Obserwuj w Google News

Sanatorium Miłości: Marta Manowska tłumaczy się z rozmowy z Andrzejem. Przesadziła?

3 min. czytania
16.02.2021 11:39

Marta Manowska została skrytykowana po ostatnim odcinku "Sanatorium Miłości". Prowadząca randkowego show miała zdaniem widzów wywierać presję na Andrzeju i zmuszać go do otworzenia się przed kamerami. Gdy senior nie uległ jej namowom, stworzyła się napięta atmosfera. 

Marta Manowska
fot. Piotr Fotek/REPORTER/EAST NEWS

"Sanatorium Miłości 3" wzbudza mnóstwo emocji w sieci. Widzowie komentują wydarzenia z danego odcinka i oceniają zachowanie uczestników. Po niedzielnym wydaniu programu zawrzało z powodu starcia Andrzeja i Zbyszka oraz rozmów obu kuracjuszy z Martą Manowską. Tym razem jednak widzowie mieli zastrzeżenia głównie do prowadzącej programu. 

Marta Manowska do tej pory uchodziła za dobrego ducha show. Zawsze ciepło i serdecznie traktowała wszystkich seniorów. Potrafiła pomóc, doradzić, przytulić i dodać otuchy. Nikogo nie traktowała z góry i nawet z największymi marudami potrafiła znaleźć wspólny język. Dzięki takiej postawie prezenterka bez problemu zjednywała sobie kuracjuszy i nakłaniała ich do zwierzeń nawet na bardzo bolesne tematy. 

Sanatorium Miłości: Zbyszek spalił się w rozmowie z Manowską? Widzowie nabrali podejrzeń

Sanatorium Miłości: Marta Manowska skrytykowana po rozmowie z Andrzejem

Niestety takiego zachowania gospodyni programu chyba nikt się nie spodziewał. W ostatnim odcinku Marta Manowska zaprosiła do zwierzeń Andrzeja. Nie była to łatwa rozmowa, bowiem atrakcyjny 64-latek z Warki uchodzi za pewnego siebie i lubiącego czerpać z życia optymistę. W przeciwieństwie do pozostałych uczestników nie roni łez i nie roztrząsa traum z przeszłości.

Manowska podejrzewała jednak, że to tylko gra pozorów, za którą kryje się zupełnie inny człowiek. W trakcie rozmowy próbowała nakłonić seniora do otwarcia się przed kamerami, ale on nie dał się podejść, cały czas grzecznie reagując na coraz bardziej natarczywe podchody prowadzącej.

Ja nie gram, ja po prostu lubię pomagać innym. We mnie jest dużo energii. Po co mnie pytasz, jak sama wiesz. Nigdy nie będziesz w stanie zajrzeć mi do serca, co tam siedzi - ripostował. Jeszcze raz ci mówię - jest się takim, jakim cię inni widzą. Ja zawsze wieczorem jak idę spać analizuję, co zrobiłem - zapewniał o swojej autentyczności Andrzej. 

Kuracjusz wyglądał na wyraźnie zakłopotanego, ale nie dał się złamać. Manowska spasowała, lecz po jej chłodnym tonie dało się wyczuć, że nie była zadowolona z przebiegu rozmowy.

Widzowie byli zniesmaczeni zachowaniem prowadzącej w stosunku do Andrzeja. W sieci posypały się krytyczne wpisy, w których zarzucano Manowskiej wywieranie presji i brak szacunku do rozmówcy. 

Ta rozmowa obrała złe tory. Innych się pyta o przeszłość, o dzieci, partnerów, sytuację życiowe, a tu Andrzej się musiał tłumaczyć czy jego pomaganie to nie poza. No chyba coś poszło nie tak.

Czepianie się, zapędzanie w róg i wywieranie presji, by przyznał to, co inni czy p. Marta o nim sądzą. Ale nie dał się i brawo.

Oj nie mogłam zrozumieć, o co chodziło Pani Marcie w tej rozmowie. W czym problem? Czemu ta rozmowa była presją dla uczestnika? Pozostałe rozmowy jeden na jeden były inne, ta była taka „anty” uczestnik. 

Wywołana do tablicy Marta Manowska postanowiła odpowiedzieć. 

Ona nie była anty. Ona, wierze w to, pokazała jak piękny środek ma Andrzej, odarty z zewnętrznych zachowań - wyjaśniła. Nie było takiej presji. Proszę zauważyć, że pokazana jest mała cześć rozmów niestety. One trwają często półtorej godziny albo i dwie. Wierzę, że to, co Andrzej odpowiadał, pokazuje go jako dobrego, ciepłego człowieka, jakim jest - dodała. 

Przekonuje was jej tłumaczenie?