Obserwuj w Google News

Lost Frequencies dla Radia ZET: „Ten rok był wyjątkowy”. Zdradził nam swoje marzenie

7 min. czytania
10.12.2022 16:00

Lost Frequencies właśnie wydał nowy singiel „Back To You”. Belgijski DJ i producent, który podbił listy przebojów hitem „Where Are You Now”, gościł niedawno w Polsce. Przed koncertem w Warszawie artysta porozmawiał z Radiem ZET o swojej muzyce, występach, przyjaźni z Calumem Scottem i wyjątkowym marzeniu.

Lost Frequencies
fot. mat. prasowe / Rafael Deprost

Magdalena Barczyk: Cześć Felix, dobrze ponownie widzieć cię w Polsce.

Lost Frequencies: Cześć! No tak, to nie jest mój pierwszy raz w Polsce i cieszę się, że wróciłem. Muszę powiedzieć, że zazwyczaj przyjeżdżam tutaj ze względu na jakiś event i jest to zdecydowanie jedna z moich ulubionych publiczności, ludzie tutaj szaleją! Już nie mogę doczekać się dzisiejszego koncertu.

A tak w ogóle powinnam zacząć od złożenia ci życzeń, w końcu wczoraj obchodziłeś urodziny! Wszystkiego najlepszego!

Bardzo dziękuję!

Musisz teraz zdradzić, jakie jest twoje największe urodzinowe życzenie.

Chciałbym przede wszystkim skończyć album, w dalszej kolejności chciałbym zaprezentować na Coachelli swoje show, które zobaczycie dzisiaj. Grałem tam kilka lat temu, ale myślę, że to, co prezentuję teraz, jest bardziej unikatowe. Byłoby wspaniale spełnić kiedyś to marzenie.

Dostałeś jakiś ciekawy prezent?

Tak! W zasadzie rodzina nie bardzo wiedziała, co mi kupić, bo zazwyczaj, jeśli coś chcę, to po prostu to kupuję. (śmiech) Starali się więc być oryginalni i kupili mi shaker do koktajli, dołożyli jeszcze zaproszenie do restauracji. Bardzo im dziękuję, to super prezenty.

Czyli jesteś szczęśliwy. A właśnie – twoje imię oznacza też szczęście – Felix. Czy ty sam siebie uważasz za szczęściarza w życiu?

Myślę, że mogę tak o sobie mówić zwłaszcza w okolicznościach, w jakich się znajduję i tego, że robię to, co robię. Ale trzeba pamiętać, że wkładam w to wszystko naprawdę dużo pracy. Te czynniki składają się na to, że jestem tu, gdzie jestem.

To skoro idziemy już tym torem. Czy masz jakieś swoje osobiste „zaginione częstotliwości”? (Lost Frequencies – przyp. red.)

No pewnie. To było, kiedy zaczynałem swoją przygodę z muzyką – chodzi o pewien francuski numer - „I’ll Kill Her” Soko. Uwielbiam ten kawałek. Zrobiłem jego remix i wydaje mi się, że chyba jest dostępny gdzieś na YouTube. Czasem próbuję go znaleźć i raz się pojawia, a raz go nie ma. Zupełnie nie wiem, kto to wrzuca i kto zdejmuje. Ale zawsze fajnie jest znaleźć gdzieś w sieci swoją starą muzykę.

To był dla ciebie naprawdę „duży” rok. Jak go podsumujesz?

To prawda, ten rok był wyjątkowy. Podzielę to na kilka części. Po pierwsze – występy. Zagraliśmy trasę koncertową, z setami i muzykami na żywo. To była zupełnie nowa jakość, graliśmy w klubach od godziny 20:30 do czasami drugiej w nocy, co oczywiście było bardzo fajne. Drugą sprawą jest singiel „Where Are You Now”, który okazał się największym przebojem w mojej karierze, co jest dla mnie zaskakujące, bo nie spodziewałem się, że uda mi się przebić utwór „Are You With Me”. To niesamowite, że 7 lat później wydarzyła się taka rzecz. No i na koniec muszę wspomnieć o mnóstwie pracy i… zmęczeniu, które po prostu jest. Teraz mamy grudzień i w sumie spoglądając z perspektywy całego roku, myślę, że ja i mój zespół możemy być dumni z tego, co udało nam się zrobić.

