Tragedia po koncercie Taylor Swift. Śmierć na miejscu
Po sobotnim koncercie Taylor Swift doszło do prawdziwej tragedii. 20-letni fan artystki, Jacob Lewis, został potrącony przez pijanego kierowcę. Zmarł wskutek odniesionych obrażeń.
Fani Taylor Swift zorganizowali zbiórkę pieniędzy na pogrzeb fana, który zmarł tragicznie po sobotnim koncercie. 22 kwietnia 20-letni Jacob Lewis został potrącony przez pijanego kierowcę.
Jacob i jego siostra April wracali z koncertu Taylor Swift, kiedy zepsuł im się samochód. Zatrzymali się na autostradzie. Lewis wysiadł z pojazdu, żeby go popchnąć i wtedy został uderzony przez rozpędzony samochód, którym kierował 34-letni Alan Bryant Hayes. Jacob zginął na miejscu.
TMZ informuje, że sprawca zdarzenia zbiegł z miejsca wypadku po tym, jak wysiadł z auta, by pomóc April w wyciągnięciu Jacoba spod kół. Na szczęście ruszył za nim kierowca ciężarówki, który umożliwił policji zlokalizowanie sprawcy. Hayes został zatrzymany.
„Nie mogę opisać bólu, który w tym momencie czuję z powodu utraty brata. Tak bardzo cię kochaliśmy @taylorswift13. Dziękuję za to, że dałaś nam ostatnie wspólne wspomnienie” – napisała na Twitterze pogrążona w żałobie April.
Fan Taylor Swift nie żyje. Zorganizowano zbiórkę pieniędzy na pogrzeb
Tragiczna śmierć 20-latka wstrząsnęła środowiskiem wielbicieli Taylor Swift. Fani piosenkarki postanowili pomóc rodzinie tragicznie zmarłego Jacoba, organizując zbiórkę funduszy na pokrycie kosztów związanych z pogrzebem.
W nieco ponad dobę na koncie GoFundMe pojawiło się ponad 100 tysięcy dolarów. Znaczna część wielbicieli Swift decydowała się na dokonywanie wpłat w wysokości 13 dolarów. Trzynastka jest bowiem szczęśliwą liczbą piosenkarki. W wiadomościach, zamieszczanych na stronie zbiórki, znalazło się też mnóstwo cytatów z utworów Taylor.
Źródła: RadioZET.pl/TMZ.com