Zbigniew Zamachowski miał napady furii? Wojciech Malajkat o przyjacielu. "Wkurzało go wszystko"
Zbigniew Zamachowski uznawany jest za jednego z najbardziej sympatycznych aktorów. Wojciech Malajkat opowiedział jednak o sytuacjach, w których aktorowi puszczały nerwy. Ucierpieć miały nawet ściany.
Zbigniew Zamachowski to bez wątpienia jeden z najbardziej utalentowanych i lubianych aktorów na krajowej scenie. Aktor, satyryk i piosenkarz posiada grono oddanych fanów, którzy doceniają zarówno jego aktorski talent, jak i poczucie humoru, dystans i inteligencję. Gwiazdor debiutował na ekranie w 1981 roku w filmie "Wielka majówka", popularność przyniosły mu role w takich hitach jak "Zabij mnie glino", serii "Trzy kolory", "Ogniem i mieczem" czy "Wiedźmin". Doskonale odnalazł się w kabarecie, na koncie ma także imponujące sukcesy jako aktor dubbingowy. Jego głosem mówią między innymi Shrek, Remy z "Ratatuj" czy filmowy kot "Garfield".
W ostatnim czasie głośno jest o życiu prywatnym Zamachowskiego za sprawą rozwodu z Moniką Richardson. Dziennikarka nie szczędziła byłemu ukochanemu gorzkich słów, a fani mocniej zainteresowali się jego życiorysem. W rozmowie z "Twoim Stylem" o przyjacielu wypowiedział się Wojciech Malajkat. Nie ukrywał, że Zamachowski od zawsze podobał się kobietom, miał jednak miewać momenty, kiedy należało schodzić mu z drogi.
11 gwiazd i skandale, które zmieniły bieg ich kariery [GALERIA]
Zbigniew Zamachowski jest porywczy? Wojciech Malajkat otwarcie opowiedział o ich przyjaźni
Wojciech Malajkat w rozmowie z "Twoim Stylem" miał stwierdzić, że Zbigniew Zamachowski od zawsze cieszył się powodzeniem wśród kobiet. Otrzymał nawet przezwisko "Boskiego Lolo".
- Od razu tak go przechrzciliśmy, bo strasznie podobał się kobietom - cytuje słowa aktora miesięcznik.
Malajkat opowiedział także o trudnym momencie w życiu Zamachowskiego. Gdy ten rzucał palenie, miał być mocno poddenerwowany.
- Pamiętam, jak mój przyjaciel rzucał palenie. Lepiej było nie wchodzić mu wtedy w drogę. Wkurzało go wszystko. Raz wtłoczył ścianę celnym ciosem w kontakt. Nie przetrwała również szyba w drzwiach do łazienki. To było krępujące, więc dziurę zasłanialiśmy szmatą. Ale nasza przyjaźń przetrwała wszystko (...) Kłóciliśmy się o to, że trzeba sprzątnąć, bo już się nie da przejść (…) Musiałem sprzątać sam. Używaliśmy różnych argumentów. „Ty Niemcu” – krzyczał Lolo, mimo że jestem ledwie Niemcem półkrwi. Albo: co ty możesz wiedzieć! Przecież jesteś z Mrągowa. Też mi argument od kogoś, kto pochodzi z Brzezin - czytamy.
Malajkat jednak doskonale dogadywał się z kolegą i współlokatorem.
- Głównie Zbyszek mówił, że się wyprowadzi, a ja krzyczałem: to się wyprowadź! Wiedzieliśmy jednak, że do tego nie dojdzie z powodu głupiej sprzeczki. Bo zasadniczo było nam razem w dechę - ocenił.
Z pewnością panowie nie mogli narzekać na brak zabawnych sytuacji.