slot: premiumboard
slot: topscroll
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

"The Office PL" okiem fanki: Miłośnicy Michaela Scotta – nie lękajcie się! [RECENZJA]

5 min. czytania
22.10.2021 09:00

"The Office PL" nie odkrywa Ameryki, ale też nie odstaje aż tak od amerykańskiej wersji uwielbianego sitcomu (jak obawiano się na początku). Polakom udało się nakręcić komedię o Polakach, która nie jest żenująca (!). A jeśli taka bywa, to tylko dlatego, że właśnie tego chcieli twórcy.

The Office PL opinie fanów The Office US
fot. Łukasz Bąk/materiały prasowe CANAL+
slot: billboard
slot: billboard

Kiedy pojawiła się wieść, że powstaje polska wersja "The Office", fani amerykańskiego sitcomu zadrżeli (miłośnicy oryginału przeżyli już swoje, kiedy ogłaszano "The Office US"). Chyba nikt, kto szczerze kocha ekipę ze Scranton w stanie Pensylwania (jak ja), nie wierzył, że to może się udać. Za dużo widzieliśmy już polskich komedii, które "obnażają narodowe przywary" i "wyśmiewają stereotypy". Za dużo było już polskich seriali próbujących nieudolnie naśladować amerykańskie hity. Dodatkowo CANAL+ zapowiedział, że rodzimi twórcy zdecydowali się (o zgrozo!) zrobić kultowy serial po swojemu i napisali scenariusze "The Office PL" od podstaw.

Jeśli nie znasz serialu "The Office US", mamy dla Ciebie recenzję "The Office PL" okiem świeżaka:

„The Office PL” okiem świeżaka: Polacy dawno tak pięknie nie śmiali się z samych siebie [RECENZJA]

Nie taki polski sitcom straszny...

Pierwsza jaskółką zwiastującą niezłą jakość polskiego "The Office" była informacja, że główny scenarzysta serialu, Łukasz Sychowicz, ma na kostce wytatuowaną twarz Michaela Scotta. "A więc będzie to serial od fanów dla fanów" - odetchnęli z ulgą ci drudzy. Sama miłość do pierwowzoru (za który bezdyskusyjnie należy tutaj uznać "The Office US") nie zawsze jednak wystarcza, żeby stworzyć dobrą adaptację, reboot czy remake. Tym razem na szczęście twórcom, poza miłością, nie zabrakło też talentu.

Rodzima wersja serialu o małej firmie w małej, zacofanej mieścinie, która zajmuje się czymś tak nudnym jak sprzedaż papieru czy wody (i nie wiadomo jakim cudem utrzymuje się w ogóle na rynku, mając zdziecinniałego narcyza za szefa i absolutnie niezaangażowanych pracowników), okazała się spełniać wszystkie złożone na etapie promocji obietnice. Twórcy rzeczywiście pełnymi garściami "czerpią inspiracje z aktualnych nastrojów społecznych i konfliktów światopoglądowych" i "nawiązują do krzywdzących stereotypów" - tych znanych z Polski, ale czyniąc to w charakterystyczny sposób znany z oryginału i amerykańskiej wersji. Nie liczcie, że będziecie wybuchać śmiechem i łapać się za brzuch, ale są duże szanse, że poczujecie znajome ciarki – ekscytacji lub wstydu z powodu zachowań Michała Holca (Piotr Polak), będącego polskim odpowiednikiem Michaela Scotta.

the office pl 1
fot. "The Office PL"/CANAL+/fot. Łukasz Bąk
Redakcja poleca

Stare, dobre żarty w polskim wydaniu

Polskie "The Office" wbrew zapowiedziom nie zostało napisane na nowo. Być może scenarzyści musieli tak mówić, bo nie opierają się na serialu Brytyjczyków, którzy udzielili licencji na serial. Ale wprawne oko każdego fana z pewnością dostrzeże, że absolutnie w każdym odcinku obserwujemy miks wątków znanych z serialu o regionalnym oddziale Dunder Mifflin w Scranton. Niektóre sceny są odtworzone niemal 1:1 (roast Michaela, jego niestosowne zachowanie wobec atrakcyjnej dziewczyny z zewnątrz, która pojawia się w biurze, i ostatecznie umawia się z Jimem, turnieje organizowane przez Jima pod nieobecność szefostwa itp. itd.), w pozostałych – wykorzystano te same żarty, podając je po prostu w inny sposób. Jest więc zarówno jeden z najbardziej żenujących wybryków Michaela, obiecującego pieniądze, których nie ma (tyle, że w wykonaniu Patrycji), dzień równouprawnienia, motyw z ojcem chrzestnym, impreza bojkotowana przez Michaela czy wkręcanie Holy, że Kevin jest niepełnosprawny umysłowo (tyle, że biorą w tym udział inni bohaterowie). Nawet wprowadzona przez Polaków nowa postać, którą jest Patrycja (Vanessa Alexander), to tak naprawdę zlepek różnych postaci znanych z "The Office US" (głównie Michaela, Jan i Toby’ego).

fot. "The Office PL"/CANAL+/fot. Łukasz Bąk

To oczywiście nic złego, że wzorowano się na serialu, który adaptowano. Fani zabierający się za polskie "The Office" powinni jednak mieć świadomość, że będą znali większość puent i momentami mogą się nudzić. Serial w reżyserii Macieja Bochniaka ma jednak do zaoferowania znacznie więcej niż kalki z "The Office US". I o dziwo jest tym lepszy, im dalej odchodzi od pierwowzoru.

