0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Tomasz Marzec odszedł z TVP po tygodniu. Mówi o chaosie i ingerencji w materiał

2 min. czytania
14.02.2024 07:42

Tomasz Marzec był członkiem redakcji nowego serwisu informacyjnego „19:30”. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiedział o kulisach pracy. Co skłoniło go do odejścia?

Tomasz Marzec odszedł z TVP po tygodniu. Mówi o chaosie i ingerencji w materiał
fot. Wojciech Olkusnik/East News

Tomasz Marzec był jedną z osób, które dołączyły do Telewizji Polskiej w grudniu, gdy zaczęto wprowadzać na Woronicza zmiany kadrowe. W redakcji serwisu informacyjnego „19:30” pracował zaledwie osiem dni. Po tym czasie złożył wypowiedzenie. W rozmowie z Teleshow.wp.pl powiedział, co go do tego skłoniło.

Tomasz Marzec opisuje chaos w TVP

W wywiadzie dla Teleshow.wp.pl Marzec wyznał, że przyszedł do Telewizji Polskiej z nadzieją na to, że ktoś ma plan na przywrócenie porządku w publicznej stacji. Jednak to, co zastał, podobno było od porządku bardzo dalekie. – Naiwny może byłem. Spodziewałem się chaosu, zastałem chaos. Byłem jednak przekonany, że idziemy tam z jakimś planem, ale go nie poznałem – mówił w Teleshow Marzec.

Dziennikarz oznajmił, że pierwszego dnia pracy został rzucony na głęboką wodę. Nie przeszkadzałoby mu to, gdyby nie fakt, że „nic nie było przygotowane”. W czasie, gdy pracował w „19:30”, za kulisami napotykano zaskakujące trudności. – Trudno mówić o jakiejś specjalnej organizacji w takim momencie, w jakim tam byłem. Przychodzisz, dostajesz temat, szukasz komputera, kogoś, kto powie ci, jak się zalogować itd. I robisz materiał – powiedział w wywiadzie.

Redakcja poleca

Tomasz Marzec odszedł z TVP po ośmiu dniach

Tym, co skłoniło go do odejścia, była ingerencja w jego materiał. Gdy Marzec zgłosił problem przełożonym, zasugerowano mu, by odszedł. – To była bezpośrednia przyczyna mojego odejścia z TVP po ośmiu chyba dniach. Dość szybko zaczęto mnie o to pytać. Nie dlatego, że jestem, czy czuję się osobą specjalnie ważną w dziennikarskim środowisku, po prostu dlatego, że wszystkich interesuje "co się tam dzieje". Oczywiste, że dzwonią do kogoś, kto odszedł. Też bym tak robił. Odszedłem po bardzo ostrej wymianie zdań na zasadniczy dla mnie temat — granic ingerencji wydawcy w materiał reportera. Zgłosiłem Pawłowi Płusce i Grzegorzowi Sajórowi swoje wątpliwości, w odpowiedzi dostałem mało elegancką sugestię - tak to nazwijmy - żebym się zwolnił. Więc się zwolniłem. To tyle – mówił w Teleshow.wp.pl.

Chociaż do pracy przestał przychodzić już kolejnego dnia, umowę z nim rozwiązano po dłuższym czasie. – Udało się chyba po dwóch tygodniach. Ale generalnie nikogo nie obchodziło, dlaczego się zwalniam, raczej: jak szybko i bezboleśnie rozwiązać umowę. "A jak się uspokoi, to dostanę coś innego" - rzucono jedynie i tak to mniej więcej wyglądało. Ja mam co robić, ale obawiam się, że setki osób pracujących w TVP żyją od dwóch miesięcy w całkowitej niepewności. Także dlatego dziś o tym mówię. Żaden moment dziejowy nie uzasadnia braku szacunku do innych – tłumaczył Marzec.

Źródła: Radio ZET/Teleshow.wp.p

Nie przegap