Obserwuj w Google News

Jerzy Bińczycki miał ponure sekrety. O jego nałogach wiedziało niewielu

3 min. czytania
06.09.2024 12:15

Jerzy Bińczycki był jednym z najpopularniejszych aktorów okresu PRL-u. Widzowie pokochali go przede wszystkim za role w dwóch kultowych produkcjach – „Znachorze” i „Nocach i dniach”. W obu z nich wykreował mężczyzn wrażliwych, opiekuńczych, wręcz nieskazitelnych, jeśli chodzi o charakter i usposobienie. Taki obraz siebie przedstawiał także w wywiadach. Dopiero po latach wyszło na jaw, że gwiazdor miał drugie, nieznane oblicze. O tym, jak wyglądało życie prywatne aktora, opowiedziała niedawno jego córka.

Ewa Ziętek i Jerzy Bińczycki
fot. Kadr z filmu "Powroty", Film Polski

Jerzy Bińczycki był jedną z największych gwiazd polskiego kina

Jerzy Bińczycki to jeden z tych aktorów, których nikomu nie trzeba przedstawiać. Urodzony 6 września 1937 roku artysta przez lata był jednym z ulubieńców polskiej publiczności. Poza wybitnymi kreacjami teatralnymi, w jego dorobku znajdziemy wiele ról, które zapisały się w historii kina i telewizji. To on brawurowo zagrał Bogumiła Niechcica w ekranizacji powieści Marii Dąbrowskiej – „Noce i dnie”. Kiedy wcielił się w doktora Rafała Wilczura (później Antoniego Kosibę) w „Znachorze” pokochała go już cała Polska.

Quiz: Z której dekady są te kultowe filmy PRL-u? 5 punktów to powód do dumy

1/15 Z której dekady pochodzi "Miś"?

Aktor mógł przebierać w propozycjach. W kolejnych latach widzowie podziwiali go jeszcze w takich produkcjach, jak: „Na odsiecz Wiedniowi”, „Zabawa w chowanego”, „Lato leśnych ludzi”, „Panna z mokrą głową”, „Syzyfowe prace”, czy „Pan Tadeusz”. Na kilka miesięcy przed śmiercią bez reszty zaangażował się natomiast w pracę w Teatrze Starym, którego został dyrektorem. To właśnie stres i nawał nowych obowiązków miały sprawić, że jego serce odmówiło posłuszeństwa. Artysta zmarł nagle na zawał serca 2 października 1998 roku.

Zobacz także

Jerzy Bińczycki skrywał tajemnice

O słynnym aktorze znów zrobiło się głośno w ubiegłym roku, kiedy na ekrany weszła nowa wersja kultowego „Znachora”, tym razem zrealizowana dla Netflixa. Media porównywały sylwetki odtwórców głównej roli i wspominali wybitne kreacje Bińczyckiego. Na szczery wywiad zdecydowała się wówczas córka gwiazdora, która postanowiła opowiedzieć nieco więcej o życiu prywatnym cenionego artysty. Z przytoczonych przez nią wspomnień maluje się obraz człowieka, który zmagał się z wieloma demonami. Obraz zupełnie przeciwny do tego kreowanego przez aktora w wywiadach.

- Chciał wykreować taki swój obraz, kopię szlachetnego Bogumiła. [...] Kiedyś mówił mi, że dziennikarka robiła z nim wywiad, a on opowiadał o sobie rzeczy wyłącznie pozytywne. W końcu padło pytanie, czy w ogóle ma jakieś wady. Tato na to: "Moja jedyna wada to, że jestem za dobry". Świadomie tworzył swój wizerunek wyidealizowany, niekoniecznie zgodny z rzeczywistością. Tymczasem prawda jest taka, że w pewnym momencie popłynął - stwierdziła córka Magdalena Łaptaś z rozmowie ze „Zwierciadłem”.

Redakcja poleca

To właśnie z powodu nałogów miało się rozpaść małżeństwo Bińczyckiego. - Teraz we wszystkich tekstach pojawia się wypowiedź taty, że nie wierzył w małżeństwa aktorskie. Moim zdaniem to było sprytne odwrócenie uwagi od rzeczywistego problemu i pewnego rodzaju ucieczka od odpowiedzialności. Bo trzeba otwarcie powiedzieć, że tato miał problem z hazardem i alkoholem. W domu starano się nie poruszać tego tematu. Ani mama, ani babcia, ani rodzina taty o tym nie mówili, ale Kraków jest specyficznym miejscem, trudno takie rzeczy ukryć, wiele słyszałam z tzw. miasta. Choćby o zamiłowaniu taty do gry w karty na pieniądze – opowiadała córka artysty.

Dużym problemem okazało się szczególnie uzależnienie od alkoholu. Bińczycki nie stronił od kieliszka, przez co spotkały go poważne konsekwencje. - Pamiętam, jak w pewnym momencie tacie odebrano prawo jazdy. To było poważne uzależnienie. [...] W środowisku aktorskim ważne było, żeby się pokazać, żeby pójść na wódkę do SPATiF-u. Zdarzało się, że i mnie, jako dziecko, tato tam zabierał. Pamiętam opary dymu, wesołe towarzystwo, alkohol popijany przez jego kolegów (przy mnie tato się pilnował) - wyznała w tym samym wywiadzie Magdalena Łaptaś.

Źródło: Radio ZET/WP Film/Zwierciadło

Nie przegap