0
topscrollRun:
Wiedźmin - kadr z serialu
Kadr z serialu "Wiedźmin"
fot: materiały prasowe Netflix
POWRÓT KRÓLA

"Głupotą byłoby, gdybyśmy nie byli w kontakcie z fanami": Henry Cavill o 2. sezonie "Wiedźmina"

Michał Kaczoń
Michał Kaczoń Redaktor Radia Zet
10.12.2021 12:38

Jestem ogromnym fanem książek Sapkowskiego. Głupotą i krótkowzrocznością byłoby, gdybyśmy nie byli w kontakcie z fanami – Henry Cavill i Lauren S. Hissrich o pracach na planie wyczekiwanego 2. sezonu "Wiedźmina".

Michał Kaczoń: Lauren, jesteś tak wielką fanką powieści o “Wiedźminie”, że twój serial nie tylko dostał właśnie trzeci sezon, ale Netflix zamówił też jego spin-offy. Co twoim zdaniem stanowi o sukcesie tej opowieści? Który element najbardziej przykuł twoją uwagę, gdy po raz pierwszy poznawałaś ten świat?

Lauren S. Hissrich: Jest milion sposobów, na które mogę odpowiedzieć na to pytanie (śmiech). Jedną z rzeczy, która najbardziej imponuje mi w “Wiedźminie” jest fakt, jak bardzo bazuje on na podróżach Andrzeja Sapkowskiego. Oczywiście posiada bardzo charakterystyczny słowiański klimat i jest mocno osadzony w polskiej kulturze, ale ponieważ Andrzej spędził tyle czasu w różnych zakątkach świata, wyraźnie widać, że rzeczywistość “Wiedźmina” została zainspirowana dokonaniami wielu kultur. Sapkowski, tworząc Kontynent, wyraźnie inspirował się tradycjami, legendami i mitologiami wielu państw świata, dzięki czemu “Wiedźmin” jest zrozumiały i łatwo dostępny dla ludzi w różnych częściach globu. 

Tym jednak, co przyciągnęło mnie najbardziej, jest specyficzny ton opowieści

Fantasy zwykle kojarzy mi się z niezwykłą powagą oraz dość posępnym i ciężkim klimatem. Wszystkie decyzje mają swoje poważne konsekwencje, a niemal każda sytuacja może zaważyć na życiu lub śmierci bohaterów. Zasiadając do opowiadań Sapkowskiego, a potem do samej sagi, nie spodziewałam się, jak wiele ciepła i humoru znajdę na kolejnych stronach. Okoliczności często wciąż były trudne i nieciekawe, ale bohaterowie nadal potrafili znaleźć światełko w tunelu i odnaleźć pozytywne aspekty czy humor w sytuacjach, w których się znaleźli. Dzięki temu nadal znajdywali radość i wolę życia, by sprostać kolejnym dniom.

"Wiedźmin", sezon 2 - kadr z serialu
fot. materiały prasowe Netflix

Henry, ty też jesteś zagorzałym fanem powieści, ale także gier, osadzonych w świecie „Wiedźmina”. Chciałem w związku z tym zapytać, jakiego wątku, bądź elementu tej historii nie możesz się doczekać, aby przedstawić na ekranie?

Henry Cavill: Szczerze mówiąc, trudno jest mi wybrać którąś konkretną historię, motyw czy wątek, bo cała saga Sapkowskiego urzeka mnie w równym stopniu. Piękno tej prozy polega na bogactwie świata przedstawionego: wielowymiarowych postaciach, sytuacjach pełnych niuansów, skupieniu się na różnych odcieniach moralności i umiejętnym pokazaniu, że świat nie jest czarno-biały. Nie ma tu prostych rozwiązań w stylu: nieskazitelny dobry bohater i grupa złych przeciwników. Każda z postaci, a Geralt w szczególności, posiada wiele różnych odcieni, wymiarów. Im więcej spędzamy z nim czasu, tym bardziej poznajemy jego osobowość i dostrzegamy, jak jest złożona. To bohater, który nie zawsze jest fantastycznym, wspaniałym i dającym się lubić facetem. Często jest marudny, a chwilami zachowuje się zwyczajnie dziecinnie. Z drugiej strony jest też niezłym filozofem i intelektualistą, a relacja z Ciri budzi w nim zaskakujące pokłady rodzicielskiej troski. Właśnie takie niuanse w charakterystyce bohaterów tak silnie przykuwają moją uwagę w prozie Sapkowskiego. Mam nadzieję, że jak najwięcej tych odcieni Geralta będzie trafiać do serialu. 

