Obserwuj w Google News

"Wesele" Smarzowskiego to "projekt zdegradowany"? Minister Gliński ostro o głośnym polskim filmie

4 min. czytania
16.11.2021 09:26

Minister kultury Piotr Gliński negatywnie wypowiedział się na temat nowego "Wesela" Wojciecha Smarzowskiego, odniósł się do sytuacji głośnej sytuacji na premierze "Śmierci Zygielbojma" Ryszarda Brylskiego oraz skomentował przyszłość polskiego kina.

Piotr Glinski
fot. Piotr Molecki/East News

Piotr Gliński - minister kultury, udzielił wywiadu tygodnikowi "Sieci". W 46. numerze gazety polityk w rozmowie z Jackiem Karnowskim został zapytany o kondycję polskiej kinematografii. W odpowiedzi padły ostre słowa między innymi pod adresem nowego "Wesela" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego.

Piotr Gliński krytykuje postawę polskich filmowców

Polskie kino zawsze starało się przekazywać wiele poważnych i trudnych treści. W ostatnich latach prym w tym kierunku wiedzie między innymi Wojciech Smarzowski, który nie boi się poruszać tematów bardzo często dla samych Polaków niewygodnych. Reżyser za pośrednictwem sztuki stara się doprowadzić do sytuacji, w której widzowie jego filmów przejrzą się w nich, by wyciągnąć wnioski na swój temat i na temat otaczającej ich rzeczywistości.

Redakcja poleca

Nie wszystkim jednak podoba się tematyka podejmowana przez Smarzowskiego. Filmowiec bardzo często jest krytykowany jako twórca "antypolski". Nie on jeden. Ostatnio głośno było o wydarzeniu na premierze filmu "Śmierć Zygielbojma" Ryszarda Brylskiego. Reżyser skrytykował między innymi działania MKiDN, mające na celu wtłoczyć jego film w machinę propagandową partii rządzącej.

Do powyższych sytuacji odniósł się minister Gliński w wywiadzie prowadzonym przez Karnowskiego. Naczelny tygodnika zapytał swojego gościa o komentarz na temat słów Brylskiego na premierze "Śmierci Zygielbojma".

Z tego typu wydarzeniami miałem już do czynienia wielokrotnie w czasie sześciu lat pełnienia mojej funkcji. To jest konsekwencja przyjęcia przez polską opozycję taktyki spalonej ziemi, popularnie znanej jako "totalność". To postawa, która w gruncie rzeczy odmawia prawa do sprawowania władzy legalnie, demokratycznie wybranemu rządowi. I z tym wiążą się takie, a nie inne sposoby mobilizowania zwolenników opozycji. To jest wbrew regułom demokracji, ale to też groźne po prostu dla Polski.

Poza częstymi argumentami polityków PiS o "demokratycznie wybranej władzy" i "totalności" opozycji", Gliński odniósł się również do samego środowiska ludzi kultury, które skrytykował.

Mechanizmy środowiskowe są bardzo silne zwłaszcza w środowisku ludzi kultury. W świecie kultury mamy do czynienia z dyktaturą środowiskową. Jeśli się nie podporządkujesz, zwłaszcza jeśli nie jesteś geniuszem, jeśli nie masz jeszcze mocnej pozycji, to zostaniesz tak mocno potępiony, że naprawdę pożałujesz. To wszystko, co nas spotyka w obszarze kultury, jest efektem przyjęcia przez siły opozycyjne linii bardzo szkodzącej Polsce. Symboliczne są te wulgaryzmy, które zostały tak szeroko wprowadzone do obiegu publicznego; chodzi o zniszczenie przestrzeni wspólnej, o podzielenie nas do tego stopnia, że tego już nie da się skleić. Bo jak rozmawiać z kimś, kto mówi do ciebie takim patojęzykiem? Nienawiść, negatywne emocje, nie tylko zaślepiają, lecz uniemożliwiają jakąkolwiek debatę. Niszczą Polskę. I to jest robione celowo, jako metoda walki politycznej.

To jednak nie koniec wypowiedzi na temat polskiej kinematografii.

Redakcja poleca

"Wesele" Wojciecha Smarzowskiego: Piotr Gliński ostro o filmie

Karnowski zadał również pytanie o zasadność finansowania przez rząd na filmy, które "podmywają polskie fundamenty".

Państwo polskie wydaje grube pieniądze na dziedzinę, która zajmuje się podmywaniem polskich fundamentów, która rozpowszechnia nieprawdziwy wizerunek Polski w filmach, w wypowiedziach i która atakuje demokratyczną władzę tak, jakby to była władza totalitarna. Czy to ma sens?

Gliński, odpowiadając na pytanie, postanowił odnieść się do jednego z najgłośniejszych filmów 2021 roku z kontekstem politycznym w tle - "Wesela" Wojciecha Smarzowskiego.

Zgodzę się tylko częściowo z tą analizą. Powstają różne filmy. Projekty »zdegenerowane«, takie jak ostatni film Smarzowskiego, nie dostają dofinansowania w konkursach PISF. I są też dobre wieści: "Wesele 2" poniosło w kinach klęskę, obejrzało je dziesięć razy mniej widzów niż "Kler" tego samego reżysera. Inna sprawa, że nie wiadomo, czy w obliczu zmian technologicznych i cywilizacyjnych kino w ogóle przeżyje. Być może czas rozwiąże te wszystkie dylematy w sposób dla wszystkich zaskakujący.

Karnowski podsumował tę wypowiedź, uznając, że filmów w Polsce powinno powstawać mniej, dzięki czemu zmniejszyłaby się liczba produkcji, które "szkodzą" naszemu krajowi.

Polsce bardziej służyłaby sytuacja, w której kręcono by dziesięć razy mniej filmów, niż to, co mamy obecnie. Kino jako całość pracuje dziś przeciwko naszemu państwu.

Z rozmowy jasno wynika, że wszelkie formy krytycznego podejścia filmowców do otaczającego ich świata, o ile nie jest to krytyka zgodna z linią władzy, niejako nie zasługują na dofinansowanie z państwowych pieniędzy. To dość niepokojąca teza, szczególnie że jest wypowiadana przez ministra kultury - szefa instytucji, której zadaniem jest umożliwianie artystom działalności zgodnie z ich wizją.

Redakcja poleca

"Śmierć Zygielbojma": o czym jest film?

Produkcja, która była pretekstem do rozmowy, opowiada o tragicznych losach tytułowego żydowskiego działacza politycznego. Mężczyzna popełnił w 1943 roku samobójstwo, przerażony obojętnością świata na Holocaust. W filmie przedstawiono śledztwo w sprawie śmierci Szmula Zygielbojma, które pokazuje przerażającą prawdę na temat zagłady Żydów podczas II wojny światowej. "Śmierć Zygielbojma" trafiła do kin 5 listopada 2021 roku.

RadioZET.pl/Sieci

Polskie filmy i seriale XXI wieku, które stały się międzynarodowymi hitami [GALERIA]