Obserwuj w Google News

Blanka Lipińska szczerze o swoich książkach. "W świetle języka polskiego jestem grafomanką"

Patrycja Chudolińska
2 min. czytania
24.04.2020 19:47

Blanka Lipińska jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych autorek w Polsce. W ostatnim wywiadzie celebrytka określiła siebie mianem "grafomanki". Odniosła się także do krytyki w jej stronę.

Blanka Lipińska
fot. Instagram/@blanka_lipinska

Blanka Lipińska wydała swoją pierwszą książkę zaledwie dwa lata temu. Przez ten czas stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich autorek. "365 dni" z miejsca stało się hitem wśród kobiet, a kolejne części sprzedawane były w zaskakującym tempie. W lutym 2020 roku do kin trafiła ekranizacja powieści erotycznej. Jeszcze zanim film trafił na ekrany, na autorkę powieści spadła poważna krytyka. Blanka została oskarżona m.in. o promowanie przemocy wobec kobiet. Szczególnie oburzająca dla wielu osób okazała się scena gwałtu w samolocie. Autorka nie rozumie jednak krytyki feministek.

- Ich zdaniem uprzedmiatawiam kobiety w swoich powieściach.Tylko nie bierze tego pod uwagę, że te książki nie są podręcznikami ani poradnikami, to powieść, opowieść, historia. Poza tym nie jest to lektura obowiązkowa. Czytają je tylko ci, którzy chcą. A kobiety mają różne fantazje. (…) Jedna dziewczyna będzie lubiła seks po bożemu przy zgaszonym świetle i w ciszy, a druga - takie pieprzenie, że usłyszą ją sąsiedzi z trzech kamienic obok. Poza tym, żeby wyrazić opinię chociażby na temat sceny ze stewardessą z "365 dni", trzeba przeczytać moje wszystkie książki. Jeśli któraś z tych krzyczących feministek to zrobi i nadal uważać będzie, że nawołuję do gwałtów, chętnie usiądę z nią do dyskusji. Naprawdę! - tłumaczy w najnowszym wywiadzie dla "Plejady".

Blanka Lipińska nie chce określać się pisarką

Blanka Lipińska uparcie broni swojego zdania i podkreśla, że sama czuje się feministką XXI wieku. Co zaskakujące, celebrytka przyznała, że nie czuje się pisarką. Jej zdaniem na miano pisarza trzeba sobie zasłużyć czymś więcej niż tylko napisaniem i wydaniem poczytnej książki.

- Pisarzem był Żeromski. Ja napisałam 1500 stron, wydałam trzy książki i jestem autorką. Jestem też prowadzącą program, hipnotyzerką, producentką, wizażystką, byłą menadżerką klubów nocnych, specjalistką od sprzedaży, świetnym szefem kuchni. Po co się ograniczać do bycia pisarką? Poza tym, jak to w ogóle brzmi? Druga sprawa jest taka, że wydaje mi się, że ja po prostu nie umiem pisać. W świetle języka polskiego jestem grafomanką. Musiałam stworzyć osobny nurt literatury, którą krytycy nazywali literaturą instagramową. Piszę językiem mówionym, co jest ogólnie błędem. Jednak język polski też ewoluuje i wiem, że na studiach psychologicznych i dziennikarskich moje książki są cytowane i analizowane. Pojawiam się też w książkach innych pisarzy. To jest hit! - wyznaje w "Plejadzie".

Co myślicie?

RadioZET.pl/PCh