Wiesz, całkiem niedawno rozmawiałam dokładnie w tym samym miejscu z Calumem Scottem i tak samo, jak ty powiedział, że jest ogromnie dumny z singla „Where Are You Now” i uważa go za bardzo ważny krok w karierze.

To zabawne, bo właśnie dzisiaj wysłałem do niego wiadomość z podsumowaniem Spotify Wrapped, które się pojawiło. Statystyki tej piosenki są nieprawdopodobne. Odpowiedział mi „ej, co tu się wydarzyło?!”, więc odesłałem mu śmiejącą buźkę ze łzami i sercem. Muszę powiedzieć, że bardzo się cieszę, że ta sytuacja wydarzyła się akurat z Calumem Scottem, bo czasem bywa tak, że niektóre współprace trudno pogodzić ze względu na to, że artyści są bardzo zajęci i mają inne rzeczy na głowie. W przypadku Caluma mógłbym teraz zadzwonić i wiem, że od razu by odebrał. Stał się moim dobrym kolegą i cieszę się, że udało nam się stworzyć relację, która działa. To naprawdę fajna historia.

Skoro o sukcesach mowa, to myślę, że warto też wrócić do festiwali i największych muzycznych wydarzeń, na których się w tym roku pojawiłeś. Jak wyglądają takie przygotowania np. do występu na Tomorrowlandzie?

Zazwyczaj, kiedy mam zagrać DJ-skiego seta przygotowuje sobie konkrety. Nie zmieniam jakoś specjalnie całego zestawu numerów, bo chcę, żeby znalazło się w nim kilka moich największych hitów. Dodatkowo wrzucam też swoje ulubione kawałki. No i mamy już w zasadzie 80 procent całego show. Reszta to czas na zagranie moich starszych numerów, które nie są prezentowane tak często. Mam tak przygotowane na przykład sety na lato, z intrami i outrami, wszystko jest idealnie zgrane. Ale jeśli zdarzy się jakaś piosenka, która mi się nagle spodoba i jest klimat do tego, żeby ją zagrać to sprawdzam, gdzie pojawia się jakaś przestrzeń i staram się wcisnąć taki numer. Wszystko zależy od tego, jaka to piosenka i od mojej obserwacji tego, co dzieje się z publicznością. Jeśli ocenię, że nie do końca to pasuje, to szukam w głowie czegoś innego.

A jakie myśli pojawiają ci się w głowie, kiedy jedną nogą jesteś już na scenie? Pytam o ten ostatni moment przed rozpoczęciem show.

Patrzę sobie na tłum, na ludzi i wyobrażam sobie, że jest tylko jedna osoba, dla której gram. To bardzo pomaga, zwłaszcza jeśli publiczność jest naprawdę ogromna. Takie skupienie się na jednej osobie powoduje, że czujesz większość bliskość z odbiorcą.

Jesteś młodym człowiekiem z wielkim sukcesem na koncie. Czy to nie jest tak, że czujesz teraz jakąś taką wewnętrzną potrzebę robienia rzeczy podobnych do tych, które okazały się trafione? Nie masz czasem ochoty zrobić muzycznie czegoś kompletnie innego?

Prawda jest taka, że chciałbym pozostać wierny temu brzmieniu, chociaż muzycznie dorastam i mój słuch się zmienia. I w mojej głowie pojawia się czasem nawet taka myśl, że niby brzmię tak samo, ale ciągle sobie coś tam udoskonalam. Wiem, jakie jest moje muzyczne ID, wiem co chcę tworzyć, jakie mają być piosenki i w jakim klimacie. To nie znaczy oczywiście, że nie dodam temu więcej kolorytu czy innej atmosfery. To jest właśnie fantastyczne – na przykład w utworze „Where Are You Now” pojawia się więcej elektroniki, ale ciągle słyszysz też gitarę, wokal i to jest wspólne dla innych kawałków. Muszę jednak pamiętać, że jako Lost Frequencies wypracowałem sobie pewien styl i bywa, że zatrzymuję sam siebie, żeby nie odejść od niego za daleko. Dlatego, żeby dać upust swojej kreatywności często tworzę alternatywne wersje piosenek, które mogę zagrać sobie na festiwalach albo koncertach takich jak ten dzisiejszy w Warszawie. Wtedy idę o sto procent dalej.

Z tym brzmieniem to prawda - naprawdę ciężko jest nie rozpoznać, że nowy kawałek, który trafia do słuchaczy jest twój.

