Menadżer Kamila Bednarka ubliża artystom. Padły ostre słowa: "Ch*j wam w d*pę"
Mateusz Posyniak, menadżer Kamila Bednarka, najwyraźniej mocno przejął się aferą wokół dotacji dla artystów. Rozgoryczony faktem, że branża muzyczna nie wsparła krytykowanego wokalisty, zamieścił ostry wpis, w którym niecenzuralnie obraził wiele osób.
![Menadżer Kamila Bednarka obraża artystów?](https://gfx.rozrywka.radiozet.pl/var/radiozetsg/storage/images/rozrywka/plotki/kamil-bednarek-bedzie-mial-klopoty-jego-menadzer-bluzga-na-artystow/14414906-1-pol-PL/Menadzer-Kamila-Bednarka-ubliza-artystom.-Padly-ostre-slowa-Ch-j-wam-w-d-pe_content.jpg)
Kamil Bednarek to bez wątpienia jeden z najpopularniejszych polskich wokalistów, którzy kojarzony jest z gatunkiem reggae, choć obecnie odnajduje się także w repertuarze popowym. Z pewnością nie może narzekać na brak zawodowych propozycji i, choć pandemia mocno ograniczyła działalność artystyczną, nadal nieźle sobie radzi, choćby dzięki kontraktom reklamowym. Bednarek został w ostatnich dniach jedną z ofiar afery wokół listy dotacji od Funduszu Wsparcia Kultury. Wiele osób było oburzonych faktem, że zespoły takie jak Bayer Full czy Golec uOrkiestra otrzymały ogromne kwoty, sięgające w niektórych przypadkach milionów złotych.
Ostatecznie minister Piotr Gliński zdecydował się wstrzymać wypłaty i "wyjaśnić kwestię", co nie zmienia faktu, że część beneficjantów z opublikowanej listy zostało ostro skrytykowanych. Wśród nich znalazł się Bednarek, który miał zainkasować pół miliona złotych. Co ciekawe, 660 tysięcy miało trafić do firmy menadżera artysty, a prywatnie jego szwagra, Mateusza Posyniaka. Mężczyzna najwyraźniej ciężko zniósł krytykę swojego klienta i członka rodziny, postanowił więc ostro odpowiedzieć, nie szczędząc nawet przekleństw.
Mateusz Posyniak wyklina branżę muzyczną. Menadżer Kamila Badnarka przesadził?
Na oficjalnym profilu Mateusza Posyniaka w mediach społecznościowych pojawił się wyjątkowo mocny wpis, w którym menadżer Kamila Bednarka w ostrych słowach zwraca się do przedstawicieli branży muzycznej.
- Koledzy z branży artystycznej! Gdzie jesteście, taka jakaś głucha cisza nastała?! Martwię się, czy aby dobrze się macie?! Jeszcze kilka dni temu martwiliście się każdą sztuką chryzantemy ciętej i jej tragicznym losem? Od nastu miesięcy postulujecie, walczycie, bronicie... Byliście z konstytucją, byliście z rolnikami, byliście ze służbą medyczną, górnikami, pracownikami biurowymi i też z tymi fizycznymi (...) Wiadomo Wam, że kwota wyliczana była odpowiednim algorytmem dostosowanym do różnicy obrotów firmy na przestrzeni kilkunastu miesięcy... Zapewne, każdy też z Was wie, na co i do kiedy trzeba je wydać i jak udokumentować wydatki. Wiecie doskonale, że większość tych pieniędzy wróci, bo nie ma warunków do organizacji czegokolwiek w strefie kultury i rozrywki! - tłumaczył wzburzony Posyniak.
Nikt chyba nie spodziewał się, że menadżer Bednarka pokusi się o jednoznaczne obrażenie adresatów swojej wypowiedzi i to w wyjątkowo mało subtelny sposób.
- Boicie się, że hejt dopadnie i Was. Że część ludu zapluje Wasze ekrany komputerów i telefonów. Załóżcie pampersa i za rękę z dzieckiem polecam w ten piękny słoneczny dzień Pański iść do piaskownicy. Taki mam Wasz obraz i nie napiszę, że Wami gardzę, bo dostałbym w czyśćcu miejsce w tym samym rzędzie, ale będąc sobą i nie udając (tak jak Wy) kogoś, kim nie jestem przesyłam Wam siarczyste "ch*j wam w d*pę" - czytamy.
Ciężko ocenić takie słowa jako doskonały przykład public relations. Obecnie post nie jest już dostępny dla osób, które nie są znajomymi Posyniaka na Facebooku.