Niech żyje bal. Drugi dzień Orange Warsaw Festival 2024 za nami [RELACJA]
Tańczmy do końca świata i jeden dzień dłużej. Tak można podsumować drugi dzień Orange Warsaw Festival 2024, podczas którego najpopularniejsze nazwiska w świecie muzyki, m.in. Troye Sivan, Jessie Ware i Jungle, zorganizowały taneczny bal pod gołym niebem. Podobnie jak gwiazda wieczoru Nicki Minaj, która jednak zafundowała festiwalowiczom trochę nerwów. Tor Wyścigów Konnych Służewiec opanowała również ekipa Radia ZET ze swoją strefą i wyjątkowym programem festiwalowym.
Orange Warsaw Festival 2024 z Radiem ZET. Relacja z 2. dnia
Wszystko, co dobre, szybko się kończy, ale mamy wspaniałą wiadomość – to dopiero początek sezonu festiwalowego. Pierwszy przystanek z wielu, czyli Orange Warsaw Festival 2024, pokazał, jak bardzo Polacy kochają tego typu imprezy. I nie ma w tym nic dziwnego, bo kiedy do tańca porywają Cię Troye Sivan, Jessie Ware, Libianca, Jungle, a nawet spóźniona Nicki Minaj, to po prostu nie możesz odmówić.
Sobotnie szaleństwo na OWF 2024 otworzyła debiutantka Nita, która zachwyciła wokalem na żywo i zebrała całkiem niezłą publiczność na Warsaw Stage, co wcale nie jest takie proste o tak wczesnej porze. O wypełnieniu po brzegi namiotu na pewno nie musiała się martwić Kaśka Sochacka, która w ciągu zaledwie kilku lat rozkochała miliony słuchaczy swoimi szczerymi utworami i stała się jedną z najważniejszych polskich wokalistek. Zasłużenie, bo to, co się działo na jej koncercie, to po prostu czysta magia. Masa emocji, które momentalnie się udzielają. Najwrażliwsi nie ukrywali nawet wzruszenia, słuchając „Cichych dni”, „Niebo było różowe”, „Boję się o Ciebie” czy „Madison”.
Zanim festiwalowicze dali się porwać gorączce sobotniej nocy i roztańczyli się na dobre, swoimi historiami o miłości i rozstaniach podzielił się na głównej scenie Omar Apollo, amerykańska gwiazda nostalgicznego r&b. Nominowany do Grammy Amerykanin umie zaczarować publikę spokojniejszymi, często sensualnymi przebojami.
Relacja z Orange Warsaw Festival 2024: Troye Sivan, Nicki Minaj, Jessie Ware, Jungle
Chwilę później przenieśliśmy się już jednak w zupełnie inny świat, w którym rządzą dobra zabawa, pozytywna energia i taniec. Mnóstwo tańca! Brytyjski zespół Jungle, czyli specjaliści od tanecznych dźwięków, momentalnie rozkochali w sobie warszawską publiczność. To była po prostu czysta zabawa dająca mnóstwo frajdy. A o to przecież chodzi w spotkaniach z muzyką na żywo. Żeby przeniosły nas gdzieś indziej, z dala od problemów dnia codziennego. W trakcie występu Brytyjczyków wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Piękny widok.
Nie inaczej było podczas show Troye’a Sivana, który zrobił, co do niego należało. Rozgrzał wielotysięczny tłum do czerwoności. Naprawdę. Krzykom, piskom i euforii nie było końca. Ikona społeczności LGBTQ+, wraz ze swoimi półnagimi tancerzami, zaprosił nas na naprawdę niegrzeczny bal. Sądząc po reakcjach w tłumie, wszyscy chętnie skorzystali z tego zaproszenia, szalejąc przy hitach „Rush”, „My My My!” czy „One of Your Girls”. Zrobiło się gorąco…
Gorąco, ale tym razem od nieco negatywnych emocji, było w momencie oczekiwania na występ gwiazdy wieczoru. Nicki Minaj zafundowała festiwalowiczom sporo nerwów, bo na scenie pojawiła się z godzinnym opóźnieniem. Wiele osób, w tym mnóstwo oddanych fanów, nie odpuściło i wciąż cierpliwie czekało na jedną z najpopularniejszych raperek w historii. I doczekało się. Kiedy po północy Minaj wyszła na scenę, festiwalowicze szybko wybaczyli jej spóźnienie i oszaleli, zwłaszcza jak usłyszeli dobrze znane hity „Anaconda”, „Super Bass” i „Starships”.
Wisieńką na tym smacznym festiwalowym torcie nie był jednak występ Amerykanki, a pełen tańca i dyskotekowego klimatu koncert Jessie Ware, która kilka lat temu przeżyła wspaniałą muzyczną przemianę i nie przestaje zaskakiwać swoim talentem do muzyki dance. Także na żywo, bo jej występ na Orange Warsaw Festival 2024 był dopracowany w stu procentach. Brytyjka zabrała nas wszystkich do klubu, w którym z chęcią spędzilibyśmy długie godziny.
Cieszymy się, że po raz kolejny na terenie festiwalu nie zabrakło strefy Radia ZET, gdzie festiwalowicze mogli nie tylko zrelaksować się i napisać kredą na wielkiej tablicy „Before I die I want to…” swoje marzenie, ale również podejrzeć, jak od kuchni działa plenerowe radio. Przez dwa dni Mateusz Ptaszyński prowadził specjalny program festiwalowy prosto z naszego czerwonego studia mobilnego. Nie zabrakło rozmów z festiwalowiczami i gwiazdami, które przeprowadzała Magda Barczyk. W sobotę wpadła do nas m.in. Kaśka Sochacka.
– Uwielbiam festiwale. Teraz najczęściej korzystam z nich jako artystka występująca na scenie, ale kocham ten moment, kiedy mogę się oddalić i po prostu pooglądać innych artystów. Zainspirować się i posłuchać dobrej muzyki. To totalnie niesamowite przeżycie. To się zdarza tylko latem, dlatego zawsze bardzo czekam na lato.
To były dwa wspaniałe dni pełne najlepszych muzycznych emocji. Nie możemy się już doczekać kolejnej edycji Orange Warsaw Festival.