Obserwuj w Google News

Maja Hyży tłumaczy się z playbacku na Sylwestrze TVP. „Nie uważam, że to coś złego”

3 min. czytania
01.02.2023 10:57

Maja Hyży udzieliła wywiadu i skomentowała jej występ na „Sylwestrze Marzeń” TVP. Wytłumaczyła też, dlaczego podczas takich imprez artyści decydują się na śpiewanie z playbacku.

maja-hyży-tłumaczy-się-z-playbacku-na-sylwestrze-tvp-nie-uważam-że-to-coś-złego
fot. Pawel Murzyn/East News

Maja Hyży była jedną z gwiazd „ Sylwestra Marzeń” TVP. Podczas gdy na scenie „ Sylwestrowej Mocy Przebojów” Polsatu śpiewał jej były mąż, Grzegorz Hyży, piosenkarka szalała w Zakopanem. Niestety zaliczyła drobną wpadkę. Na jaw wyszło, że celebrytka korzystała z playbacku. Uważni widzowie wypatrzyli, że w pewnym momencie nie przystawiła mikrofonu do ust. Maja postanowiła zabrać głos i odpowiedzieć na zarzuty telewidzów.

Redakcja poleca

Maja Hyży o „Sylwestrze Marzeń” TVP. Korzystała z playbacku?

W niedawno udzielonym wywiadzie piosenkarka opowiedziała o jej odczuciach związanych z udziałem w „Sylwestrze Marzeń” TVP. Jak wspomina sylwestrowe występy?

- Ja miałam bardzo pozytywne odczucia pomimo różnych historii, które mnie spotkały i różnych wiadomości, które dostałam - powiedziała Maja, prawdopodobnie nawiązując do słów krytyki, która pojawiła się po jej występie w TVP. - Było dużo emocji, wielka przygoda jak zwykle. Dużo ludzi, z którymi cieszyłam się, że mogłam się zobaczyć. Mam nadzieję, że za rok znowu powtórzę „Sylwestra Marzeń”.

Celebrytka odniosła się też do zarzutów, jakoby miała korzystać z playbacku podczas swoich występów.

- Na pewno trzeba postawić sprawę jasno - śpiewamy na scenie z pół playbacku, bo nie mamy za bardzo możliwości, żeby zaśpiewać na żywo. Jest nas za dużo. Za dużo jest roboty przy przepinaniu i tak to wygląda - mówiła w rozmowie z dziennikarką Jastrząb Post.

Nie jest jasne, co Hyży uważa za „pół playback”. Artyści czasami wspierają się na scenie „chórkami z taśmy” czy wersją studyjną utworu, która współgra z wokalem na żywo. Niekiedy mamy też do czynienia z nagrywaniem specjalnych wersji live piosenek, które słyszy publiczność, podczas gdy wokaliści imitują swój śpiew na scenie. W ostatnim przypadku trudno jednak mówić o „pół playbacku”. To raczej próba ukrycia przed widownią faktu, że utwory nie są wykonywane na żywo. Zdarza się, że w specjalnych wersjach utworów producenci świadomie pozostawiają w nagraniach głośne dźwięki nabierania powietrza lub drobne nieczystości. Wtedy trudno dostrzec, że artysta nie śpiewa na żywo.

Choć część zaproszonych na „Sylwestra Marzeń” TVP gości zaśpiewało bez dodatkowego „wsparcia”, Maja nie widzi nic złego w zastosowania playbacku w takich okolicznościach.

- Nie uważam, że to jest coś złego. Jednak to jest mój głos, to ja to zaśpiewałam, to nie jest jakiś mini playbackshow, że naśladuję kogoś innego. To jestem ja - tłumaczyła.

Hyży pochwaliła się też, że niedawno dostrzegła ją angielska producentka muzyczna i wokalistka, którą miał zachwycić występ polskiej piosenkarki.

- Utwierdziłam się w tym, że pomimo różnych hejtów Sylwester dobrze wypadł, bo nawet Eliza Rose wrzuciła do siebie na TikToka urywek utworu, który zresztą ona śpiewała i jej reakcja na mój wokal jest jednoznaczna. Spodobało jej się i to mi jeszcze bardziej dodało skrzydeł - podsumowała Maja.

Kupujecie tłumaczenia Mai Hyży? Może użycie playbacku to nie aż taka duża zbrodnia? Jej wpadkę zobaczycie w 2 minucie i 13 sekundzie poniższego nagrania występu.

Oglądaj