Obserwuj w Google News

Gwiazda "M jak miłość" pierwszy raz o swoim nowotworze. "Życie odczuwa się mocniej"

2 min. czytania
21.02.2022 11:07

Małgorzata Pieńkowska blisko 20 lat temu dowiedziała się, że ma nowotwór piersi. Gwiazda "M jak miłość" dotąd nie komentowała tamtych wydarzeń w mediach. 18 lat po diagnozie zdecydowała się na poruszające wyznanie.

Małorzata Pieńkowska
fot. Tomasz Urbanek/East News

Małgorzata Pieńkowska to aktorka doskonale znana fanom "M jak miłość" z roli Marysi - najstarszej córki Barbary i Lucjana Mostowiaków. Jej bohaterka w serialu pojawia się nieprzerwanie od samego początku serialu i wywołuje u widzów bardzo ciepłe odczucia, a jej wątki są wciągające. Nie wszyscy fani aktorki pamiętają już, że był taki moment w serialu, kiedy rola Marysi została mocno ograniczona. Aktorka pojawiała się na planie, ale sporadycznie. Wszystko przez nowotwór piersi, który został u niej wykryty w 2003 roku.

Zobacz także: Lindsey Pearlman nie żyje. Gwiazda serialu "Szpital miejski" miała 43 lata [FOTO]

Małgorzata Pieńkowska pierwszy raz o nowotworze, który przeszła

Przez 18 lat, od kiedy Małgorzata Pieńkowska usłyszała diagnozę, właściwie nie komentowała tego w mediach. Dziś, po latach, kiedy wyzdrowiała, zdecydowała się w bardzo szczerych słowach opisać swoje doświadczenia, które wywarły na niej piętno. W wypowiedzi dla Gazety.pl aktorka stwierdziła, że życie jest olbrzymim darem, którego nie dostrzegamy. Nie doceniamy codziennych chwil, drobiazgów, z których można naprawdę czerpań olbrzymią radość.

Redakcja poleca

Choroba mi na pewno pokazała, i zakomunikowała to drukowanymi literami, że życie jest olbrzymim darem. Jak człowiekowi się wydaje, że zupełnie nie ma się z czego cieszyć, to może, chociażby spojrzeć na swojego ukochanego kota lub psa. I cieszyć się z tego, że zwierzaki są obok niego. Że ma przyjaciół. Że przeczytał książkę - powiedziała Pieńkowska. Jak dodała, zawsze należy zwracać uwagę na te najdrobniejsze rzeczy, które dają człowiekowi radość.

Aktorka przyznała, że choć choroba była bardzo trudnym momentem jej życia, to jednak pozwoliła jej osiągnąć niezwykle silny kontakt ze swoim wnętrzem.

To są rzeczy niedające się opowiedzieć. Każdy, kto przeżył doświadczenie ocierające się o ostateczne, wie, że tak właśnie jest. Życie odczuwa się mocniej. I powiem, że w chorobie mój kontakt ze sobą był wyjątkowy. Świat zewnętrzny nie miał na mnie wpływu. Nikt i nic. Ważna byłam tylko ja. To jest fenomenalne uczucie! - powiedziała.

Steffen Möller fot. East News