Weronika Rosati i Robert Śmigielski w sądzie. Wybuchła awantura
Weronika Rosati i Robert Śmigielski spotkali się w sądzie. Gdy opuścili salę rozpraw, emocje wzięły górę i między byłymi partnerami doszło do ostrej wymiany zdań. Pojawiły się wzajemne oskarżenia.
Weronika Rosati wiążąc się z Robertem Śmigielskim, z pewnością nie podejrzewała, że dobrze zapowiadający się związek zakończy się sądową batalią. Córka pary, mała Elizabeth, przyszła na świat w grudniu 2017 roku, kiedy aktorka i ortopeda nie byli już razem. Rosati zaszokowała opinię publiczną odważnym wywiadem, w którym wyznała, że była ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej. Doszło do tego, że polska gwiazda wyjechała do Stanów Zjednoczonych i złożyła wniosek o zakaz zbliżania się Śmigielskiego do niej i jej córki. Była jednak zmuszona spotkać się z byłym parterem na sali sądowej. Jak informuje "Fakt", emocje wzięły górę i między Weroniką a Robertem doszło do ostrej wymiany zdań.
Awantura Rosati i Śmigielskiego
Robert Śmigielski złożył w sądzie wniosek o ustanowienie władzy rodzicielskiej nad Elizabeth, tymczasem Rosati nie chce, by się nią opiekował. W poniedziałek 29 kwietnia strony spotkały się na pierwszej rozprawie. "Fakt" relacjonuje, że po opuszczeniu sali sądowej wyraźnie wzburzony Śmigielski dopytywał Weronikę podniesionym głosem, kiedy będzie mógł zobaczyć swoje dziecko.
- Weronika uniemożliwia mi kontakt z dzieckiem. Izoluje mnie, wywozi dziecko za granicę bez mojej zgody. To jest prawie porwanie rodzicielskie! Musisz mnie zawsze zapytać o zgodę na wyjazd z dzieckiem. Złożyłem wniosek dlatego, że zabrałaś Elizabeth bezprawnie! - oskarżał byłą partnerkę.
ZOBACZ: Agata Kulesza nie przyszła na rozprawę rozwodową. Co się stało?
Aktorka nie wytrzymała i równie ostro odpowiedziała na zarzuty.
- To nieprawda! Nie odpisujesz, gdy proponuję ci, że możesz zobaczyć córkę. Mam na to dowody! Złożyłeś wniosek w sądzie nie po to, żeby zobaczyć dziecko, tylko po to, by się pokazać w prasie, żeby się wybielić (...) W USA po prostu byłbyś za to aresztowany. Amerykański sąd zdecydował, że masz się trzymać ode mnie na dystans co najmniej 90 metrów!
Rosati najwyraźniej miała dość publicznej awantury i domagała się interwencji policjantów.
-Jestem nękana, atakowana i obrażana przez pana Śmigielskiego. I tak właśnie wyglądało moje życie z nim - mówiła
Sam Śmigielski skwitował jej słowa krótkim "kłamałaś w mediach i nadal kłamiesz" i opuścił budynek sądu. Weronika po jego wyjściu nadal nie mogła ukryć wzburzenia.
– 9 lutego pan Śmigielski spotkał się ze mną i z moim ojcem, wyznawał mi miłość, przepraszał za krzywdy i za bicie. Mam to nagrane. Po czym z adwokatem złożył wniosek do sądu za naszymi plecami. To jest po prostu przemoc emocjonalna. Ja nie piorę brudów przed prasą, ja mówię o przemocy i przestępstwie. To Śmigielski pierze brudy - podsumowała.
RadioZET.pl/fakt.pl/MF