Kolejny skandal na Eurowizji 2024. Polityczny manifest Szweda wywołał burzę
Choć za nami dopiero pierwszy półfinał 68. Konkursu Piosenki Eurowizji, media już huczą o licznych skandalach wokół tegorocznej edycji. Spore zamieszanie zarówno wśród widzów, jak i organizatorów wywołał występ byłego reprezentanta Szwecji, Erica Saade. Mężczyzna pojawił się na scenie z arafatką zawiązaną wokół dłoni. W ten sposób chciał wesprzeć Palestynę, która toczy wojnę z Izraelem.
![Eric Saade](https://gfx.rozrywka.radiozet.pl/var/g3-radiozetrozrywka/storage/images/muzyka/kolejny-skandal-na-eurowizji-2024-polityczny-manifest-szweda-wywolal-burze/23381762-1-pol-PL/Kolejny-skandal-na-Eurowizji-2024.-Polityczny-manifest-Szweda-wywolal-burze_content.jpg)
Eurowizja 2024 w cieniu skandali
Organizatorzy Eurowizji od lat powtarzają, że w konkursie nie ma miejsca na polityczne manifestacje. Zasada ta od czasu do czasu jest jednak łamana. Tak było również podczas pierwszego półfinału 68. Konkursu Piosenki Eurowizji, który odbywa się w Malmö. Już na początku widowiska doszło do sytuacji, która zaskoczyła organizatorów widowiska, czyli Europejską Unię Nadawców (EBU).
Szwedzki wokalista, Eric Saade, który otwierał tegoroczny koncert, pojawił się na scenie z owiniętą wokół ręki kefiją, czyli tradycyjnym arabskim nakryciem głowy, nazywanym potocznie arafatką. W internecie natychmiast zawrzało. Nie brakowało spekulacji, że artysta, który posiada palestyńskie korzenie, chciał w ten sposób wyrazić poparcie wobec jednej ze stron konfliktu palestyńsko-izraelskiego.
Polityczne akcenty na Eurowizji 2024
Sam Saade zamieścił później w mediach społecznościowych wpis, w którym odniósł się do swojego występu. "Czemu wolność jest kontrowersyjna? Dlaczego twierdzimy, że to gest polityczny? Z tego, co mi wiadomo, wolność jest prawem człowieka!" - przekonywał.
Portal Euromix zdecydował się poprosić o komentarz członków Europejskiej Unii Nadawców. Jeden z przedstawicieli w swojej lakonicznej wypowiedzi przyznał, że organizacja żałuje, iż piosenkarz wybrał taki sposób na upolitycznienie konkursu.
Co ciekawe, EBU wcześniej zdążyła zareagować na podobny gest ze strony jednej z uczestniczek tegorocznej Eurowizji. Bambie Thug, reprezentantka Irlandii, przyznała publicznie, że organizacja zażądała od niej usunięcia części makijażu twarzy, a dokładnie słów „Wolność dla Palestyny” i „Zawieszenie broni”.
Polityczne manifestacje z wtorkowego koncertu mogą mieć swoją kontynuację w czwartek, kiedy o awans do finału będzie walczył Izrael. Od miesięcy bowiem w mediach toczy się dyskusja na temat tego, czy kraj prowadzący obecnie wojnę powinien być w ogóle dopuszczony do konkursu. Decyzja EBU była jednak niepodważalna i nie zmieniły jej nawet liczne protesty osób wspierających Palestynę i potępiających agresywny odwet Izraela z października ubiegłego roku.
Źródło: Radio ZET/Dziennik Eurowizyjny