Wspomniałeś, jak bardzo kochasz ten świat i swojego bohatera. W jaki sposób zabrałeś się do pracy nad powrotem do tej roli? Twój bohater przechodzi znaczącą przemianę w nowych odcinkach. 

Henry Cavill: Najważniejszą rzeczą pozostało dla mnie to, aby przemycić jak najwięcej elementów z książkowego Geralta na ekran. Oczywiście na tyle, na ile sama wizja i scenariusze mi pozwalały. Zawsze staram się czerpać jak najwięcej z dzieł Sapkowskiego. Stale prowadziłem kampanię, aby uczynić go większym intelektualistą, dodać mu nutkę filozofa, jeszcze mocniej podkreślić jego emocjonalność. W szczególności zależało mi, żeby w ciekawy sposób pokazać jego relację z innymi wiedźminami. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że są to przede wszystkim mądrzy i rozsądni ludzie, a nie jedynie niecierpliwi i skłonni do przemocy wojownicy. Gdy przeżyło się tyle co oni, trzeba być roztropnym. Lauren ma bardzo klarowną wizję adaptacji, jaką chce zrobić, a ja starałem się po prostu wpisać w nią jak najwięcej bohatera takiego, jakim go rozumiem i znam z kart powieści.

"Wiedźmin", sezon 2 - kadr z serialu
fot. materiały prasowe Netflix

W jednym z pierwszych odcinków drugiego sezonu Nivellen mówi do Geralta, że „świat działa wedle własnych dziwnych reguł”. Możemy dostrzec w tym zdaniu odniesienia do tego, co dzieje się w świecie rzeczywistym. Co twoim zdaniem „Wiedźmin” ma do powiedzenia o otaczającej nas rzeczywistości?

Henry: Wydaje mi się, że każda powieść fantasy czerpie z tego, co nas otacza. Jest wiele sposobów, w jaki historia lubi się powtarzać, a my będziemy dostrzegać różne podobieństwa, w zależności od tego, kiedy konkretne dzieła zostały napisane. Tym, co sam lubię robić, stykając się z dziełami kultury, to przyglądać się wydarzeniom nie ze skali makro i klimatu geopolitycznego, tylko bardziej z personalnej perspektywy. Przyglądam się, w jaki sposób ci bohaterowie reagują na to, co dzieje się wokół nich. Jaka jest ich reakcja na miłość, śmierć, wojnę i inne elementy, które częstokroć pojawiają się w różnorodnych dziełach kultury. W ten sposób mogę czerpać lekcje z kultury, w ten sam sposób, w jaki czerpię lekcje z interakcji z bliskimi. Co sam „Wiedźmin” ma do powiedzenia o dzisiejszym świecie? Myślę, że to może być bardzo długa odpowiedź, ponieważ nasze społeczeństwo przechodzi ciągłe zmiany i codziennie dzieje się tak wiele znaczących rzeczy. Myślę, że najważniejszą lekcję, jaką można wyciągnąć, to po prostu by być elastycznym, umieć odnaleźć się w różnych sytuacjach i zwyczajnie nie przestawać uczyć się nowych rzeczy.  

Lauren, wspominałaś kiedyś, że “Ziarno Prawdy” to jedno z twoich ulubionych opowiadań, w dużej mierze właśnie dzięki postaci Nivellena. Czy mogłabyś powiedzieć, dlaczego ta historia jest dla ciebie tak ważna i w jaki sposób udało ci się ją wpleść w strukturę drugiego sezonu i sprawić, żeby była zarówno spójna z oryginałem, jak i pozwoliła ci umieścić w niej Ciri?

