Gwiazda PRL-u upozorowała własną śmierć i na pogrzeb przyszła w przebraniu
Zuzanna Antoszkiewicz-Janin zdobyła sympatię milionów widzów tytułową rolą w serialu „Szaleństwo Majki Skowron”. Po zakończeniu pracy na planie produkcji nie zdecydowała się jednak kontynuować kariery aktorskiej. W kolejnych latach skupiła się na innych artystycznych talentach. Została cenioną rzeźbiarką i performerką, a jej projekty na zmianę zachwycały i szokowały. By zrealizować jeden z nich, sfingowała swoją śmierć.
Niezapomniana Majka Skowron
Zuzanna Antoszkiewicz-Janin urodziła się w 1961 roku w Warszawie. Już od dziecka marzyła o karierze artystycznej, dlatego też rodzice zdecydowali się zapisać ją do szkoły baletowej. Tańca uczyła się w sumie przez 5 lat. Gdy była nastolatką, postanowiła spróbować swoich sił również w aktorstwie. Poszła na casting do serialu dla młodzieży „Szaleństwo Majki Skowron” i zgarnęła główną rolę. Choć z zadaniem poradziła sobie świetnie, a dzięki popularności produkcji zyskała ogromne grono fanów i rozgłos pomocny w ubieganiu się o kolejne role, wcale nie cieszyła się z sukcesu.
- Nie czułam się wyjątkowo, do sprawy podchodziłam bez emocji, choć starałam się zagrać jak najlepiej. Nie ekscytowało mnie chodzenie w modnych butach na koturnach i uśmiechanie się do wszystkich, mówiła. To mi zostało do dzisiaj. Aktorstwo wiąże się z nieustannym byciem na celowniku. Nie można oddychać własnym życiem i trzeba ciągle chronić swoją prywatność – opowiadała po latach.
Quiz: Młodzieżowe klasyki z PRL-u. Jak dobrze znasz te seriale?
Z tego względu zagrała jeszcze tylko w jednej produkcji (krótkometrażowym filmie „Mysz”) i zniknęła z ekranów. Młoda gwiazda związała swoje życie ze sztuką. Po ukończeniu Akademii Sztuk Pięknych, stała się cenioną artystką sztuk wizualnych. Jej prace były chwalone nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Artystka sfingowała swoją śmierć
Największe poruszenie wywołał jednak projekt, który zrealizowała w 2003 roku. W ramach artystycznego manifestu, gwiazda hitowego serialu postanowiła upozorować własną śmierć. Projekt przygotowywała kilka lat. Najpierw zamieściła w prasie nekrolog, z którego jej rodzina dowiedziała się, że Janin nie żyje. Następnie zorganizowała pogrzeb na jednym z warszawskich cmentarzy i w przebraniu staruszki przybyła na ceremonię. Bliscy, opłakujący jej śmierć, nie zdawali sobie sprawy, że stoi tuż obok. Artystka miała jeden cel – chciała, za pomocą ukrytej kamery, nagrać reakcje żałobników i wpleść wideo w film zatytułowany „Widziałam swoją śmierć”.
Tak po latach opisywała motywy swojego działania w rozmowie z portalem natemat.pl: - Zrobiłam to, bo od lat fascynuje mnie temat śmierci. Film nakręciłam w imieniu ludzi starych, umierających i niesłuchanych. Żeby stali się widoczni. Weszli w życie. A nikt nie słucha starych, chorych, brzydkich, samotnych, potrzebujących wsparcia i zrozumienia - to są ludzie wykluczeni, przymuszeni do milczenia. Zresztą moja praca miała być świecką, własną intelektualną wizualizacją rozmyślań o śmierci – tłumaczyła.
Źródło: Radio ZET/Świat Seriali Interia/Pomponik