slot: premiumboard
slot: topscroll
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke wyszli cało z wypadku. „Zawdzięczamy to Bogu”

2 min. czytania
28.06.2024 15:55

Pod koniec maja Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke mieli wypadek samochodowy. Ich auto doszczętnie spłonęło. Wspomnienia po tym zdarzeniu nadal są żywe u pary.

Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke wyszli cało z wypadku. „Zawdzięczamy to Bogu”
fot. Artur Zawadzki/REPORTER
slot: billboard
slot: billboard

Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke do dziś przeżywają wypadek

25 maja Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke przeżyli chwile grozy. Tuż przed ich ślubem kościelnym mieli wypadek na autostradzie. W wyniku zdarzenia samochód pary całkowicie spłonął. Obojgu tancerzom nic się nie stało, jednak ponieśli stratę w postaci auta – to właśnie nim mieli dojechać na ślub. „Najważniejsze, jesteśmy cali i zdrowi! Myśleliśmy, czy coś pisać, ale może to będzie przestroga dla innych osób. Wczoraj pierwszy raz pojechaliśmy na weekend bez Różyczki i całe szczęście jej z nami nie było. Cała i zdrowa czekała w domu” – napisała Hanna Żudziewicz na Instagramie tuż po wypadku.

Dziennikarz „Vivy!” porozmawiał ze świeżo upieczonym małżeństwem. Jednym z tematów, który padł samoistnie podczas wywiadu, była wiara w Boga. Oboje tancerzy dziękowało najwyższemu za to, że przeżyli ten traumatyczny wypadek. – Dla nas wiara jest ważna. Wierzymy i to jest takie nasze, nawet jeśli jest to w tych czasach niepopularne. Tak zostaliśmy wychowani, jesteśmy z wierzących rodzin. My wierzymy w Opatrzność Bożą. (…) To, że jesteśmy cali, zawdzięczamy to Bogu – powiedziała Hanna Żudziewicz.

Redakcja poleca

Dziecko jest najważniejsze dla Hanny Żudziewicz i Jacka Jeschke

Mimo że od zdarzenia minęło trochę czasu, to obrazy wypadku nadal są żywe u obojga tancerzy. – Nadal się stresuję tą sytuacją. Jakby, trzeba żyć dalej, mamy wesele… ale to zostaje w człowieku, ten widok, to wszystko, to jest… – ucięła Żudziewicz. – Trauma – dokończył Jacek Jeschke.

Dla świeżo upieczonego małżeństwa najważniejsze jest wychowywanie ich wspólnego dziecka. W momencie wypadku z tancerzami nie było Róży. – Jak przyszliśmy do naszego małego dziecka, pomyślałam sobie, że gdyby nie Bóg, mogłoby się tyle rzeczy wydarzyć. Nie byłoby nas – wspominała z rozrzewnieniem Hanna Żudziewicz. Tancerka pokusiła się też o puentę dotyczącą ich wspólnej córki: – Dla nas najważniejsze jest to rodzicielstwo, żeby ją wychować. Ona jest dla nas najważniejsza, dlatego dla nas z Bogiem wszystko.

Nie przegap
slot: leaderboard_pod_art