Lauren S. Hissrich: Rzeczywiście “Ziarno Prawdy” jest jednym z moich ulubionych opowiadań. Byłam niepocieszona, gdy nie udało nam się umieścić go w pierwszym sezonie, dlatego na dość wczesnym etapie prac nad nowymi odcinkami, czułam że chcę znaleźć miejsce dla tej historii. Wspomniałeś o Nivellenie i rzeczywiście to właśnie ten bohater sprawił, że tak mocno podoba mi się ta historia. To, co mu się przydarzyło, reprezentuje bowiem jeden z głównych elementów, na których zbudowaliśmy naszą adaptację. Zasadę, że nikt nie jest tym, za kogo w pierwszej chwili go uważamy. Kiedy poznajemy Nivellena – z zewnątrz wygląda na potwora i gdy rzuca się na Geralta, wierzymy, że byłby w stanie go zabić. W trakcie odcinka poznajemy jednak jego drugą stronę - osoby empatycznej, troskliwej, która choć posiada ciężką przeszłość, korzysta z lekcji, których się dzięki temu nauczyła. W tym kontekście ważny jest właśnie udział Ciri. Ona też jest pokrzywdzona przez swoją przeszłość i boi się, w jaki sposób wpłynie ona na jej przyszłe życiowe wybory, więc czuje emocjonalną bliskość z Nivellenem. Tym jednak, co w szczególności urzeka mnie w tej historii, jest jej zakończenie. Bardzo wyraźnie ukazujące, że nic nie jest czarno-białe, a bohaterowie w świecie “Wiedźmina” są wyjątkowo skomplikowani. To, co dzieje się na końcu, sprawia, że łamie nam się serce i współodczuwamy bolączki każdej z postaci. Zależało mi, aby pokazać to właśnie w ten sposób. To właśnie jeden z elementów, które przemawiają do mnie najbardziej w świecie Sapkowskiego - tutaj nie ma prostych odpowiedzi, wszystko jest odpowiednio skomplikowane i możliwe do zrozumienia na kilku poziomach. 

"Wiedźmin", sezon 2 - kadr z serialu
fot. Materiały prasowe Netflix

Drugi sezon ma bardziej linearną strukturę - wydarzenia rozgrywają się chronologicznie. Jak ta zmiana wpłynęła na waszą pracę?

Henry: Nie brałem udziału w tworzeniu scenariuszy do nowych odcinków, więc nie wiem, na ile chronologiczna ścieżka prowadzenia fabuły była podyktowana reakcją publiczności na poszatkowane linie czasowe pierwszego sezonu, a na ile z góry zamierzonym działaniem. Z perspektywy aktorskiej, nie miało to większego wpływu na nasz styl pracy, bo i tak kolejność nagrywania odcinków nigdy nie była chronologiczna. Myślę, że z perspektywy widza ten sezon będzie pod tym względem bardziej klarowny i zrozumiały.

Lauren: Scenarzyści w naszym Pokoju Scenarzystów powiedzą Ci, że to znacznie ułatwiło ich pracę (śmiech). Pamiętam, że przy pierwszym sezonie mieliśmy całą tablicę korkową, na której umieściliśmy wszystkie elementy naszej opowieści, żeby wiedzieć, w jakim momencie historii się znajdujemy, kto żyje, kto zginął, jak te linie czasowe zazębiają się ze sobą. Prowadząc historię linearnie, wszystko jest bardziej klarowne i łatwiej zapanować nad opowieścią. Z drugiej strony – pod kilkoma względami rzeczywiście było to też nieco trudniejsze. Wielu twórców decyduje się na nielinearny sposób prowadzenia opowieści, żeby dzięki temu móc zaskakiwać widza, który nie spodziewa się, co za chwilę nastąpi. Zmieniając naszą formułę z nielinearnej na chronologiczną, musieliśmy znaleźć nowe sposoby, żeby wzbudzać zainteresowanie widza. Myślę, że najlepiej widać to w przypadku wątków związanych z Ciri. Udało nam się znaleźć elementy opowiedziane z jej perspektywy, które prowadzą nas w zupełnie nowe rejony, co było dla nas niezwykle ekscytujące.

Drugi sezon kręcony był w trakcie lockdownu podczas pandemii. Jak te szczególne warunki wpłynęły na waszą codzienną pracę?

