Obserwuj w Google News

Bogaty celebryta okradał restauracje. Właściciele są bezradni? "Bogatemu wolno więcej, patologia"

2 min. czytania
29.04.2022 15:22

Czy celebryci mogą wykorzystywać swoją popularność, by jeść w restauracjach za darmo? Monika Sobień-Górska opisuje przypadek, który na swojej popularności potrafił sporo zarobić. Czy krajowe gwiazdy ocierają się o patologiczne zachowania?

Bogaty celebryta okradał restauracje. Właściciele są bezradni? "Bogatemu wolno więcej, patologia"
fot. screen: Instagram / monikasobien

Celebryci to specyficzna grupa społeczna. Do tej kategorii zaliczają się wszystkie gwiazdy, które cieszą się medialnym rozgłosem: aktorzy, influencerzy, sportowcy, modelki czy po prostu ludzie znani z tego, że "są znani". W gronie tym spotkamy zarówno Annę Lewandowską, jak i Blankę Lipińską, kobiety wywodzące się z różnych gałęzi show-biznesu. Choć często są to osoby nieróżniące się od przeciętnego Kowalskiego niczym poza zasobnością portfela, wielokrotnie spotykamy się z zachowaniami, które pozwalają nam myśleć o nich jako o zadzierających nosa i uważających się za lepszych od szarej większości.

Wielokrotnie mieliśmy okazję dowiadywać się z mediów o wybrykach celebrytów. Począwszy od poważnych skandali, jak zatrzymanie Beaty Kozidrak za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, po budzące w niektórych osobach śmiech informacjach, jak problem Anny Muchy z jakością luksusowej restauracji. Jednak nieczęsto zdarza się słyszeć, że znane postacie wykorzystują popularność, by zwyczajnie kraść. O takich sytuacjach opowiedziała w swojej książce Monika Sobień-Górska.

Te gwiazdy miały operacje plastyczne
8 Zobacz galerię
fot. East News
Redakcja poleca

Polscy celebryci jedzą za darmo? Polska autorka opowiedziała o szokującym procederze

Monika Sobień-Górska wydała książkę "Polscy miliarderzy. Ich żony, dzieci, pieniądze", w której obnaża życie prywatne wielu polskich celebrytów i bogaczy. Pojawiła się w niej między innymi historia pewnego "znanego majętnego człowieka", który zwykł odwiedzać popularne restauracje i nie płacić.

- Pytałam nawet właściciela tej restauracji, co on na to, ale tylko bezradnie rozkłada ręce. Tłumaczy, że nie wypada mu się domagać pieniędzy, że to znany człowiek, celebryta, że można to uznać za promocję restauracji, że tacy ludzie tu jadają (...). Jeden z moich rozmówców, robiący interesy z najbogatszymi, mówi, że wielkie pieniądze wygumkowują coś takiego jak wstyd czy ogłada i dają poczucie, że bogatemu wolno więcej, bo pieniądze czyszczą wszystkie grzechy świata - czytamy. 

 Co więcej, dziennikarka na podstawie rozmów z bliskimi, ma podejrzewać tego typu osoby nie tylko o brak kultury osobistej, ale wręcz zaburzenia.

- Oni w większości są narcyzami, z zaburzoną percepcją siebie samego i otoczenia. Wiele kompleksów odreagowują właśnie pogardą wobec biedniejszych od nich. Ich kobiety mówią, że w jakimś sensie rozumieją, że oni się tacy stali, bo żyją w nieprawdopodobnym stresie. To są faceci po kilku zawałach, którzy nie śpią, nie dojedzą. Fajnie jest mieć pieniądze, ale jeżeli dochodzi się do ekstremalnego poziomu, to jak w każdej skrajności wkrada się patologia - ocenia.

Wyłaniająca się z informacji przekazanych przez autorkę wizja wydaje się przerażająca.