Obserwuj w Google News

Wdowa po Grzegorzu Ciechowskim przerywa milczenie. Sądzi się z córką muzyka

3 min. czytania
25.07.2024 14:13

Grzegorz Ciechowski na chwilę przed śmiercią spisał testament, w którym cały swój majątek przepisał żonie - Annie Węgrowskiej (dziś Skrobiszewskiej). Kobieta od lat walczy w sądzie z pierwszą córką artysty i zespołem Republika. Poinformowała, jak wygląda proces.

Małgorzata Potocka i Weronika Ciechowska
fot. Piotr BLAWICKI/East News

Wdowa po Grzegorzu Ciechowskim procesuje się z córką muzyka

Grzegorz Ciechowski przez wiele lat był związany z aktorką Małgorzatą Potocką. Para doczekała się córki Weroniki, jednak niesformalizowany związek tych dwojga nie przetrwał próby czasu. Artysta związał się z opiekunką swoją córki — Anną Węgrowską. Poślubił kobietę i doczekał się z nią trójki dzieci — Heleny, Brunona i Józefiny, która niestety przyszła na świat po śmierci ojca. Muzyk zmarł nagle po operacji kardiologicznej, przeprowadzonej pod koniec grudnia 2001 roku. Na chwilę przed zabiegiem spisał testament, w którym wszystko przekazał żonie. 

Weronika Ciechowska postanowiła wnieść o tzw. zachowek. Po ukończeniu 18 lat podpisała ugodę, na mocy której dostała 40 tys. zł. W wywiadzie udzielonym kilka lat temu magazynowi „Wprost” wyznała, że nie wiedziała wtedy, że w ten sposób zostanie pozbawiona praw do dziedzictwa dorobku swojego ojca. Postanowiła zawalczyć o to w sądzie.

Walczyć w sądzie muszą też członkowie zespołu Republika, którego Ciechowski był liderem. Okazało się, że wdowa po muzyku zastrzegła sobie prawa do nazwy „Republika”, jako słownego znaku towarowego. Toczące się od lat spory są źródłem wielu dyskusji. Anna Skrobiszewska czuje się w tym wszystkim pokrzywdzona, dlatego postanowiła zabrać głos i przedstawić swoją wersję tego, jak wygląda jej sądowa batalia.

Redakcja poleca

Wdowa po Grzegorzu Ciechowskim o procesie z Weroniką Ciechowską 

Kobieta uważa, że pełnomocnicy drugiej strony na zbyt wiele sobie pozwalają. Miało zaboleć ją zasugerowanie, że przez całe życie nie pracowała i utrzymuje się z niemałych tantiem po zmarłym mężu. Kobieta wymieniła więc, czym zajmują się pociechy jej i Ciechowskiego, i jaki biznes sama rozwinęła.

„Proces, który powinien rozgrywać się na sali sądowej, rozgrywa się na forum publicznym, bo pełnomocnik Weroniki ma na celu nastawianie sądu i opinii publicznej przeciwko mnie. Nie padły w sądzie cytowane przez niego stwierdzenia, że nie pracuję i nigdy nie pracowałam. Zdaję sobie sprawę, że nie każda kobieta w tym kraju ma możliwość zajęcia się domem i wychowywania dzieci, ja miałam taki przywilej. Stworzyłam dom pełen miłości, ciepła i bezpieczeństwa, dzięki czemu nasze dzieci są skromnymi i uczciwymi ludźmi. Mieliśmy z Grzegorzem plan na ich wychowanie, którego trzymam się do dziś. W dorosłym życiu nasze dzieci wszystko osiągnęły własną pracą i same też się utrzymują” - napisała na Facebooku Skrobiszewska. 

„Rozumiem, że do tego typu pracy kobiet pełnomocnik Weroniki żywi pogardę, wspomnę więc, że dodatkowo od 2008 roku prowadzę działalność gospodarczą. Kupiłam na kredyt (a nie z pieniędzy mojego zmarłego męża Grzegorza Ciechowskiego) domy, które od zera przekształciłam w pensjonaty. Osobiście myję w nich toalety i przygotowuję pokoje dla naszych gości. Moja działalność cieszy się renomą, a pan pełnomocnik może kiedyś mnie odwiedzić i zobaczyć jak tu nic nie robię. Nie wstydzę się swojej pracy. Wstydem powinno być dla pełnomocnika bieganie z kłamliwymi informacjami do brukowców, co oceniam jako pogwałcenie zasad etyki zawodowej. A wszystko po to, by wypromować się na medialnej sprawie. Jak widać, wyższe wykształcenie nie jest równoznaczne z byciem przyzwoitym i empatycznym człowiekiem” - napisała dalej wdowa po Ciechowskim. 

Skrobiszewska twierdzi, że w sądzie zeznają osoby, których Ciechowski nie lubił. Wymieniła jego byłą partnerkę Małgorzatę Potocką, jej córkę Matyldę, a nawet swoją rodzinę, z którą miały poróżnić ją właśnie pieniądze po muzyku. „Pełnomocnik dołączył do grona osób, które uważają, że nie liczy się prawda i że wygra ten, kto głośniej krzyczy, testament nazywa zagarnięciem, wystawiając mnie tym samym na publiczny lincz” - pisała Skrobiszewska. 

Kobieta uważa, że nie jest już nic winna córce zmarłego męża i wypłacony jej zachowek był uczciwym gestem. Na koniec znów podkreśliła, że czuje się pokrzywdzona traktowaniem pełnomocnika Weroniki Ciechowskiej: „Magiel, do którego wciągnął mnie pan pełnomocnik, naraża mnie na różnego typu niebezpieczeństwa. Kłamstwa i brak szacunku do kobiet, zwłaszcza tych pracujących w domu oraz do osób ze średnim wykształceniem, które nazywa żadnym, wystawiają wizytówkę tylko temu panu”.

Źródło: Radio ZET/Facebook Ania Skrobkowa

Nie przegap