Obserwuj w Google News

Misiek Koterski przez alkohol sięgnął dna. „Spałem na klatkach”

2 min. czytania
15.07.2024 12:09

Misiek Koterski nie kryje, że w ostatnich latach przeszedł ogromną przemianę. Aktor miał problem z używkami, przez co zaniedbał nie tylko karierę, ale i relacje z bliskimi. W rozmowie z Kubą Jankowskim na kanale „Balans” ujawnił, że był czas, kiedy jego mama spodziewała się najgorszych wieści. - Czekała na telefon, kiedy usłyszy w słuchawce: "Pani Iwono, pani syn nie żyje" – wyznał.

Misiek Koterski
fot. MATEUSZ GROCHOCKI/Dzien Dobry TVN/East News

Misiek Koterski był uzależniony od alkoholu i narkotyków

Misiek Koterski, podobnie jak jego tata Marek Koterski, swoją zawodową przyszłość związał z branżą filmową. Na początku kariery grywał głównie w filmach swojego ojca. W „Ajlawiu”, „Dniu świra” i „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” wcielał się w Sylwusia, syna słynnego Adasia Miauczyńskiego. Widzowie kojarzą go także z jego serialowych ról – na przestrzeni lat pojawiał się m.in. w „Pierwszej miłości” i „Świecie według Kiepskich”.

W ostatnim czasie jednak dużo częściej niż o karierze zawodowej, mówiło się o jego problemach prywatnych. Aktor wyznał, że zmagał się z wieloma uzależnieniami. Alkohol i narkotyki na jakiś czas zupełnie zawładnęły jego życiem. Choć dziś jest trzeźwy, nie kryje, że te doświadczenia odcisnęły na nim i jego bliskich ogromne piętno.

Redakcja poleca

Wiara w Boga go ocaliła

Koterski gościł niedawno u Kuby Jankowskiego. W rozmowie na kanale „Balans” ponownie wrócił wspomnieniami do czasu, gdy zmagał się z nałogiem. Celebryta zdradził, że ma ogromne szczęście, że udało mu się pokonać swoje demony. Wielu z jego znajomych przegrało tę walkę. - Jestem w tym małym procencie szczęściarzy, którzy przeżyli. 95 % ludzi, których spotkałem w ośrodkach na swojej drodze, nie przeżyło – opowiadał, dodając, że jego największym problemem było porzucenie alkoholu. - Alkohol jest jednym z najsilniejszych narkotyków, to jest jedyna substancja, która ma takie działanie jak heroina i działa na te same receptory – tłumaczył.

Przez lata pił na tyle dużo, że jego bliscy obawiali się najgorszych wieści. - Nocowałem na klatkach. Byłem na samym dnie. (...) Moja mama mi się przyznała, że w pewnym momencie tak się poddała, że już tylko czekała na telefon, kiedy usłyszy w słuchawce: "Pani Iwono, pani syn nie żyje". – relacjonował.

Ostatecznie aktor udał się na terapię i zdołał wyjść na prostą. Niedawno wyjawił, że niemal od dekady jest trzeźwy. Swój sukces, jak podkreślał w wielu wywiadach, zawdzięcza jednak przede wszystkim Bogu. To wiara pozwoliła mu uwierzyć, że może przetrwać najgorsze chwile. - Jestem w pełni przekonany, że w moim wypadku, to, że jestem trzeźwy i żyję, to dzięki Bogu. Rozpatruję to w kategoriach cudu – podkreślał w rozmowie z reporterem „Uwagi”.

Źródło: Radio ZET/"Balans"/"Uwaga"

Nie przegap