Oceń
"Nasz nowy dom" okazał się strzałem w dziesiątkę. Program, w którym ekipa architektów i budowlańców, dowodzona przez Katarzynę Dowbor remontuje domy i mieszkania potrzebujących rodzin, zagościł w ramówce Polsatu w 2013 roku i podbił serca fanów. Wielokrotnie podkreślano, że nowe lokum osób, które często żyły w warunkach zagrażających życiu, może całkowicie odmienić ich los. Niestety, w sieci pojawiły się niepokojące plotki o tym, że bohaterowie formatu po jakimś czasie muszą opuścić wyremontowane budynki. Katarzyna Dowbor postanowiła skomentować sprawę.
Katarzyna Dowbor komentuje plotki o "Nasz nowy dom". Uczestnicy muszą oddać domy?
Katarzyna Dowbor wielokrotnie zdradzała sekrety "Nasz nowy dom", musiała także rozprawiać się z plotkami dotyczącymi programu. W rozmowie z portalem Pomponik prowadząca skomentowała doniesienia o rzekomym odbieraniem uczestnikom wyremontowanych budynków. 63-latka podkreśliła, że nie dochodziło i nie dochodzi do podobnych praktyk, a oskarżenia są absurdalne.
- Ostatnio na jakimś spotkaniu jedna pani mnie zapytała, czy to prawda, że my po dwóch latach zabieramy te domy. Ja byłam zszokowana, że ktoś taką plotkę puścił, ponieważ nigdy w życiu cudzej własności byśmy nie zabrali. My wchodzimy jako goście, remontujemy i wychodzimy - poinformowała.
W wywiadzie szefowa ekipy opowiedziała także o zapisach umowy, którą muszą podpisać uczestnicy "Nasz nowy dom".
Katarzyna Dowbor opowiedziała o umowach uczestników "Nasz nowy dom"
Katarzyna Dowbor zdradziła, że remontowane mogą być jedynie budynki, które są własnością uczestników. Jedyne ograniczenie w zawartej umowie to zakaz sprzedaży nieruchomości w pierwszym roku po jego wyremontowaniu. Ma to zapobiec nieuczciwym praktykom.
- Nie można sprzedać. Jest podpisana umowa z rodziną, że co najmniej musi rok w tym domu mieszkać, bo my dla nich to robiliśmy. Potem to jest ich własność, więc mogą zrobić z tym, co chcą. Także nic nikomu nie zabieramy - wyznała.
Katarzyna nie ukrywa, że ekipa bardzo przykłada się do swojej pracy, a remont to dla pracowników ogromne wyzwanie.
- Jeśli praca idzie w miarę sprawnie, to po 10-12 godzinach ekipa idzie się przespać. Jeśli jest taka potrzeba, to część chłopaków zostaje i robią te wykończeniowe rzeczy, no tu trzeba zbić kołek, tu zawiesić obrazek. Oni w ogóle nie śpią, dopiero nad ranem wracają do domów. 12 godzin to taki standard, ale bywa też 15. [...] My naprawdę więcej czasu spędzamy ze sobą na planie niż z naszymi rodzinami - oceniła.
Jak widać fani "Nasz nowy dom" nie muszą obawiać się o uczciwe podejście do potrzebujących osób.
Oceń artykuł