Henry: Rzeczywiście pracowaliśmy podczas pandemii i wyraźnie było widać, jak sytuacja na świecie wpłynęła na styl pracy. Jako aktorzy, byliśmy stale testowani, żeby móc wchodzić w interakcje bez maseczek. Cała reszta była jednak osłonięta maseczkami i przyłbicami, więc było to dość szczególne doświadczenie. Pracując z członkami ekipy, którzy byli cały czas zasłonięci maskami, dobitnie zorientowałem się, jak wiele informacji na co dzień przekazujemy sobie drogą niewerbalną, samą mimiką. Mam wrażenie, że obcowanie z ludźmi w maseczkach można przyrównać do różnicy między rozmową przez telefonem, a wideokonferencją. Jest kolosalna. Praca w czasie pandemii była nieco bardziej wymagająca, ale udało się – przetrwaliśmy tę próbę. Mam nadzieję, że sytuacja na świecie będzie się tylko polepszać.

Jedną z najważniejszych relacji w nowym sezonie jest ta, którą Geralt ma z Vesemirem. W jaki sposób pracowaliście z Kimem Bodnią, który wciela się tę postać, nad waszymi wspólnymi scenami?

Henry: Współpraca z Kimem była wspaniała, gdyż obu nam zależało, aby oddać na ekranie coś, co nie było wyraźnie zaznaczone w scenariuszu, a po prostu wynikało z naszej własnej wrażliwości. Zależało nam, aby w jak najlepszy sposób przekazać ten rodzaj emocjonalności i bliskości, które biją z bohaterów. Zależało nam, aby były to postaci wielowymiarowe, prawdziwe, a nie po prostu „grupa twardzieli, mieszkających na szczycie góry”. Chcieliśmy pokazać ich jako uczuciowe istoty, które potrafią płakać i przejmować się losem swoich braci. Oczywiście, ile z tego zostanie pokazane na ekranie, zależy już od montażu i przyjętej wizji twórców, ale my na planie staraliśmy się oddać te emocje w jak najlepszy sposób. Było to ważne, zwłaszcza w kontekście malejącej liczby wiedźminów, którzy gdy umierają, to rzeczywiście znikają z tego świata. Także ich żywot na Kontynencie musi coś znaczyć.

Czerpaliśmy z własnych doświadczeń, aby jak najlepiej oddać wielowymiarowość tych bohaterów na ekranie. Świetnie dogadywaliśmy się z Kimem, gdyż szybko zorientowaliśmy się, że przyświeca nam ten sam cel, także wszystkie sceny z jego udziałem wspominam bardzo dobrze. Kim jest osobą, która zgadza się z maksymą, że człowiek powinien żyć w jak największej zgodzie z naturą. Sposób zachowania Vesemira, który kieruje się podobnym sposobem myślenia, był mu więc niezwykle bliski.

W wywiadach dotyczących pierwszego sezonu podkreślałeś, jak ważne było dla ciebie, aby samemu wykonywać wszystkie wyczyny kaskaderskie. Żartowałeś nawet, że gdyby coś ci się stało, masz nadzieję, że kamera będzie wtedy nagrywać. W trakcie pracy nad 2. sezonem dorobiłeś się kontuzji nogi, co znacznie spowolniło produkcję. Mam nadzieję, że jesteś już w pełni sił, chciałem jednak zapytać, jak poradziłeś sobie z kontuzją, czy rzeczywiście kamera nagrała moment, w którym do niej doszło i czy po tym wydarzeniu nadal tak mocno zależy ci, aby samemu podejmować się wyczynów kaskaderskich? 

