszkę fundacji AST na rzecz zwierząt niechcianych, która na kanapie zagościła z psem Dakarem. W dyskusji udział wzięły też behawiorystka i trenerka psów Zofia Zaniewska-Wojtków oraz weterynarka Joanna Iracka specjalizująca się w medycynie behawioralnej. Temat był niezwykle trudny, co Katarzyna Dowbor zaznaczyła na samym początku. Dziennikarka nie mogła ukryć emocji i podzieliła się swoimi doświadczeniami.

– Ja o mojego berneńczyka walczyłam… Ciężko mi o tym mówić, bo to był mój taki najukochańszy pies. Walczyłam trzy tygodnie tylko, bo to był rak płuc i w pewnym momencie stwierdziłam, że muszę mu pozwolić, a właściwie pomóc, odejść. Nie jadł, umierał z głodu, mimo że codziennie robiłam kroplówki, sama już w końcu i powiem wam, że długo zastanawiałam się, czy mam to zrobić. Odkładałam tę decyzję i doszłam do wniosku, że muszę mu po prostu ulżyć, bo bardzo cierpiał. Tu nie chodziło o koszty, bo te koszty były oczywiście też ogromne. Chodziło o to, żeby nie cierpiał i jak podejmować taką decyzję? Ja powiem jedno: z tym psem trzeba być do końca. Nie zostawiać go w obcym miejscu w przychodni i mówić: „zróbcie coś z tym, bo ja nie chcę na to patrzeć”. Bo to nie o naszą wygodę i nasze emocje chodzi, to chodzi o to, żeby to zwierzę miało nas, swoich ukochanych ludzi do końca – mówiła Katarzyna Dowbor, ocierając łzy. Filip Antonowicz przytulał ją i pocieszał.

Redakcja poleca

– Tak, zdecydowanie. Często też możliwe jest przeprowadzenie tego ostatecznego zabiegu w domu i nie musimy psa stamtąd zabierać. Myślę, że psy powinny się dowiedzieć, że któryś z nich umarł, że nie ukrywamy. Gdy umrze, to im go pokazujemy, bo one mogą… nie wiem, co one myślą, ale inaczej się zachowują. Nie szukają go. Jest zupełnie inny stosunek. Trzeba pamiętać, że w weterynarii możemy bardzo dużo, natomiast to nie jest tak, że możemy robić wszystko, co możemy. Oczywiście jedna strona jest finansowa i ona jest bardzo ważna. Uważam, że nikt nie powinien zarzynać się, odbierać swojej rodzinie w imię wywalczenia 6 miesięcy życia dla psa, ale dla mnie ważniejsze jest, jakie to będzie te 6 miesięcy. Jakość życia, jak ten pies będzie funkcjonował, robił to, co będzie lubił, chociaż po części. Musimy pamiętać, że pies żyje tu i teraz. Nie myśli o przyszłości. Jeśli cierpi, to cały czas cierpi – dodała behawiorystka Zofia Zaniewska-Wojtków.

Katarzyna Dowbor pożegnała Benia

Kasia Dowbor w czerwcu 2023 roku przekazała na Instagramie przykrą wiadomość. Zmarł Benio, jej „cudowny, mądry, dobry” pies. „Miał wielkie serce, kochał wszystkich: psy, koty, konie a najbardziej ludzi. Uwielbiał, kiedy w domu byli goście, wszystkich witał głośno, szczekając i merdając swoim pięknym ogonem. Nigdy na nikogo nie warknął, nikogo nie ugryzł, nie wchodził w konflikty. Benialku! Tak bardzo będzie nam Ciebie brakowało, już tęsknię. Te 9 lat tak szybko minęło!!! Moje serce pękło!!!” – pisała dziennikarka w poście.

To nie pierwszy zwierzak, którego Katarzyna Dowbor musiała z bólem pożegnać. W lipcu 2021 roku zmarł Pepe. Jack russell terrier był członkiem rodziny przez długie 17 lat. „Tęsknimy za Tobą piesku!!! Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach!” – żegnała psa dziennikarka.

Źródło: Radio ZET/TVP Pytanie na śniadanie

Nie przegap
slot: leaderboard_pod_art