Absolutnym majstersztykiem są nawiązania do aktualnej sytuacji w Polsce, a rodzimy Dwight, czyli Darek grany przez Adama Woronowicza, to postać fenomenalnie ulepiona z wszystkich najgorszych cech stereotypowego "Polaka katolika". Wyśmienity jest dostawca Łuki (dziwne, że nie Seba), w którego wciela się Adam Bobik. Świetnie radzą sobie też Milena Lisiecka i Monika Obara, które łączą w sobie postaci Phyllis, Angeli i Meredith, ale tak naprawdę najbardziej przypominają typowe "panie z okienka w urzędzie". Bardzo dobrze w klimat biura wpasowała się też nowo powstała Patrycja.

fot. "The Office PL"/CANAL+/fot. Łukasz Bąk
Redakcja poleca

Dyskretny urok Michaela Scotta

Najgorzej w tym muzeum osobliwości, w którym eksponaty rodem z PRL-u stoją ramę w ramię z przedstawicielami nowoczesnych Polaków, wypadają Michał, Franek i Asia, czyli odpowiedniki Michaela, Jima i Pam. To w zasadzie nic dziwnego, bo trio głównych bohaterów z "The Office US" stanowi niedościgły wzór. Chemia między chłopakiem zbyt mądrym, by pracować w takiej dziurze, i dziewczyną o zbyt niskim poczuciu własnej wartości, by zawalczyć o to, czego naprawdę pragnie, jest w amerykańskim serialu wręcz namacalna. Wierzymy w Jima i Pam od pierwszego odcinka i tak bardzo wierzymy grającym ich aktorom, że momentami czujemy się tak, jakby byli naszymi sąsiadami. O doskonałej chemii możemy mówić też, wbrew pozorom, w kontekście relacji łączących Michaela z Jimem oraz Michaela z Pam. Niezdrowy podziw prezesa wobec własnego pracownika i równie niezdrowa pogarda, z jaką odnosi się do recepcjonistki, bez której nie przetrwałby ani jednego dnia na swoim stanowisku, w amerykańskim serialu jest mimo wszystko zniuansowana. W Polsce to, co łączy Michała z Frankiem i Michała z Asią, nie ma aż tylu odcieni. Z pewnością – w wersji amerykańskiej – nie jest to jedynie zasługa scenarzystów i reżyserów, ale też świetnej obsady. Jenna Fischer po prostu urodziła się do roli Pam, zaś Steve Carell i John Krasinski to fenomenalni aktorzy, którzy potrafią wycisnąć ze swoich sitcomowych postaci pełnokrwistych ludzi, a z widzów – prawdziwe emocje.

fot. "The Office PL"/CANAL+/fot. Łukasz Bąk
Redakcja poleca

I tak jak Mikołaj Matczak z odcinka na odcinek rozkręca się w roli Franka, coraz bardziej zbliżając się do postaci, którą wykreował John Krasinski, tak Piotr Polak niestety przegrywa z kretesem w zestawieniu ze Stevem Carellem. Michael Scott to postać wielowymiarowa. Aktor wcielający się w regionalnego managera Dunder Mifflin poza tym, że realizuje swoje główne zadanie (czyli zawstydza pracowników i widzów swoim bezrefleksyjnym zachowaniem), potrafi też wzruszać, wzbudzać sympatię i wywoływać współczucie. Właśnie dlatego Michael Scott był w stanie przetrwać siedem sezonów i na zawsze zapisać się w sercach fanów – bo był złożoną psychologicznie postacią. Tymczasem Michał Holc jawi się jako typowa sitcomowa wydmuszka, która idealnie wpisuje się w przeznaczone dla niej miejsce, ale nic poza tym. Obok paskudnej czołówki – brak ludzkiego oblicza głównego bohatera to największa wada polskiego "The Office".

fot. "The Office PL"/CANAL+/fot. Łukasz Bąk

"The Office PL": Czy warto obejrzeć polską wersję amerykańskiego hitu?

Niesprawiedliwym byłoby oczywiście oczekiwanie od Piotra Polaka, że w trakcie 11 odcinków dokona tego, co Steve Carell w ciągu 7 sezonów. Dlatego mimo wszystko uważam, że warto dać mu szansę i obserwować jak się rozwija – zarówno nasz polski Michał, jak i cały serial. Rzadko bowiem dostajemy w polskiej telewizji twory tak śmiałe, bezpretensjonalne i autentycznie kontrowersyjne (i to nie w festynowo-jarmarczny sposób) jak "The Office PL". Jeśli nie wierzycie, poczekajcie do 11. odcinka i dajcie się zaskoczyć odwadze twórców. Z drugiej strony, nie powinna być ona dla nas aż tak dużym zaskoczeniem. W końcu to ludzie, którzy odważyli się porwać na robienie w Polsce własnej wersji jednego z najlepszych seriali komediowych w historii telewizji.

Ocena: 6/10 względem "The Office US" | 9/10 względem wszystkiego, co wydała na świat polska telewizja

Nowe seriale komediowe: TOP 10 produkcji, których nie znacie, a powinniście [ZDJĘCIA]
slot: leaderboard_pod_art