Obserwuj w Google News

Rolnik szuka żony: Ania i Grzegorz o dramacie przy budowie domu. "Noce nieprzespane, ból brzucha" [FOTO]

2 min. czytania
20.09.2022 14:27

Ania i Grzegorz Bardowscy, jedni z najpopularniejszych uczestników "Rolnik szuka żony", opowiedzieli o trudnościach przy budowie wymarzonego domu. Uczestniczka nie ukrywa, że ostatnie wydarzenia wiążą się z ogromnym stresem. Co się stało?

Kadr z nagrania Anny Bardowskiej
fot. screen: YouTube Ania Bardowska

Anna i Grzegorz Bardowscy to swoista wizytówka " Rolnik szuka żony". Para pokazała, że w programie naprawdę można odnaleźć miłość. Poznali się na planie, obecnie są szczęśliwym małżeństwem i rodzicami dwójki dzieci. Ania postanowiła założyć kanał w serwisie YouTube, gdzie dzieli się z fanami swoim życiem osobistym. Od dłuższego czasu razem z mężem relacjonuje budowę wymarzonego domu. Niestety, nie wszystko idzie po myśli gwiazd "Rolnika", a ostatnie wydarzenia Bardowska przepłaciła ogromną dawką stresu.

Redakcja poleca

Rolnik szuka żony: Dramat przy budowie domu Anny i Grzegorza Bardowskich

Nie jest tajemnicą, że budowa domu to ogromna inwestycja, a każdy problem lub niedoróbka generuje kolejne wydatki. Dotkliwie przekonali się o tym Bardowscy, którzy mają spory kłopot ze schodami. Z problemów Anna zwierzyła się w najnowszym nagraniu opublikowanym na swoim kanale. Tytuł "Drama na budowie" jest bardzo wymowny. Okazało się, że małżonkowie zapłacili za wykonanie schodów, które nie nadają się do użytkowania.

- Mamy wielki problem na budowie, już mam noce nieprzespane, ból brzucha, ale musimy zdjąć schody, które już były u nas zamontowane. Jak dla mnie one kolorem całkiem się różnią, są niewyselekcjonowane, w sensie wybarwienia. Oprócz tego, odchodzą, w sensie ten klej widać, nie mają idealnych kątów - opowiadała.

Dodatkowego stresu dostarczył Bardowskim fakt, że nie od razu porozumieli się z fachowcem, któremu zgłosili problem.

- Wiem, że zaliczka może przepaść. Nie chcę chodzić po sądach, ale to jest dla nas ogromny wydatek (...) Pierwszy strzał to był telefon, gdzie chcieliśmy się dogadać, zaproponować, dopytać, czy może da się coś poprawić. To były dwa słowa "nie podoba się, to do sądu" (...) Jeżeli ktoś chce nas skrytykować, to zadajcie sobie sami pytanie, czy chcielibyście zapłacić 18 tys. i mieć schody, z których jesteście naprawdę bardzo niezadowoleni? - podsumowała.

Mężczyzna miał ostatecznie zgodzić się na demontaż schodów. Nie jest tajemnicą, że budowa lub remont nierzadko wymagają dużej odporności na stres. Annie i Grzegorzowi życzymy jak najmniej zmartwień.