Obserwuj w Google News

Katarzyna Bosacka pokazała "paragony grozy". Podpowiada, na co zwracać uwagę w restauracjach

2 min. czytania
20.06.2022 19:20

Katarzyna Bosacka kolejny raz pokazała "paragony grozy". Udostępniła zdjęcie opublikowane wcześniej przez Zbigniewa Urbańskiego, by pokazać, na co zwracać uwagę w restauracjach.

Katarzyna Bosacka
fot. Instagram/KatarzynaBosacka/screen

Katarzyna Bosacka to dziennikarka i autorka publikacji na temat zdrowia, odżywiania, nauki i urody. Na Instagramie obserwuje ją ponad 70 tysięcy osób, z którymi znawczyni dzieli się radami dotyczącymi mądrych wyborów konsumenckich, zdrowego jedzenia i zakupów dobrych dla kieszeni. Co pewien czas Bosacka publikuje tak zwane "paragony grozy", czyli zdjęcia, którymi internauci dokumentują swoje horrendalne wydatki w restauracjach czy sklepach. W jednym z niedawnych postów pokazała paragon, opublikowany wcześniej przez Zbigniewa Urbańskiego - byłego męża Katarzyny Skrzyneckiej. Jak odnotowała, Urbański zapłacił 41 złotych za minimalną ilość tatara z łososia. Celebryta wspomniał także o cenach za inne produkty.

Zobacz także: Meghan Markle zastraszała personel Buckingham? Szokujące wyniki śledztwa opłaconego przez królową

Katarzyna Bosacka pokazała "paragony grozy". Podpowiada, na co zwracać uwagę w restauracjach

Zbigniew Urbański opublikował wczoraj zdjęcie „paragonu grozy” - 41 zł zapłacił za tatar z łososia (ilość jak na zdjęciu). Inne, wspomnianego przez niego ceny to 50 zł za zielone curry z kurczakiem i 25 zł za mrożoną kawę Frappe - napisała Bosacka.

Wspomniała dalej, że informacje o wysokich cenach dotarły do niej także za sprawą pewnego internauty.

Poinformował, że w jego ulubionej restauracji podopisywano „jedynki” do cen i takim sposobem „deska rybaka” kosztuje teraz 129, zamiast 29 zł. Aż ciężko uwierzyć - komentuje zaskoczona Bosacka.

Specjalistka postanowiła przestrzec tych, którzy - bedąc w restauracjach - w pośpiechu nie zawsze zwracają uwagę na to, co dokładnie kupują, a konkretnie ile waży porcja, która podawana jest w cenniku. Jak przekonuje Bosacka, w przypadku ryb zazwyczaj jest to 100 g, dlatego ci, którzy sądzą, że to koszt całego kawałka, który otrzymają, są w błędzie. Takie niedopatrzenie może zakończyć się niemiłym zaskoczeniem.

Wszystko drożeje, dlatego wielu restauratorów zmienia ceny w swoich pozycji w karcie na wyższe. Warto jednak przed zakupem dowiedzieć się jak dużą porcję otrzymamy za konkretną kwotę (żebyśmy potem nie byli zawiedzeni). Przy zakupie ryby zazwyczaj podawana jest cena za 100 g, a nie za kawałek, jaki otrzymamy, w pośpiechu możemy tego nie zauważyć. Miejmy zatem oczy szeroko otwarte – nie tylko na zakupach, ale i w restauracjach - doradza Katarzyna Bosacka.