Dziecięcy gwiazdor PRL-u popadł w nałogi i zmarł w zapomnieniu
Kiedy w latach 70. na ekrany trafił serial „Gruby”, miliony dzieci i nastolatków zasiadały przed telewizorami, by śledzić kolejne perypetie Maćka Łazanki, w którego brawurowo wcielał się Mariusz Kozłowski. Nastolatek zyskał rozgłos i sympatię widzów. Wielu wróżyło mu także wielką karierę w świecie filmu i telewizji. Zamiast kolejnych ról pojawiły się jednak problemy – Kozłowski wpadł w szpony nałogu, który finalnie zrujnował mu życie. Aktor zmarł w zapomnieniu, kilka miesięcy przed swoimi 50. urodzinami.
Mariusz Kozłowski był jedną z największych dziecięcych gwiazd PRL-u
Lata 70. obfitowały w produkcje, które twórcy kierowali przede wszystkim do młodszej publiczności. Za klasyki dziś uznaje się takie hity, jak „Stawiam na Tolka Banana”, „Wakacje z duchami”, czy „Podróż za jeden uśmiech”. Sporą popularnością cieszył się także serial na podstawie powieści Aleksandra Minkowskiego – „Gruby”. Produkcja opowiadała o tytułowym bohaterze, który wraz z rodziną stara się wrócić do normalnego życia po horrorze II wojny światowej. Akcja serialu rozgrywała się w niewielkim miasteczku na Ziemiach Odzyskanych. W tle przeplatało się więc wiele wątków związanych nie tylko z wojennym koszmarem, ale i skomplikowanym procesem asymilacji.
Quiz: Młodzieżowe klasyki z PRL-u. Jak dobrze znasz te seriale?
Serial zyskał sympatię młodych widzów przede wszystkim ze względu na fabułę, w której nie brakowało niesamowitych przygód. Bohaterowie, by urozmaicić sobie czas, próbowali m.in. odkryć tajemniczy skarb w podziemiach XVII-wiecznej fortecy. Ich spryt i odwaga imponowały publiczności. Fani produkcji swoją sympatię szybko przelali na aktorów wcielających się w główne postaci. Uznanie zyskał przede wszystkim Mariusz Kozłowski – tytułowy „Gruby”. Dla urodzonego 21 grudnia 1958 roku gwiazdora była to pierwsza i zarazem ostatnia rola. O angaż starał się miesiącami. Kiedy po pierwszym castingu go odrzucono, nie zraził się i przyszedł na kolejny. Wtedy się udało, ale praca na planie produkcji, przynajmniej na początku, przysporzyła mu wielu trudności.
- Miał szczęście, bo trafił do mnie. Jeśli chodzi o aktorstwo, to Mariusz był katastrofą. Pierwsze materiały z jego udziałem były do wyrzucenia. Wziąłem Mariusza do kina, pokazałem, jak zagrał i zapytałem, czy to on. Stwierdził, że nie. Po tym na zdjęciach był już sobą. W serialu jest scena, w której uczył się jeździć na rowerze. On naprawdę nie potrafił jeździć i się do końca się nie nauczył - wspominał w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" reżyser serialu Wojciech Fiwek.
Nałogi zniszczyły mu życie
Choć Kozłowski ostatecznie wypadł świetnie, nie zamierzał kontynuować swojej aktorskiej kariery. Jak donosiły przed laty media, spełnił swoje wielkie marzenie i został kucharzem. Na stałe osiadł w Szczecinie, gdzie prowadził bistra i zajmował się handlem. Przez lata wiodło mu się także w życiu prywatnym – ulubieniec widzów założył rodzinę i doczekał się dwóch synów.
Z czasem zaczęły pojawiać się jednak problemy. Kozłowski nie ukrywał, że uwielbia hazard – zamiłowanie to w końcu przerodziło się w nałóg. Gdyby tego było mało dawny dziecięcy gwiazdor nie stronił także od używek – przez lata dużo pił i palił. - Jestem mocnym człowiekiem. Poradziłem sobie z paleniem, chociaż kiedyś dziennie potrzebowałem 60 papierosów. I z alkoholem też. Teraz nie palę i nie piję. Nawet w sylwestra jedynie moczę usta w szampanie – mówił kilkanaście lat temu w rozmowie z Super Expressem, deklarując, że jest na dobrej drodze do tego, by znów uporządkować swoje życie.
Szybko okazało się jednak, ze nałogiem, z którym nie potrafi skończyć, był hazard. By mieć pieniądze na grę, zaciągał kredyty, których nie mógł spłacić. Przez to stracił dom i zaufanie bliskich, którzy postawili mu ultimatum. Choć ostatecznie przeszedł na rentę i grywał rzadziej, nigdy definitywnie nie zerwał z nałogiem.
Mariusz Kozłowski zmarł 5 sierpnia 2008 roku w Łodzi, swoim rodzinnym mieście. Nigdy nie ujawniono dokładnej przyczyny jego śmierci.
Źródło: Radio ZET/Interia Świat Seriali/kultura.gazeta.pl