To jest właśnie to ID. Wynika to być może z tego, że zawsze staram się tworzyć muzykę samodzielnie. Dlatego od początku produkcji do końca jestem jego wykonawcą. Chociaż patrząc na moich kolegów często widzę, że zaczynają coś tworzyć i potem proszą innych o to, żeby pomóc im skończyć dany numer. W moim przypadku po prostu słychać mnie.

Tylko czy bycie producentem nie powoduje, że słuchasz muzyki inaczej? Pytam w kontekście tego, że masz swoich ulubionych artystów – wiem, że jest to na przykład Metallica. I teraz pytanie – czy potrafisz się wyłączyć i słuchać muzyki jak każdy odbiorca czy jednak jest tak, że słuchając od razu starasz wychwycić coś, co możesz później użyć jako inspiracji dla swoich utworów.

Nie, nie, ja zdecydowanie wolę słuchać innej muzyki niż elektroniczna. Inaczej byłaby u mnie w głowie tylko analiza tego, co słyszę w piosenkach. Kiedy słucham czegoś innego – jak np. wspomnianej przez ciebie Metalliki, tu jest inna sytuacja - to jest zupełnie inny sposób robienia i produkowania muzyki. Wtedy skupiam się już nie na rozkładaniu na czynniki pierwsze całej produkcji, tylko myślę sobie: „jak oni to napisali?”. Potem zastanawiam się, jak taki styl tworzenia przenieść do mojego świata. To bardzo inspirujące.

I kiedy już przychodzi do tworzenia, to jakie są twoje wytyczne?

Dobry głos wokalisty na przykład. Zawsze staram się znaleźć ciekawą barwę. Robię to zawsze sam, słucham jej tylko z akordami. Jeśli to mi się złoży w głowie, to zaczynam wtedy już od nowa cały proces produkcyjny.

To teraz pojawia się pytanie, czy nazywać ciebie producentem czy bardziej songwriterem.

Jeśli mowa jest o samym pisaniu, to tutaj pomagają mi inni, bo uważam, że mój angielski nie jest najlepszy i czasem ujęcie pewnych kwestii albo opisanie czegoś nie jest takie łatwe. Poza tym nie lubię stereotypowego pisania. Dlatego zapraszam do współpracy innych, czasem te osoby się powtarzają, bo je znam i wiem jak piszą – np. jest to Sandro Cavazza, z którym napisałem już kilka utworów. Jeśli więc chodzi o melodie – one należą już do mnie, a jeśli chodzi o tekst – tu już proszę o wsparcie.

Rozmawiamy dziś głównie o muzyce, ale jestem pewna, że są taki dni, gdzie tej muzyki w twoim życiu nie ma. I jak sobie je planujesz?

Słucham i oglądam jakieś programy informacyjne. Uwielbiam też rozwiązywać zagadki, poza tym oglądam filmy i gram sobie w gry... (śmiech).

Poczekaj, poczekaj. Daj kilka tytułów filmów.

Hmm, bardzo chciałbym zobaczyć „Avatar: Istota wody”, który niebawem będzie mieć premierę. Chyba wybiorę się do kina z całą moją rodziną, a właściwie to zaciągnę ich tam (śmiech). No i jeszcze nowa „Czarna Pantera” wydaje się ciekawa. Tak sobie teraz myślę, że chętnie poszedłbym też do teatru. W ogóle takie wyjścia i zobaczenie czegoś na scenie lub wielkim ekranie, to są zupełnie inne emocje, lubię je. Poza tym coś tam sobie też w wolnym czasie ćwiczę i rozmyślam nad wieloma sprawami.

A mundial śledzisz?

Bardziej robi to mój zespół, ale przekazują mi wyniki.

Ty sam jesteś takim trochę obieżyświatem. Masz swoje ulubione miejsce na Ziemi?

Uwielbiam Japonię, bo oglądam dużo anime. Jednak moim ukochanym miejscem jest to, gdzie są moi bliscy. I teraz na przykład mogę powiedzieć, że tutaj, bo jest ze mną mój cały zespół.

Jakie to było urocze! :) Najbliższe plany?

Po pobycie w Polsce ruszam do Azji, będę tam grać kilka setów. Koncerty się skończyły, pora na DJ-kę. (śmiech).

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dzięki!