Henry: Kamera rzeczywiście była na mnie, gdy doszło do kontuzji, ale całość nie wyglądała  szczególnie spektakularnie (śmiech). To nie był jakiś wspaniały wyczyn, podczas którego atakuje mnie potwór i widać łamiące się kości. To było w trakcie biegania. Widać jedynie jak zwalniam, a potem przystaję, żeby nie nadwyrężać nogi. Doszło bowiem do naderwania ścięgna udowego. Trzeba bardzo uważać w trakcie rekonwalescencji, gdyż takie kontuzje mają tendencję do nawrotu. Miałem wyraźne zalecenie od lekarza, aby nie opierać się na tej nodze przez więcej niż pięć godzin dziennie. Oczywiście łamałem tę zasadę, żebyśmy mogli pracować na planie i wyrobić się w odpowiednim czasie. Freya (Allan, aktorka wcielająca się w Ciri – przyp. red.) przejęła część ciężaru i miała bardzo, bardzo długie dni zdjęciowe. Nadal zależało mi, aby wykonywać, jak najwięcej wyczynów samemu. Oczywiście w granicach rozsądku. Robiłem tyle, ile mogłem i na ile pozwalały mi siły. Gdybym zbyt mocno przeciążył nogę, kto wie, czy kiedykolwiek zobaczylibyśmy kolejne wyczyny w moim wykonaniu. Myślę, że udało mi się zachować odpowiedni balans, dzięki czemu teraz czuję się już sprawny.

Macie bardzo bezpośredni kontakt z fanami w sieci. Czy to była świadoma decyzja, którą podjęliście wspólnie czy po prostu sami nie możecie się powstrzymać, bo to po prostu coś, co również wam sprawia przyjemność?

Henry: Nie jest to coś, o czym zdecydowaliśmy razem, to raczej po prostu się dzieje. Interakcja z fanami sprawia mi wielką przyjemność. Sądzę też, że jest niezwykle ważne, aby dowiedzieć się, jak ludzie reagują i wyczuć ich emocje, związane z serialem. Mam poczucie, że jestem jedynie gospodarzem dla mojej postaci. To nie jest ktoś stworzony przeze mnie, ja tylko ubieram się w jego skórę w tym momencie. Mam poczucie odpowiedzialności, żeby zagrać go jak najlepiej. Chcę posiadać jak najwięcej informacji na temat tej postaci od ludzi, którzy kochają Geralta tak samo mocno jak ja. To dlatego tak chętnie wchodzę w interakcję z fanami. Dużo czasu spędzam na Reddit-cie (Reddit.com – forum internetowe, zrzeszające grupy fanowskie z całego świata, umożliwiające im rozmowy na dowolnie wybrane tematy – przyp. red.), jak zapewne wielu z nas. Uwielbiam czytać różne opinie i wymiany zdań. Jestem ogromnym fanem książek Sapkowskiego i bardzo zależy mi, żeby przenieść tego książkowego bohatera na ekran, w jak największym stopniu, oczywiście w ramach przyjętej wizji. Chcę posiadać jak najwięcej informacji. Uważam też, że przy tak ukochanym świecie, jakim jest świat „Wiedźmina”, głupotą i krótkowzrocznością byłoby nie być w kontakcie z fanami. To byłaby bardzo ryzykowna gra, biorąc pod uwagę, że to właśnie dla nich tworzymy ten serial. 

Pełny zapis rozmowy z Lauren S. Hissrich w formie wideo poniżej:

(Uwaga: W powyższym pliku wideo znajdują się polskie napisy. Wystarczy kliknąć koło zębate, wybrać ścieżkę - polskie napisy, a następnie kliknąć w ikonkę CC)

2. sezon serialu „Wiedźmin” zadebiutuje na platformie streamingowej Netflix już w piątek 17 grudnia.

Lauren S. Hissrich - amerykańska producentka filmowa i scenarzystka, twórczyni serialu "Wiedźmin". Pracowała wcześniej przy serialach: "Daredevil", "The Defenders" czy "The Umbrella Academy"

Henry Cavill - brytyjski aktor filmowy, poza rolą Geralta w "Wiedźminie", najlepiej znany jako Superman w filmach Zacka Snydera, Sherlock Holmes z "Enoli Holmes" czy Napoleon Solo z "Kryptonimu U.N.C.L.E"

Michał Kaczoń
Michał Kaczoń

Dziennikarz kulturalny i fan popkultury w różnych jej odmianach. Wielbiciel festiwali filmowych i muzycznych, których jest częstym i chętnym uczestnikiem. Salę kinową traktuje czasem jak drugi dom. 

Adres e-mail: michal.kaczon@eurozet.pl

logo Tu się dzieje