Obserwuj w Google News

Małgorzata Walewska omal nie umarła na scenie i po 30 latach odeszła od partnera

3 min. czytania
14.07.2024 07:23

Małgorzata Walewska przeżyła rodzinny dramat. Jurorka „Twoja twarz brzmi znajomo” omal nie umarła na scenie. Niedługo później rozstała się z miłością swojego życia. Okropna choroba sprawiła, że nie udało jej się uratować związku z Piotrem Kokosińskim.

Małgorzata Walewska
fot. Tomasz Żukowski/East News

Małgorzata Walewska straciła miłość życia. Wszystko przez potworną chorobę

Małgorzata Walewska dała się poznać szerszej publiczności, gdy przyjęła propozycję Polsatu i została jurorką programu „ Twoja twarz brzmi znajomo”. Ogromne sukcesy odnosiła jednak o wiele wcześniej, robiąc zawrotną karierę za granicą. Była gwiazdą światowych oper i występowała w Austrii, Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Śpiewaczka przez 30 lat była związana z Piotrem Kokosińskim, którego poznała jeszcze w szkole średniej. Para była nierozłączna, lecz ich historię przerwały problemy zdrowotne Małgorzaty Walewskiej. Krótko po tym, jak artystka omal nie umarła na scenie, podjęła decyzję o rozstaniu z miłością swojego życia.

Małgorzata Walewska przeżyła chwile grozy na scenie. „Powiedziałam, że umieram”

Małgorzata Walewska, choć zjeździła pół świata, najbardziej zapamięta swój występ w Operze Krakowskiej. W 2010 roku w czasie „Carmen” artystka poczuła, że nie może oddychać. Przerażona gwiazda zemdlała niedługo po zejściu ze sceny. Wcześniej zdążyła poinformować współpracowników, co się dzieje. - Powiedziałam, że umieram i że się żegnam. Nie czułam bólu, tyle tylko, że nie mogłam złapać oddechu, zrobiło mi się ciemno przed oczami. Skończyło się. I tyle. Kiedy się ocknęłam, sanitariusze nieśli mnie do karetki w jakiejś chuście. Pamiętam mężczyznę w prostokątnych okularach, który zadawał mi pytania. To był człowiek z karetki i podawał mi dożylnie jakieś leki. A ja tylko myślałam, że zawsze chciałam umrzeć na scenie, ale nie w pierwszym akcie „Carmen” - pisała w swojej książce „Moja twarz brzmi znajomo”.

Lekarze ruszyli jej na ratunek, a po serii badań przekazali diagnozę. Okazało się, że Małgorzata Walewska przez lata chorowała na boreliozę, która nie dawała typowych objawów. Kilka lat wcześniej u śpiewaczki wykryto arytmię serca, ale nie połączono jej z inną chorobą. Wkrótce artystka poddała się leczeniu i mogła wrócić do śpiewu. Sale koncertowe i spektakle zamieniła jednak na skromniejsze występy, podczas których towarzyszyła jej medyczna asysta i wenflon ukryty pod długą rękawiczką. Problemy zdrowotne sprawiły, że diwa zupełnie inaczej zaczęła patrzeć na swoje życie. W końcu zrozumiała, że musi rozstać się ze swoim partnerem, z którym była związana przez 30 lat.

Redakcja poleca

Małgorzata Walewska odeszła od partnera po 30 latach. „Szarpałam się parę lat”

W swojej książce „Moja twarz brzmi znajomo” wyznała, że Piotr Kokosiński był miłością jej życia. Niestety mierzył się on z poważnymi problemami, a śpiewaczka nie potrafiła okazać mu wsparcia. - Był hipochondrykiem. Wynajdował sobie różne choroby. Szarpałam się parę lat, próbując namówić go, żebyśmy poszli do jakiegoś specjalisty. Bezskutecznie - pisała, zdradzając, że mężczyzna z czasem zaczął popadać w alkoholizm. Partner Małgorzaty Walewskiej chorował na depresję. Artystka długo nie rozumiała, z czym się mierzył.

- Myślałam naiwnie, że trzeba przestać się nad sobą użalać i po prostu wziąć się do roboty. Mierzyłam wszystkich swoją miarą - i to było błędem. Kiedy sama zaczęłam mieć problemy ze zdrowiem, związek, w którym byliśmy od 30 lat, zaczął się rozpadać. (...) Podjęłam decyzję, że po 30 latach muszę się rozstać z miłością mojego życia. (…) Walczyłam, ale okazało się, że jedyne wyjście to rozstanie. Dla mnie to był upadek moich ideałów i koniec wiary w wieczną miłość między kobietą a mężczyzną - ujawniła. Piotr Kokosiński zmarł dokładnie dwa lata po rozstaniu z Małgorzatą Walewską.

Źródło: Radio ZET/Plejada

Nie przegap