0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Tomasz Kot ostro o polskim kościele. Aktor odszedł z seminarium. "Wyrzucano masowo"

2 min. czytania
17.01.2023 13:05

Tomasz Kot, zanim został aktorem, marzył o tym, żeby być księdzem. Gwiazdor jednak z własnej woli opuścił seminarium, a dziś o polskim klerze ma nie najlepsze zdanie. Kościół w Polsce jest zacofany o kilka dekad?

Tomasz Kot
fot. ANNA KACZMARZ / POLSKA PRESS/Polska Press/East News

Tomasz Kot to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów, którego talent został doceniony także poza granicami naszego kraju. Dzięki roli w "Zimnej wojnie" o polskim gwiazdorze usłyszano nawet w Hollywood. Nie każdy jednak wie, że zanim Tomasz zaczął spełniać się jako aktor, chciał poprowadzić swoje życie w innym kierunku. Marzył o tym, by zostać malarzem, a następnie podjął decyzję o zostaniu księdzem. Ostatecznie jednak opuścił seminarium po tym, jak poznał tamtejszy rygor.

Tomasz Kot chciał zostać księdzem. Dlaczego odszedł z seminarium?

- Aktor przyznał, że w trakcie pobytu w seminarium dowiedział się, czym jest rygor. Od samego rana dzień przyszłych księży był wypełniony po brzegi: pobudka, gimnastyka, msza i szkoła. Duchowni do wszystkiego przykładali ogromną wagę i utrzymywali ogromną dyscyplinę - czytamy w serwisie Kobieta Wirtualna Polska.

W rozmowie z "Newsweekiem" aktor opisał swoje doświadczenia z pobytu w seminarium. Okazuje się, że nawet zdeterminowani kandydaci mieli trudności z realizacją swojego marzenia o zostaniu duchownym.

- Do domu mogłem pójść raz w tygodniu. Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi. I wyrzucano masowo. Pamiętam, że po czterech miesiącach odchodziłem jako szesnasty, ale drugi z własnej woli - wspominał.

Co ciekawe, kiedy Tomasz został ojcem i pogłębił swoją wiedzę książkową, jego podejście do kleru zmieniło się o 180 stopni.

Redakcja poleca

Tomasz Kot krytykuje polski kler. Kościół w naszym kraju to przeżytek?

Tomasz Kot w wywiadzie dla "Newsweeka" przyznał, że chciał zrozumieć podejście ateistów, a w efekcie sam zmienił swoje postrzeganie religii. Nie ma zamiaru, wzorem innych gwiazd, decydować się na apostazję, ale nie ukrywa, że ma zastrzeżenia do sposobów działania Kościoła w naszym kraju.

- Kiedy miałem zostać ojcem, rozmyślałem, że chcę być na tyle ogarnięty, żeby móc odpowiadać na trudne pytania, jakie niedługo usłyszę. Że może warto przeczytać Dawkinsa czy Hitchensa, żeby zrozumieć ateistów. Albo zobaczyć, co jest ciekawego w innych religiach (...) Jeśli przyjąć, że cała Polska jedzie w pociągu, to wydaje się, że polski kler wysiadł z tego pociągu ze dwie dekady temu i nie zauważył, że on już dawno odjechał - podumował gorzko.

Zgadzacie się z opinią Kota?